Emocje po pierwszej jesiennej kolejce, a także po finale Pucharu Szwecji jeszcze dobrze nie opadły, a kluby Damallsvenskan znów wracają na ligowe boiska. Interesująco z pewnością będzie w już czwartkowy wieczór, kiedy to mające za sobą najdłuższą letnią przerwę Djurgården podejmie na własnym boisku Piteå. Drużyna Yvonne Ekroth po raz ostatni grała o ekstraklasowe punkty w połowie lipca, ale doskonale wiemy, że w Sztokholmie absolutnie nie zmarnowano minionych sześciu tygodni. Czy zatem po delikatnych korektach zarówno personalnych, jak i taktycznych, beniaminek ze stolicy będzie jeszcze groźniejszy? Pierwszą odpowiedź poznamy już po meczu z ekipą Stellana Carlssona, która jak nikt inny potrafi błyskawicznie weryfikować mocarstwowe plany swoich kolejnych rywali.
Piątek upłynie nam pod znakiem walki o mistrzostwo kraju, w której liczą się – nie ma sensu zakłamywanie rzeczywistości – wyłącznie dwa kluby. Pucharowe starcie pokazało, że nieco lepiej na początku piłkarskiej jesieni prezentują się mistrzynie z Malmö, które w poszukiwaniu kolejnego ligowego zwycięstwa udadzą się do osłabionego brakiem Sary Michael (wszystko wskazuje na to, że nie zagra do końca sezonu) oraz Veroniki Perez Örebro. Teoretycznie łatwiejsze zadanie czeka pretendentki z Linköping, ale przed meczem z nieobliczalnym i znajdującym się znów na fali wznoszącej beniaminkiem z Dalarny nikt w mieście nad Stångån nie dopisuje sobie automatycznych trzech punktów. Tym bardziej, że wiosną na Ljungbergsplanen na zwycięskiego gola Stiny Blackstenius trzeba było czekać aż do 89. minuty.
W sobotę dowiemy się, czy fatalny występ piłkarek Mallbacken przeciwko Kristianstad był jedynie wypadkiem przy pracy, czy może zapowiedzią rychłego pożegnania z Damallsvenskan. Oczywiście, na Valhalla IP w Göteborgu drużyna z Sunne i tak nie byłaby faworytem, ale sympatyków Zielonych martwią już nawet nie tyle porażki, co styl (a w zasadzie jego brak), w którym są one ponoszone. W znacznie lepszych humorach – jeśli założymy, że przy obecnej sytuaci finansowej klubu jest to w ogóle możliwe – przystąpią do rywalizacji w najbliższy weekend zawodniczki Kristianstad. Na Vilans IP przyjeżdża bowiem fatalnie radząca sobie na boiskach z naturalną murawą Eskilstuna, a ewentualne zwycięstwo podopiecznych Elisabet Gunnarsdottir pozwoliłoby im oddalić się od strefy spadkowej na względnie bezpieczną odległość.
Mówienie o meczach ostatniej szansy na początku września może wydawać się przedwczesne, ale prawda jest taka, że porażka z Vittsjö bardzo mocno skomplikowałaby sytuację Umeå. Daniel Doverlind stara się wprawdzie cały czas zachowywać spokój, ale trudno zaprzeczyć, że, pomimo równie słabych wyników w ostatnich tygodniach, to Vittsjö sprawiało znacznie lepsze wrażenie od najbliższego rywala. Kibice w Västerbotten nadzieje pokładać mogą przede wszystkim w Hannie Glas oraz Hannie Folkesson, które po raz pierwszy po ponad dwunastomiesięcznej przerwie mogą pojawić się na boisku w dłuższym wymiarze czasowym, ale czasu na to, aby zawrócić ze ścieżki prowadzącej nad przepaść mają w Umeå coraz mniej.