Podsumowanie 7. kolejki

damf

Podsumowanie 7. kolejki sezonu 2021 w Damallsvenskan:


Najlepszy mecz: Eskilstuna 1-1 Vittsjö. Było ciekawie, było interesująco, ale zakończyło się zgodnie z planem, czyli mało satysfakcjonującym obie strony podziałem punktów. Nie mogło jednak być inaczej, skoro remisowo było na Tunavallen nie tylko w tej najważniejszej statystyce, ale również w liczbie oddanych strzałów, w słupkach/poprzeczkach oraz w kapitalnych paradach bramkarskich. I choć obie ekipy jak najbardziej mogły rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść, to remis absolutnie nie krzywdzi żadnej ze stron. Choć obu mocno komplikuje sytuację w ligowej tabeli, a przecież nie taki był plan.

Wydarzenie kolejki: Beniaminek idzie po puchary. Strzelają, rozgrywają i nas wciąż zachwycają. A kto? Oczywiście piłkarki Hammarby! W miniony weekend podopieczne Pabla Pinonesa-Arce zmierzyły się z Kristianstad, który w tym roku oficjalnego meczu jeszcze nie przegrał, choć miał już za sobą między innymi wyjazdy do Rosengård (w pucharze) i do Linköping (w lidze). Wizyta w stolicy zakończyła się jednak dla drużyny ze wschodniej Skanii pierwszą porażką, która – być może nieoczekiwanie, być może nie – została poniesiona z rąk beniaminka. Podział ról w ekipie Bajen tym razem tradycyjny: do siatki trafiały Madelen Janogy oraz Emma Jansson, a asystowała im fenomenalna Emilia Larsson. Po tym zwycięstwie Hammarby traci już tylko jeden punkt do strefy pucharowej, a coś mówi nam, że po otwarciu stadionów dla publiczności, kameralna arena w Södermalm stanie się jeszcze trudniejszą do zdobycia twierdzą. I bardzo dobrze, bo takich beniaminków w Damallsvenskn potrzebujemy.

Bohaterka kolejki: Ria Öling (Rosengård). Dwa gole, dwie asysty i całkowita kontrola środka pola. Jest już swego rodzaju tradycją, że piłkarki ściągnięte do Rosengård z Växjö w barwach nowego klubu stają się absolutnymi gwiazdami ligi i wiele wskazuje na to, że Öling właśnie wkroczyła na ścieżkę, którą całkiem niedawno z powodzeniem podążały Anvegård i Cankovic. A kapitalny występ przeciwko AIK może być zapowiedzią eksplozji formy reprezentantki Finlandii, co z pewnością nie byłoby dobrą wiadomością dla klubów, które w najbliższych tygodniach czeka potyczka z drużyną prowadzoną przez Jonasa Eidevalla.

Gol kolejki: Emma Petrovic (Kristianstad). Zawodniczki i kibice z Kristianstad raczej nie będą miło wspominać wyjazdowego starcia ich zespołu z Hammarby, choć być może trafi się od tej reguły wyjątek. Jedna z piłkarek ze Skanii zdołała bowiem choć w minimalnym stopniu osłodzić sobie tę wyjątkowo gorzką porażkę. Mowa oczywiście o Emmie Petrovic, która właśnie w stolicy strzeliła swojego pierwszego gola na boiskach Damallsvenskan. Osiemnastoletnia reprezentantka Serbii dopadła do wypiąstkowanej przez Tamminen futbolówki i umieściła ją w samym okienku bramki Hammarby. Gol śliczny, choć niestety tylko honorowy.

Sensacja kolejki: Linköping znów na zero z przodu. Zaczęło się obiecująco, ale w trzech ostatnich kolejkach ofensywę z Linköping ewidentnie dopadła strzelecka niemoc. I to pomimo faktu, że na VISMA Arenie trener Andrée Jeglertz znalazł w wyjściowej jedenastce miejsce dla aż trzech nominalnych napastniczek. Żadna z nich nie potrafiła jednak znaleźć sposobu na pokonanie Katie Fraine, podobnie zresztą  jak liderka ekipy z Östergötland Frida Maanum. Paradoksalnie, najbliżej powodzenia po stronie gości była w tym meczu Ronja Aronsson, ale jej strzał zatrzymał się ostatecznie na słupku. Tym sposobem, bezzębny Linköping po raz trzeci w ostatnich czterech sezonach zgubił punkty w Växjö, a brakowało bardzo niewiele, aby ze Småland trzykrotne mistrzynie Szwecji nie wywiozły nawet remisu. Piłkarkom Växjö udało się bowiem umieścić futbolówkę w siatce Cajsy Andersson, ale ich radość okazała się przedwczesna, gdyż pani Sara Persson dopatrzyła się faulu na Elin Landström. I choć decyzja ta jak najbardziej się broni (przewinienie rzeczywiście miało miejsce), to i bez przekroczenia przepisów gospodynie prawdopodobnie otworzyłyby w tej akcji wynik meczu. Ewentualne pretensje podopieczne Marii Nilsson mogą mieć jednak wyłącznie do siebie.

Liczba kolejki: 11. Tyle celnych strzałów oddały w sobotnie popołudnie piłkarki lidera z Malmö. Aż siedem z nich znalazło swój finał w bramce AIK, dzięki czemu Rosengård zapisał na swoim koncie zdecydowanie najwyższe zwycięstwo w sezonie 2021.


7. kolejka statystycznie:

Gole: 17  (średnia 2.83 / mecz)

Rzuty karne: 0

Żółte kartki: 11

Czerwone kartki: 1

Najszybszy gol: Mimmi Larsson (Rosengård) – 6. minuta (vs. AIK)

Najpóźniejszy gol: Dilja Zomers (Häcken) – 90+3. minuta (vs. Örebro)


Jedenastka kolejki:

lag7

Emma Holmgren (Eskilstuna) – Madeline Gotta (Växjö), Luna Gevitz (Häcken), Jennie Nordin (Piteå), Katrine Veje (Rosengård) – Ria Öling (Rosengård), Fanny Hjelm (Hammarby) – Madelen Janogy (Hammarby), Filippa Angeldal (Häcken), Emilia Larsson (Hammarby) – Emily Gielnik (Vittsjö)


Komplet wyników:


Klasyfikacja strzelczyń:

skytte

Klasyfikacja asystentek:

assist

Piłkarka kolejki:

lirare

7. kolejka – zapowiedź

orebro

Najbliższe tygodnie zapowiadają się niezwykle wymagająco dla piłkarek z Örebro (Fot. Rasmus Ohlsson)

I jak tu żyć bez derbów Sztokholmu? Kluby ze stolicy mocno rozpaliły naszą wyobraźnię bezpośrednimi starciami, ale na kolejną odsłonę tej rywalizacji będziemy musieli poczekać aż do rundy rewanżowej. Powodów do paniki jednak absolutnie nie ma: Djurgården, Hammarby i AIK w najbliższy weekend znów zaprezentują się nam na boiskach Damallsvenskan (choć tym razem osobno), a i pozostałe ekipy zadbają o to, aby czas spędzony ze szwedzką piłką okazał się czasem dobrze spożytkowanym. A okazja ku temu doprawdy wyśmienita, gdyż sezon 2021 właśnie rozkręca się w najlepsze.

Na dobry początek – Växjö kontra Linköping. Drużyna Marii Nilsson, niejako tradycyjnie, wchodzi w sezon bardzo powoli i na ten moment okupuje ostatnią lokatę w ligowej tabeli. Indywidualne przebłyski Woeller, Alanen, czy Gotty to póki co zdecydowanie zbyt mało, aby rywalizować o punkty na pierwszoligowym poziomie. Sprawy z pewnością nie ułatwia fakt, że w zespole nie funkcjonują ani bramkarki, ani napastniczki, co tydzień w tydzień w sposób bezlitosny wykorzystują kolejne rywalki. Ot, jak na przykład przed kilkoma dniami Örebro. Linköping natomiast mocno rozbudził apetyty swoich kibiców dobrymi występami przeciwko Häcken i Piteå (w tym ostatnim przypadku przede wszystkim do przerwy), ale już dwie następne domowe potyczki przyniosły drużynie trenera Jeglertza zaledwie dwa remisy. Wyjazd na VISMA Arenę wydaje się więc niemal wymarzoną okazją na przełamanie, ale akurat LFC aż dwukrotnie wracał ostatnimi czasy z Växjö na tarczy. Czy tym razem będzie inaczej? Powstrzymanie Fridy Maanum oraz Uchenny Kanu zdecydowanie nie zalicza się do zadań łatwych i przyjemnych, ale defensorki z Vittsjö właśnie udowodniły, że nie jest to również misja nie do wykonania. A zatem: niech się dzieje i niech zwycięży lepszy.

A co słychać u naszych dzielnych bohaterek ze stolicy? U nich również bardzo ciekawie! Opromieniony blaskiem derbowej wiktorii bramkostrzelny beniaminek z Hammarby podejmie wciąż niepokonaną w bieżącym roku kalendarzowym Pomarańczową Armię z Kristianstad i możemy być pewni, że południowa część Sztokholmu w sobotnie popołudnie zapłonie od piłkarskich emocji. I choć zarówno Pablo Pinones-Arce, jak i Elisabet Gunnarsdottir mają przed najbliższym meczem sporo kadrowych dylematów, to w obu zespołach znajdziemy naprawdę wiele talentów, które tylko czekają na to, aby je odkryć. Dopiero co zachwycaliśmy się Ellen Wangerheim, Emmą Petrovic, czy Mathilde Janzen, a to nie jest jeszcze ostatnie (ani przedostatnie) słowo żadnej z tych drużyn. Potyczka z gatunku tych o sześć punktów czeka natomiast Djurgården. Podopieczne Pierre’a Fondina wybierają się bowiem do Piteå, a szósta kolejna porażka oznaczałaby dla nich bardzo poważne kłopoty. Jeśli jednak Dowd, Motlhalo i Addo zdołają w niedzielę poprowadzić swój zespół do zwycięstwa, to duże powody do niepokoju będą mieli z kolei w Norrbotten. I nie trzeba chyba dodawać, że w zaistniałej sytuacji remis nie będzie tu korzystnym wynikiem dla żadnej z ekip. Paradoksalnie, najbardziej spokojny weekend czeka zawodniczki AIK, które w rywalizacji z Rosengård wiele mogą, ale nic nie muszą. Sto procent presji będzie bowiem po stronie drużyny prowadzonej przez Jonasa Eidevalla, która mniej więcej od początku kwietnia kroczy wyłącznie od zwycięstwa do zwycięstwa. I raczej nie planuje przerywać tej serii w rywalizacji z beniaminkiem, tym bardziej, że coraz głośniej mówi się o potencjalnych roszadach kadrowych, które już latem mają czekać klub z Malmö. A doskonale wiadomo, że każdy rozdział w karierze warto zamknąć pozytywnym akcentem, co doskonale rozumieją także Nathalie Björn, Hanna Bennison oraz Anna Anvegård.

Dwa ostatnie mecze to poszukiwanie odpowiedzi na równie ciekawe pytania. Czy w starciu Eskilstuny z Vittsjö znów górą będą gospodynie? Czy może po raz pierwszy w historii pierwszoligowych konfrontacji tych ekip komuś (w tym konkretnym przypadku piłkarkom Thomasa Mårtenssona) uda się sięgnąć po komplet punktów na wyjeździe? Czy Örebro będzie w stanie postawić się rywalkom z absolutnie najwyższej, krajowej półki, czy może w Närke wszystkie siły rzucają na mecze z potencjalnie bezpośrednimi konkurentkami w walce o utrzymanie? I wreszcie: czy w Hisingen istnieje życie bez Pauline Hammarlund i czy na swoją szansę wreszcie doczeka się Evelyn Ijeh? Dziewiętnastoletnia napastniczka póki co nie cieszyła się specjalnym zaufaniem Matsa Grena, choć gdy już dostawała swoje minuty, to zazwyczaj nie zawodziła. Może więc zamiast zapowiadanych kombinacji z pomocniczkami w roli fałszywej dziewiątki warto poszukać zdecydowanie bardziej prostego rozwiązania problemu?


Zestaw par 7. kolejki:

m01

m02

m03

m04

m05

m06

Podsumowanie 6. kolejki

damf

Podsumowanie 6. kolejki sezonu 2021 w Damallsvenskan:


Najlepszy mecz: Hammarby 3-2 Djurgården. Wygląda na to, że derby stolicy to po prostu gwarancja niezapomnianych wrażeń. A o tym, że czeka nas naprawdę wyjątkowe popołudnie, przekonaliśmy się stosunkowo szybko. Najpierw po dośrodkowaniu Emilii Larsson wynik meczu otworzyła strzałem głową Madelen Janogy, a … niespełna minutę później do remisu doprowadziła Elizabeth Addo. A ponieważ podział punktów nie zadowalał tu nikogo, to przyszła pora na klasyczną wymianę ciosów: z jednej strony bliska szczęścia była Fanny Hjelm, a w odpowiedzi do protokołu meczowego spróbowała się wpisać Hayley Dowd. Na kolejne bramki przyszło nam jednak poczekać do drugiej połowy, kiedy to podyktowany za faul na Fridzie Thörnqvist rzut karny na gola zamieniła Emma Jansson. Przyjezdnym udało się raz jeszcze skutecznie odpowiedzieć, za sprawą duetu Arnardottir – Dowd, ale ostatnie słowo należało w tym meczu do Jansson. I podobnie jak w finale Ligi Mistrzyń zespół, w którym dominują krajowe (a w pewnym stopniu i lokalne) piłkarki, okazał się lepszy od ekipy zdecydowanie bardziej międzynarodowej. A mówili, że we współczesnym futbolu takie historie podobno się już nie zdarzają …

Wydarzenie kolejki: Derbowa passa przełamana. Wiemy już, że po kapitalnym meczu Hammarby pokonało ostatecznie Djurgården, ku uciesze licznie obecnych w okolicach stadionu fanów Zielono-białych. Wiemy również, że ostatnimi czasy starcia obu wspomnianych drużyn kończyły się zazwyczaj odwrotnym wynikiem. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, jak bardzo statystyka bezpośrednich spotkań faworyzuje Djurgården. Aby zaakcentować to wyraźnie, warto przytoczyć więc dwie statystyki: poprzedni triumf Hammarby nad lokalnym rywalem to lipiec 2014, a szukając poprzedniego zwycięstwa Bajen na poziomie pierwszej ligi, musimy cofnąć się aż do kwietnia 2008! Czy sobotnie trafienia Madelen Janogy oraz Emmy Jansson rozpoczną zupełnie nowy rozdział w historii derbowych potyczek? Niewykluczone, ale nawet jeśli, to wyrównania bilansu bezpośrednich starć możemy spodziewać się najwcześniej za kilkanaście lat. I to przy założeniu, że Hammarby będzie wygrywać absolutnie wszystko.

Bohaterka kolejki: Guro Pettersen (Piteå). Mocno przetrzebiony kadrowo klub z Norrbotten jechał do Malmö jak do jaskini lwa. Jeśli jednak kibice Rosengård mieli nadzieję, na łatwe, okazałe i przyjemne zwycięstwo, to ich plany skutecznie pokrzyżowała norweska golkiperka. I choć trudno powiedzieć, że Piteå było blisko wywiezienia z Malmö punktu (wszak podopieczne Stellana Carlssona nie oddały na bramkę Stephanie Labbé choćby jednego celnego strzału), to jednak postawa Guro Pettersen sprawiła, że sympatycy jedenastokrotnych mistrzyń Szwecji o wynik musieli drżeć tak naprawdę do ostatniej minuty. Norweska bramkarka broniła wszystko: rzut karny, uderzenia z dystansu, sytuacje sam na sam. Skapitulowała zaledwie jeden raz, gdy w zamieszaniu podbramkowym największym sprytem wykazała się Caroline Seger, ale bądźmy szczerzy: nie ona pierwsza dała się oszukać w podobnych okolicznościach 213-krotnej reprezentantce Szwecji. I zapewne nie ona ostatnia.

Gol kolejki: Emma Jansson (Hammarby). Derby Sztokholmu miały się ku końcowi, a na tablicy wyników widniał mało satysfakcjonujący dla obu ekip rezultat 2-2. Wydawało się, że w nieco lepszym położeniu znajdują się piłkarki Djurgården, które po zdobyciu gola wyrównującego z nową energią ruszyły do kolejnych ataków. To wszystko przestało mieć jednak znaczenie, gdy sprawy w swoje ręce wzięły rezerwowe Hammarby. Cała akcja rozpoczęła się od Matildy Vinberg, a kluczowym dośrodkowaniem w szesnastkę gości popisała się Elsa Karlsson. Emma Jansson nie mogła tego nie wykorzystać i tym sposobem długo wyczekiwane zwycięstwo nad lokalnym rywalem stało się faktem.

Sensacja kolejki: AIK punktuje w Skanii. Wyniki lepsze niż gra – te słowa najbardziej trafnie podsumowują występy piłkarek z Kristianstad w pierwszej ćwiartce sezonu 2021. W domowym starciu z beniaminkiem podopieczne Elisabet Gunnarsdottir były jednak zdecydowanymi faworytkami, tym bardziej, że defensywa AIK w niemal każdym meczu zwykła popełniać przynajmniej jeden mający bardzo przykre konsekwencje kardynalny błąd. Tradycja ta została zresztą podtrzymana i już w 19. minucie, w nieco kuriozalnych okolicznościach, na listę strzelczyń wpisała się Amanda Edgren. Z prowadzenia gospodynie nie cieszyły się przesadnie długo, gdyż dosłownie chwilę później, po akcji Honoki Hayashi, do remisu doprowadziła Nora Rönnfors. Kristianstad nie zamierzał jednak przesadnie forsować tempa i do 75. minuty najjaśniejszą postacią w ekipie gospodyń była … 36-letnia stoperka Sif Atladottir. Co oczywiście dobrze świadczy o islandzkiej defensorce, ale już nieco gorzej o postawie całego zespołu. Do bardziej zmasowanych ataków na bramkę Majasaari zawodniczki z północno-wschodniej Skanii rzuciły się dopiero w ostatnim kwadransie, ale na wywalczenie kompletu punktów zabrakło im czasu. Pretensje o taki stan rzeczy mogą mieć jednak wyłącznie do siebie.

Liczba kolejki: 32. Gdy tylko wyleczyła jeden uraz, od razu przyplątał się kolejny, w wyniku czego pierwsza połowa roku 2021 upłynęła Annie Anvegård głównie na leczeniu kontuzji. Dwukrotna królowa strzelczyń Damallsvenskan nie zamierza jednak rezygnować z walki o miejsce w kadrze na Igrzyska, a we wczorajszym meczu przeciwko Piteå, po raz pierwszy w obecnym sezonie ligowym, mogliśmy obejrzeć ją na boisku w trochę dłuższym wymiarze czasowym. Nieco ponad dwa kwadranse nie wystarczyły, aby uruchomić tegoroczny, strzelecki licznik, ale z powrotu Anvegård do poważnej gry cieszą się zapewne nie tylko w Skanii.


6. kolejka statystycznie:

Gole: 16  (średnia 2.67 / mecz)

Rzuty karne: 2  (1 wykorzystany)

Żółte kartki: 7

Czerwone kartki: 0

Najszybszy gol: Jenna Hellstrom (Örebro) – 2. minuta (vs. Växjö)

Najpóźniejszy gol: Dessi Dupuy (Örebro) – 89. minuta (vs. Växjö)


Jedenastka kolejki:

lag6

Guro Pettersen (Piteå) – Luna Gevitz (Häcken), Berglind Ros Agustsdottir (Örebro), Faith Ikidi (Piteå), Katrine Veje (Rosengård) – Filippa Curmark (Häcken), Elizabeth Addo (Djurgården) – Jenna Hellstrom (Örebro), Filippa Angeldal (Häcken), Fernanda da Silva (Vittsjö) – Madelen Janogy (Hammarby)


Komplet wyników:


Klasyfikacja strzelczyń:

skytte

Klasyfikacja asystentek:

assist

Piłkarka kolejki:

lirare

6. kolejka – zapowiedź

hammarby_kanalplan_

Piłkarki Hammarby mają nadzieję na przerwanie niekorzystnej passy w derbowych meczach przeciwko Djurgården (Fot. Henric Wauge)

Czy jest tu ktoś, kto ma już dość derbów Sztokholmu? Nie? I bardzo słusznie! Dwa poprzednie mecze z udziałem klubów ze stolicy były kapitalnymi widowiskami, a ich wynik rozstrzygał się ostatecznie w samej końcówce i mamy wiele przesłanek, aby twierdzić, że w sobotnim starciu Hammarby i Djurgården będzie podobnie. Tym bardziej, że obie ekipy przystąpią do bezpośredniej potyczki mocno podrażnione wydarzeniami minionego weekendu. Piłkarki Dumy Sztokholmu będą chciały powetować sobie porażkę w meczu z mistrzyniami z Häcken, w którym to przecież bardzo długo prowadziły po efektownym golu autorstwa Sary Olai. Później jednak swoje zrobiła Stina Blackstenius i zwycięstwo odjechało autobusem w kierunku Hisingen. Podopieczne Pabla Pinonesa-Arce grały natomiast na Tunavallen, gdzie dwa punkty w czwartej minucie czasu doliczonego meczu wydarła im ostatecznie Vaila Barsley. Chęć wzięcia udanego rewanżu jest w obu obozach tym większa, że zarówno Djurgården, jak i Hammarby, mają obecnie na koncie zaledwie po jednym ligowym zwycięstwie. Czy którejś z tych drużyn uda się dopisać do swojego dorobku kolejne trzy oczka? Przekonamy się już za kilkanaście godzin!

Zdecydowanie łatwiejsza – przynajmniej na papierze – przeprawa czeka w szóstej kolejce obu niepokonanych jak dotąd liderów. Rosengård i Kristianstad nie dość, że zagrają najbliższe mecze na własnych boiskach, to jeszcze podejmą w nich mocno przetrzebione kontuzjami drużyny AIK i Piteå. Inna sprawa, że nawet w pełnych składach przyjezdnym byłoby trudno nawiązać wyrównaną walkę z potentatami ze Skanii, którzy póki co nie zawodzą, choć akurat Kristianstad swoją grą absolutnie tej wiosny nie porywa. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że zespół prowadzony od niemal dekady przez Elisabet Gunnarsdottir wciąż czeka na swojego pierwszego w tym roku pogromcę i wiele wskazuje na to, że w tej weekend również go nie znajdzie. Tak przynajmniej podpowiada teoria, więc warto przekonać się czy w tej kwestii będzie ona zgodna z praktyką.

Większy potencjał na ewentualną niespodziankę zapewniają nam za to starcia Häcken z Eskilstuną oraz Linköping z Vittsjö. W obu parach faworytkami także są oczywiście gospodynie, ale historia wyraźnie pokazuje, że rywalizacja w tych konkretnych konfiguracjach bardzo często potrafi wymknąć się jakimkolwiek schematom. I to dosłownie w każdym możliwym kierunku. Nie będziemy więc przesadnie zdziwieni jeśli Loreta Kullashi będzie najjaśniejszą postacią potyczki na Bravida Arenie, a Emily Gielnik ustrzeli hat-tricka uciszającego przynajmniej na chwilę kibiców z Östergötland. Jeśli jednak stanie się tak, że na listę strzelczyń wpiszą się kolejno Blackstenius i Kanu, także nie będziemy rozpatrywać tego w kategoriach sensacji. Tej ostatniej nie znajdziemy zapewne także na Behrn Arenie, gdyż w rywalizacji Örebro i Växjö trudno wskazać choćby minimalnego faworyta. Spodziewać możemy się za to meczu walki o każdy milimetr boiska i być może jednego gola. który rozstrzygnie nam całą zabawę. Choć po takiej zapowiedzi nie jest wcale wykluczone, że to właśnie w Örebro będziemy świadkami najciekawszego i obfitującego w największą ilość bramek spotkania szóstej kolejki. Wszak nieprzypadkowo jedną z rzeczy, za którą najbardziej kochamy Damallsvenskan, jest właśnie jej nieprzewidywalność.


Zestaw par 6. kolejki:

m01

m02

m03

m04

m05

m06

Podsumowanie 5. kolejki

damf

Podsumowanie 5. kolejki sezonu 2021 w Damallsvenskan:


Najlepszy mecz: Eskilstuna 1-1 Hammarby. Co roku Damallsvenskan przynosi nam nowe, ligowe prawidła, a pierwsze z tegorocznych brzmi: jest Hammarby, są emocje. Piłkarki beniaminka raz jeszcze stworzyły kapitalne widowisko, w którym nie brakowało goli w doliczonym czasie gry, kontrowersji, zwrotów akcji, czerwonych kartek i wszystkiego, czego oczekiwalibyśmy od dobrego meczu na wysokim poziomie. Raz jeszcze błysnęła fenomenalna Wangerheim, która wraz z Janogy i Larsson zrobiła po niespełna kwadransie gola dla gości. Popis bramkarskich umiejętności wreszcie dała Tamminen, która bardzo długo, choć przy sporej dozie szczęścia, potrafiła zachować na Tunavallen czyste konto. Miejscowe również dołożyły całkiem sporą cegiełkę do naszego widowiska, a prym wiodła w tym niezniszczalna Loreta Kullashi. Urodzona w Helsinkach napastniczka ewidentnie nie miała jednak swojego dnia, w wyniku czego jej strzały raz po raz lądowały na obramowaniu bramki gości, a gdy w końcu udało się jej wepchnąć futbolówkę do siatki, gol nie został ostatecznie uznany. Zdecydowanie więcej szczęścia miała jednak po swojej stronie Vaila Barsley i to właśnie trafienie byłej reprezentantki Szkocji w ostatniej akcji meczu zapewniło gospodyniom jeden punkt. A defensorki Hammarby znów mogły zastanawiać się dlaczego jeden błąd w kryciu w ostatniej fazie meczu znów kosztował je tak wiele. Cóż, witamy w cudownym, lecz brutalnym świecie pierwszoligowców …

Wydarzenie kolejki: Mecz o wicelidera na remis. Starcie Linköping z Kristianstad puentowało piątą serię spotkań i już przed jego rozpoczęciem wiedzieliśmy, że gra będzie się w nim toczyć o fotel wicelidera. Dzięki remisowi, przynajmniej na kolejny tydzień pozostaną w nim podopieczne Elisabet Gunnarsdottir, ale nie da się ukryć, że z podziału punktów najbardziej ucieszyli się w Malmö. Wymarzony z perspektywy Rosengård wynik był możliwy dzięki fenomenalnemu rajdowi szesnastoletniej Mathilde Janzen, która w 55. minucie zdecydowała się na indywidualny rajd, przerwany dopiero nieprzepisowym zagraniem Emmy Lennartsson. A że całe zdarzenie miało miejsce w szesnastce gospodyń, to do ustawionej na dwunastym jardzie piłki podeszła Jutta Rantala i zrobiła to, co w zaistniałej sytuacji zrobić powinna. Linköping przeważał, z przebiegu gry z pewnością zasłużył na więcej niż remis, ale w futbolu punkty przyznaje się wyłącznie za gole. A tych, pomimo wielu okazji, po przerwie nie udało się podopiecznym trenera Jeglertza strzelić. I to nawet w sytuacjach, w których przyjezdne musiały ratować się wybijaniem piłki z linii bramkowej. Używając terminologii znanej ze sportów walki powiedzielibyśmy, że był to remis ze zdecydowanym wskazaniem na zawodniczki z Östergötland, ale na ich nieszczęście w tabeli nijak nie da się tego ująć.

Bohaterka kolejki: Stina Blackstenius (Häcken). Do 61. minuty meczu obrończynie tytułu przegrywały na Stadionie Olimpijskim w Sztokholmie 0-1 i choć miały znaczącą przewagę w statystyce posiadania piłki, to nie potrafiły w sposób bardziej zdecydowany zagrozić bramce Kelsey Daugherty. Już wtedy na plus w drużynie Matsa Grena wyróżniała się jednak Stina Blackstenius, która po przerwie postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i na własnych barkach doniosła swój zespół do stacji z napisem trzy punkty. A dokonała tego w stylu doprawdy mistrzowskim, najpierw dwukrotnie wykładając koleżankom gole na tacy, a następnie sama (także dwukrotnie) wpisując się na listę strzelczyń. A gdyby nie minimalny spalony, to reprezentacyjna napastniczka zakończyłaby to spotkanie z hat-trickiem! Czy jest to najlepsza wersja Blackstenius od czasów juniorskich? Nie, to jest najlepsza wersja Blackstenius od początku jej kariery! A w perspektywie zbliżających się Igrzysk, możemy tylko cieszyć się, że taka forma przyszła w najlepszym możliwym momencie.

Gol kolejki: Frida Maanum (Linköping). Składną, bramkową akcję przeprowadziło Hammarby, w dramatycznych okolicznościach porażki uniknęła Eskilstuna, ale najwyższy czas docenić w końcu to, co na ligowych boiskach wyprawiają piłkarki z Östergötland. Linköping raz jeszcze nie zamierzał pozostawiać nic przypadkowi, a w roli głównej wystąpiła – tu również bez zaskoczenia – Frida Maanum. Tym razem norweska kapitanka LFC splendorem musi się jednak podzielić z Elin Landström, która od początku meczu przeciwko Kristianstad ewidentnie szukała tego jednego podania, które otworzyłoby koleżance drogę do bramki. I w 37. minucie gry właśnie takim zagraniem udało się jej popisać, a o resztę skutecznie, w doskonale sobie znanym stylu, zatroszczyła się Maanum.

Sensacja kolejki: Emocje pod (prawie) pełną kontrolą. Przed rywalizacją Växjö z Rosengård zastanawialiśmy się nie tylko nad tym, co wydarzy się na boisku. Rownie wielkie emocje wzbudzała konfrontacja obu ławek, a mówiąc bardziej dosłownie – asystentów Jonasa Eidevalla i Marii Nilsson. Obaj panowie słyną z tego, że w klasyfikacji żółtych i czerwonych kartek za cały sezon spokojnie mogliby konkurować na przykład z Nellie Persson, ale tym razem sędzia George Jansizian ani razu nie musiał za pomocą kolorowych kartoników przywoływać do porządku energicznych trenerów. I to pomimo faktu, że na murawie losy meczu ważyły się w zasadzie od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. Szacunek!

Liczba kolejki: 4. Tyle sekund po upływie … doliczonego czasu gry Vaila Barsley wyrównała stan meczu pomiędzy Eskilstuną i Hammarby. I jak tu nie traktować poważnie tezy, że w piłce nożnej nie można być absolutnie niczego pewnym do ostatniego gwizdka?


5. kolejka statystycznie*:

Gole: 16  (średnia 2.67 / mecz)

Rzuty karne: 1  (wykorzystany)

Żółte kartki: 11

Czerwone kartki: 1

Najszybszy gol: Olivia Schough (Rosengård) – 13. minuta (vs. Växjö)

Najpóźniejszy gol: Vaila Barsley (Eskilstuna) – 90+4. minuta (vs. Hammarby)

* – do powyższych statystyk nie jest wliczany rozegrany w miniony czwartek mecz Linköping – Piteå (4-3), który formalnie jest częścią 3. kolejki.


Jedenastka kolejki:

lag5

Anna Tamminen (Hammarby) – Katrine Veje (Rosengård), Nilla Fischer (Linköping), Vaila Barsley (Eskilstuna), Elin Landström (Linköping) – Ebba Hed (Vittsjö), Hanna Andersson (Piteå), Frida Maanum (Linköping), Nathalie Hoff Persson (Örebro) – Stina Blackstenius (Häcken), Clara Markstedt (Vittsjö)


Komplet wyników:


Klasyfikacja strzelczyń:

skytte

Klasyfikacja asystentek:

assist

Piłkarka kolejki:

lirare

Kataloński koncert

goth

Gdy Göteborg aplikował o organizację finału piłkarskiej Ligi Mistrzyń 2021, wszyscy funkcjonowaliśmy w zdecydowanie innej rzeczywistości. Sam mecz miał być jednym z centralnych punktów hucznych obchodów 400-lecia miasta, które ostatnimi czasy mocno związało się z futbolem. To właśnie tu ma swoją siedzibę aktualny mistrz kraju, a stadion Gamla Ullevi od kilkunastu już lat jest domem reprezentacji Szwecji podczas wszystkich meczów o punkty. Organizacja tak ważnego wydarzenia miała być więc kolejnym krokiem w kierunku cementowania pozycji Göteborga na piłkarskiej mapie Europy, ale szybko okazało się, że choć nie ma ryzyka przeniesienia finału do innego miasta, to na rozegranie go z udziałem kibiców obu ekip również nie ma szans. Mocno ucierpiała także cała otoczka meczu i choć centrum miasta, a także boczne ulice prowadzące w kierunku stadionu udekorowano w odświętnych, fioletowych barwach, to do atmosfery znanej nam doskonale chociażby z pamiętnego EURO 2013 było wciąż bardzo daleko. Nie jest to jednak absolutnie żaden zarzut, gdyż w obecnej sytuacji są kwestie zdecydowanie bardziej priorytetowe niż organizacja imprez towarzyszących sportowemu wydarzeniu

Kreatywność i determinacja piłkarskich kibiców nie zna jednak granic, w wyniku czego pod murami Gamla Ullevi pojawiły się niewielkie grupki sympatyków obu finalistów. Znajdowali się w nich zarówno lokalni fani Chelsea i Barcelony, jak i ci, którzy do Göteborga przyjechali specjalnie na tę okazję. Raz jeszcze okazało się, że dla kibiców niemożliwe naprawdę nie istnieje, ale po ostatnim gwizdku powody do świętowania mieli wyłącznie ci, którzy kciuki ściskali za ekipę z Katalonii. Podopieczne Lluisa Cortesa rozegrały ten finał całkowicie na swoich warunkach, dosłownie demolując w nim drużynę, która dokładnie tydzień wcześniej wywalczyła mistrzostwo prawdopodobnie najsilniejszej ligi świata. Na murawie w Göteborgu błyszczała jednak nie najdroższa piłkarka globu Pernille Harder, a jej była koleżanka z niemieckiego Wolfsburga Caroline Hansen, która wraz z Lieke Martens skutecznie odebrała chęć gry bocznym defensorkom Chelsea. Zamiast popisu wychwalanego nie tylko w Wielkiej Brytanii duetu Kerrby (Samantha Kerr – Francesca Kirby), oklaskiwaliśmy kapitalne zagrania Alexii Putellas i Aitany Bonmati, które tego właśnie wieczora stały się zawodniczkami globalnymi, a ich medialna rozpoznawalność już niebawem zapewne przełoży się na znacznie bardziej lukratywne kontrakty reklamowe. I bardzo dobrze, bo jeśli ktoś zasługuje na to, aby być ambasadorką tej pięknej dyscypliny sportu, to właśnie ten duet, który na szacunek zapracował sobie nie kontrowersyjnymi wypowiedziami, a postawą na boisku. Prawda jest jednak taka, że w ekipie z Barcelony z pełną odpowiedzialnością pochwalić możemy każdą piłkarkę od Sandry Panos po Asisat Oshoalę. I jeśli po latach ktoś zechce przypomnieć sobie najbardziej efektowne finały w historii europejskich pucharów, to ten z Göteborga z pewnością będzie zajmował na tej liście całkiem wysokie miejsce. Bo chyba nikt nie potrafi piękniej przypominać o drużynowym charakterze piłki nożnej, niż wczoraj zrobiła to Barcelona.

Jasne, możemy oczywiście bawić się w tworzenie alternatywnych scenariuszy i zastanawiać się, jak potoczyłyby się losy boiskowej rywalizacji, gdyby nie samobójczy gol Melanie Leupolz już w 34. sekundzie. To wszystko nie miałoby jednak żadnej realnej wartości, bo trzeba wyraźnie podkreślić, że to nie jest tak, że ten mecz ułożył się Barcelonie. To zawodniczki z Katalonii ułożyły go sobie tak jak chciały, na własnych warunkach. Przecież jeszcze przed golem na 1-0 mieliśmy strzał w poprzeczkę bramki Ann-Katrin Berger, a w kolejnych minutach mogliśmy obserwować jak Bonmati, Putellas i spółka długimi fragmentami wyznaczają rytm boiskowych wydarzeń. Chelsea miała przecież po swojej stronie sportową jakość, a to, że nie była w stanie jej w pełni zaprezentować, to już wyłącznie zasługa perfekcyjnie usposobionych rywalek. I tak, nie mieliśmy emocji do ostatnich sekund spotkania, ale chyba nawet neutralni kibice tym razem nie będą z tego powodu narzekać. Bo w przeciwieństwie do wielu finałów z przeszłości, wspomniana dysproporcja nie była wynikiem znacznej różnicy potencjałów, lecz mistrzowskiej postawy jednego z zespołów. Co więcej, piłkarscy romantycy mogli chyba nawet obudzić się dziś rano w całkiem dobrych nastrojach, gdyż to drużyna opierająca swoją kadrę na zawodniczkach z Katalonii dała właśnie lekcję futbolu rywalkom, które na transfery wydały najwięcej, szukając potencjalnych wzmocnień w każdym zakątku świata. Paradoksalnie, wczorajszy wynik jest więc naprawdę dobrą informacją dla tych, którzy wciąż wierzą w prawdziwość powiedzenia, że kupić możesz jedenaście najlepszych piłkarek, ale nigdy nie puchar.

Finał w Göteborgu był wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. Wczoraj, już w pełni oficjalnie, pożegnaliśmy się z kadłubową Ligą Mistrzyń, która z niewielkimi zmianami towarzyszyła nam w tej formule przez ostatnich dwadzieścia lat. Od przyszłego sezonu w końcu dostaniemy produkt choć trochę przypominający najbardziej prestiżowe, klubowe rozgrywki w Europie i nawet jeśli ich format wciąż pozostawia wiele do życzenia i na pewno będzie w najbliższych latach mocno skorygowany, to trzeba docenić krok wykonany przez UEFA we właściwym kierunku. Mamy oczywiście nadzieję, że pierwszy z wielu. Żegnając się z Göteborga, warto więc już teraz rozpocząć odliczanie do 18. sierpnia, gdyż właśnie tego dnia rozpocznie się nowy, oby jeszcze bardziej efektowny rozdział w europejskiej piłce klubowej. I oby czynny udział brały w nim przedstawicielki Damallsvenskan, bo szansę na udział w premierowej edycji realnej Ligi Mistrzyń mają przecież aż trzy szwedzkie kluby.