Kadra na Danię i Norwegię

mat

Matilda Vinberg ponownie znalazła się w gronie piłkarek powołanych przez selekcjonera Gerhardssona (Fot. SvFF)

Piłkarski kalendarz wciąż odczuwa skutki epidemicznej rzeczywistości i choć zaledwie pół roku temu emocjonowaliśmy się rozgrywanym na angielskich boiskach EURO, to już za niespełna cztery miesiące czeka nas mecz otwarcia australijsko-nowozelandzkiego mundialu. A kwietniowe okienko FIFA będzie jednocześnie ostatnim, podczas którego selekcjonerzy będą mogli przyjrzeć się z bliska powołanym przez siebie zawodniczkom przed ostatecznym ogłoszeniem kadr na finały MŚ. Jak zatem widać, nie są to bynajmniej idealne warunki pracy, szczególnie w przypadku Europy, gdzie futbol klubowy ma na tyle mocną pozycję, że o żadnym preferencyjnym traktowaniu reprezentacji – w przeciwieństwie do chociażby Azji czy USA – nie może być mowy.

Podwójne derby Skandynawii mogą nam jednak posłużyć jako całkiem przydatny test nie tylko w perspektywie mundialu, ale i pierwszej edycji Ligi Narodów, która wystartuje już jesienią. To właśnie z takimi rywalkami przyjdzie nam się regularnie mierzyć w tych właśnie rozgrywkach, a wcale niewykluczone, że już za kilka miesięcy los raz jeszcze skrzyżuje nasze drogi z Dunkami lub Norweżkami, tym razem już w meczu o punkty. Dlatego właśnie ważne jest, aby wiosenne próby potraktować z należytą powagą, nawet jeśli aktualnie nie bijemy się konkretnie o żadne rankingowe punkty. Inna kwestia, że akurat o tych przeciwniczkach wiemy jeśli nie wszystko, to zapewne bardzo wiele i wiedza ta zapewne działa w dwie strony. O żadnym zaskoczeniu rywala mowy zatem być nie może, choć perspektywa sprawdzenia swojego potencjału na tle najmocniejszej od wielu lat (no, przynajmniej na papierze) Norwegii niewątpliwie ekscytuje. Szczególnie jeśli przyjrzymy się nazwiskom zawodniczek, które po dłuższej przerwie wracają właśnie do kadry trenerki Hege Riise.

A propos powrotów, to również u nas bez takich się nie obyło. W szerokiej kadrze Gerhardssona znalazło się miejsce dla rekonwalescentki Caroline Seger, która w miniony weekend rozegrała swój pierwszy oficjalny mecz po przebytym jesienią zabiegu. I choć żadną miarą nie był to występ porywający, to jednak szwedzki selekcjoner wysłał właśnie jasny sygnał, że nie wyobraża sobie kadry bez jej wieloletniej kapitanki. Miejsce kontuzjowanej Amandy Ilestedt zajęła Emma Kullberg z rozpaczliwie broniącego się przed spadkiem z angielskiej WSL Brighton i jest to z pewnością wybór wzbudzający mieszane uczucia. Bo niby z jednej strony 31-letnia stoperka (w klubie występująca ostatnio z konieczności na boku defensywy) nie daje przesadnie wielu powodów, które broniłyby tej decyzji pod względem sportowym, ale tak po ludzku trudno oczekiwać, aby w przededniu największej imprezy czterolecia selekcjoner bez wyraźnej przyczyny zdecydował się na obszerne, kadrowe rewolucje. Jasne, powołanie takiej Nellie Karlsson, czy nawet Josefine Rybrink (choć i ona drugiej połowy marca z pewnością nie zapisze po stronie plusów) miałoby być może większy sens, ale chyba zgodzimy się co do tego, że nie byłaby to roszada, która wydatnie podniosłaby jakościowy potencjał kadry. A skoro tak, to trudno było takiego ruchu oczekiwać. Żadnych wątpliwości nie wzbudza natomiast obecność na liście powołanych dwóch przedstawicielek rocznika -03 i możemy z coraz większym prawdopodobieństwem zakładać, że zarówno Matilda Vinberg, jak i Anna Sandberg realnie powalczą o miejsce w 23-osobowej kadrze na mundial. Co więcej, na tę chwilę to wszechstronna pomocniczka Hammarby wydaje się być bliżej miejsca w samolocie, który w lipcu do uda się w daleką podróż do Nowej Zelandii, gdyż rywalizacja na lewej flance bloku obronnego zaostrzy się jeszcze bardziej, gdy do pełni formy wróci Amanda Nildén. Dla pochodzącej z Närke dziewiętnastolatki będzie to oczywiście dodatkowym wyzwaniem, ale z perspektywy reprezentacji są to wyłącznie dobre informacje.

kad1

kad2

Runda wiosenna, sceneria zimowa

pic

Runda niby wiosenna, ale sceneria wciąż iście zimowa (Fot. Filip Oskarsson)

Czekaliśmy na nie cztery miesiące, ale koniec końców się doczekaliśmy. Piłkarki czternastu klubów Damallsvenskan wróciły na ligowe boiska po długiej, zimowej przerwie, choć pogoda w miniony weekend do aktywności na świeżym powietrzu bynajmniej nie zachęcała. Dość powiedzieć, że tylko na dwóch stadionach w Skanii termometry pokazywały dodatnie wartości, a w takim Norrköping absolutny debiut miejscowego klubu w najwyższej klasie rozgrywkowej odbył się w towarzystwie przenikliwego mrozu (odczuwalnego na poziomie dziesięciu kresek poniżej zera) i śnieżnej zamieci. Tym większy szacunek należy się niemal dwóm tysiącom widzów, którzy nie tylko pojawili się na trybunach Platinumcars Areny w całkiem okazałej liczbie, ale przez niemal cały mecz entuzjastycznie wspierali swoje ulubienice niesłabnącym dopingiem. Inna kwestia, że w tak niesprzyjających warunkach każdy sposób na rozgrzanie się wydawał się całkiem sensowny. Z punktu widzenia trenera Fredheima zdecydowanie najważniejszą informacją jest jednak fakt, że w starciu dwóch beniaminków to jego podopieczne okazały się lepsze od rywalek z Växjö o dokładnie jedno trafienie, zapisując w ten sposób na swoim koncie trzy bezcenne punkty. A te, szczególnie mając na uwadze na kim zostały zdobyte, już za kilka miesięcy mogą okazać się zdecydowanie bardziej istotne niż dziś ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Na początku sezonu warto unikać niepotrzebnych strat, ale choć wszyscy wydają się o tym wiedzieć, to teorię nie zawsze udaje się skutecznie połączyć z praktyką. Już w piątek na własnej skórze przekonały się o tym piłkarki broniącego tytułu Rosengård, zaledwie remisując u siebie z mocno przetrzebionym kontuzjami Piteå. Czy wynik ten możemy uznać za niespodziankę? Z pewnością tak, bo nawet jeśli mistrzynie z Malmö niekoniecznie imponowały ostatnimi czasy formą, to jednak w tym starciu zdecydowanie na ich barkach ciążyła nie zawsze wygodna rola faworytek. Oba gole na stadionie w stolicy Skanii padły po stałych fragmentach gry; prowadzenie gospodyniom tuż po przerwie zapewniła Loreta Kullashi, a do remisu w 85. minucie doprowadziła strzałem głową najniższa na placu gry Hanna Andersson. Dobrą informacją z perspektywy kibiców Rosengård był z pewnością pierwszy po wielomiesięcznej przerwie występ Caroline Seger, choć w grze kapitanki reprezentacji Szwecji brak rytmu meczowego był niestety aż nadto widoczny. Inna kwestia, że miejsce nieco bardziej doświadczonej koleżanki zajęła na liście kontuzjowanych Olivia Schough, która swój udział w piątkowym meczu musiała zakończyć jeszcze przed przerwą. Nietęgie miny mają po weekendzie otwarcia także sympatycy Häcken, którzy chyba nawet w najmniej optymistycznych scenariuszach nie zakładali domowej porażki z nieobliczalnym, ale jednak zdecydowanie słabszym kadrowo Djurgården. Piłkarki trenera Pålssona zaprezentowały jednak na Bravida Arenie solidny, zdyscyplinowany futbol i nawet jeśli w końcówce gospodynie mocno przycisnęły, to trudno powiedzieć, aby sukces Dumy Sztokholmu w Hisingen był wyłącznie dziełem przypadku. A gdy przypomnimy sobie dynamiczną strzelczynię zwycięskiego gola Alice Bergström, niesamowicie kreatywną w środku pola Tovę Almqvist, liderkę defensywy z prawdziwego zdarzenia Matildę Plan, czy wreszcie kapitalnie interweniującą w sytuacji sam na sam z Anvegård Hedvig Lindahl, to możemy nawet dojść do nieoczywistego, lecz uprawnionego wniosku, że wygrał zespół, który zwyczajnie bardziej na ten rezultat zasłużył.

Jak to w przyrodzie bywa, jedni punkty tracą, a inni na tym zyskują. Kibice Hammarby najpierw zorganizowali swoim piłkarkom iście królewskie powitanie, a następnie obejrzeli … 45 minut futbolowych szachów, podczas których zawodniczki Bajen i Vittsjö niemal bezbłędnie realizowały taktyczne założenia obu szkoleniowców. W drugiej połowie na murawie popularnego Kanalplan stworzyło się zdecydowanie więcej przestrzeni, co najpierw mogła wykorzystać Clara Markstedt, ale jej strzał doskonale sparowała Tamminen. Interwencja ta okazała się być o tyle kluczowa, że po chwili zamiast 0-1 zrobiło się 1-0, a na listę strzelczyń wpisała się niezawodna Madelen Janogy. Strzelony przez gospodynie gol okazał się momentem zwrotnym, gdyż od tej pory na boisku istniało już tylko niesione żywiołowym dopingiem z trybun Hammarby, a rezerwowe tego dnia Vinberg i Hasund przypomniały nam o tym, jak szeroką i wyrównaną kadrą dysponuje tej wiosny trener Pinones-Arce. W fotelu przeznaczonym dla liderek po pierwszej serii spotkań wygodnie rozsiadły się jednak piłkarki Linköping, które w nadspodziewanie dobrym stylu pokonały na Behrn Arenie tradycyjnie już przebudowane zimą Örebro. Podobnie jak przed rokiem, o sile drugiej linii ekipy z Östergötland niezmiennie decydują Yuka Momiki oraz Olga Ahtinen, a jedyna różnica polega na tym, że tym razem z ich fenomenalnych podań najlepszy możliwy użytek robią nie Vangsgaard i Simonsson, lecz Tandberg oraz Kapocs. Ofensywa LFC najwyraźniej nie zamierza jednak zwalniać tempa, choć jeszcze poważniejszy test czeka je już w kolejny piątek, kiedy to trochę niespodziewany, ale żądny kolejnych wyzwań lider podejmie na własnym boisku wyraźnie podrażnionego mistrza z Malmö. Równie trudne zadanie czeka także na zawodniczki z Närke, które z kolei będą szukały pierwszych w sezonie punktów w rywalizacji z zaskakująco powtarzalnym na tym etapie sezonu Djurgården. Zdecydowanie bardziej łagodnie w nowe rozgrywki wchodzi natomiast Kristianstad, choć wyjazd na LF Arenę w dalekim Piteå zapowiada się zdecydowanie bardziej wymagająco niż sobotnie starcie z Kalmarem, które podopieczne islandzkiej trenerki Gunnarsdottir bez większych turbulencji rozstrzygnęły jeszcze w pierwszej połowie, a w rolach głównych raz jeszcze wystąpił niezastąpiony, międzynarodowy tercet Petrovic – Alanen – Viens.

Komplet wyników:

Statystyki indywidualne:

Statystyki drużynowe:

Przejściowa tabela:

dam2

Kadry Damallsvenskan 2023

Zimowe okienko transferowe w Szwecji oficjalnie zamyka się dopiero 1. kwietnia, w związku z czym obszerna prezentacja ostatecznych kadr czternastu klubów Damallsvenskan na przedłużoną w tym roku ze względu na mundial rundę wiosenną odbędzie się w trakcie czekającej nas już niebawem przerwy reprezentacyjnej. Zanim jednak kadrowiczki rozjadą się na zgrupowania, czekają nas jeszcze dwie pełne kolejki ligowych zmagań, w związku z czym warto przyjrzeć się temu, jak przedstawia się stan posiadania każdego z zespołów na kilkadziesiąt godzin przed pierwszym gwizdkiem nowej kampanii. W zestawieniu, które znajduje się poniżej, ujęte zostały nazwiska wszystkich piłkarek mających ważny kontrakt z pierwszą drużyną danego klubu oraz zawodniczki formalnie przypisane do sekcji młodzieżowych, które w lutym i marcu 2023 rozegrały przynajmniej dwa oficjalne mecze wśród seniorek. Zapraszam do lektury i oczywiście raz jeszcze zachęcam do regularnych odwiedzin także w pierwszych dniach kwietnia, kiedy to będzie można wreszcie opublikować pełną wersję tegorocznego skarbu kibica.

BP

bp

Djurgården

djurgarden

Hammarby

hammarby

Häcken

hacken

Kalmar

kalmar

Kristianstad

kristianstad

Linköping

linkoping

Norrköping

norrkoping

Piteå

pitea

Rosengård

rosengard

Uppsala

uppsala

Vittsjö

vittsjo

Växjö

vaxjo

Örebro

orebro

Finał gwarancją emocji

cupen_s

s_01

s_02

Gospodynie nie były przesadnie gościnne w półfinałach Pucharu Szwecji, choć ani w Hisingen, ani w Södermalm nie mogą powiedzieć, że awans do decydującej rozgrywki przyszedł któremukolwiek z klubów łatwo. Podopieczne trenera Vilahamna rozpoczęły mecz przeciwko Kristianstad z ogromnym animuszem, ale pomimo jak najbardziej znaczącej przewagi w posiadaniu piłki, bardzo długo nie udawało im się stworzyć konkretnego zagrożenia pod bramką Meliny Loeck. A konsekwentnie realizujące swój meczowy plan przyjezdne ze Skanii cierpliwie poczekały na swój moment i to one skutecznie ukłuły po raz pierwszy, gdy Emmi Alanen zrobiła najlepszy możliwy użytek z kiksu Josefine Rybrink. Prowadzenie gości do przerwy mogło, a nawet powinno być jeszcze bardziej okazałe, ale bez bramkowych konsekwencji pozostał zarówno fatalny błąd Jennifer Falk, jak i kompletnie niepotrzebny faul Rybrink we własnej szesnastce, dzięki któremu przez szansą na podwyższenie wyniku stanęła Jordan Brewster. Jej strzał z jedenastu metrów zatrzymał się jednak na poprzeczce, a gospodynie wciąż pozostawały tym samym w grze o finał. I szansę tę wykorzystały w stu procentach, bo już w 54. minucie akcję Elin Rubensson oraz Hanny Wijk przytomnie sfinalizowała Anna Anvegård. Wynik remisowy oznaczał konieczność rozegrania dogrywki, ale w Hisingen mieli najwyraźniej inne plany i jeszcze w doliczonym czasie gry Stine Larsen zagwarantowała swojemu klubowi miejsce w majowym finale. I nawet jeśli złośliwi powiedzą, że był to trochę klasyczny gol z niczego, to jednak nie sposób nie pochwalić doświadczonej reprezentantki Danii za przytomność umysłu i perfekcyjne wykończenie akcji.

W drugim półfinale faworyzowane Hammarby zmierzyło się z Piteå i dość niespodziewanie potrzebowało aż dogrywki, aby pokonać mocno osłabioną w formacji defensywnej ekipę z Norrbotten. Wszystko zaczęło się zgodnie z planem, gdyż jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa Sara Kanutte skorzystała z dośrodkowania Jonny Andersson z narożnika boiska i pomimo asysty obrończyń Piteå bez większych problemów pokonała Samanthę Murphy. Fani z dalekiej Północy także doczekali się jednak na swoją chwilę radości, a wszystko zaczęło się od wygranej przez Katrinę Guillou przebitki, która zapoczątkowała – jak się miało za chwilę okazać – bramkową akcję gości. Świetną robotę wykonała podczas niej także Hanna Andersson, a dzieła dokończyła Anam Imo, uprzedzając w walce o piłkę zarówno Annę Tamminen, jak i ofiarnie powracającą za akcją Julię Roddar. Kolejne minuty to coraz większa przewaga Hammarby, ale w grze sztokholmianek zdecydowanie brakowało jednak elementu zaskoczenia rywalek, który pozwoliłby im na kreowanie większej ilości bramkowych okazji. Bo trzeba uczciwie przyznać, że oprócz kąśliwego strzału Cooney-Cross, a także jak zawsze niebezpiecznych dośrodkowań po stałych fragmentach, trudno było doszukać się czystych sytuacji na pokonanie amerykańskiej golkiperki Piteå. Dogrywka była już jednak całkowicie inną historią, a coraz bardziej zmęczone piłkarki gości nie były już w stanie skutecznie przeciwstawić się przeważającym siłom nacierających z jeszcze większą energią rywalek. Hammarby bez większych problemów wypunktował więc przeciwniczki, a w głównych rolach wystąpiły między innymi rezerwowe (!) dziś Matilda Vinberg oraz Madelen Janogy.

Finał Pucharu Szwecji zostanie rozegrany 18. maja, a my już dziś możemy nastawiać się na prawdziwie emocjonujące widowisko. Charakterystyczne trofeum po dwunastu miesiącach opuści gablotę w Malmö i uda się do innego wielkiego miasta. Za dokładnie dwa miesiące przekonamy się jednak, czy pozostanie ono na zachodnim wybrzeżu, czy może czeka je tym razem wyprowadzka do stolicy.