Każda szanująca się liga ma swój klasyk i Damallsvenskan bynajmniej nie jest w tej materii wyjątkiem. Zestaw drużyn biorących udział w takim meczu zmienia się oczywiście na przestrzeni lat, choć akurat na naszym podwórku niezmiennie od kilku sezonów to rywalizacja FC Rosengård z BK Häcken jak żadna inna rozpala wyobraźnię postronnych kibiców. Fakt ten nie stanowi rzecz jasna wielkiego zaskoczenia, gdyż to właśnie te dwa zespoły, mniej więcej od końcówki poprzedniej dekady, święciły w krajowych rozgrywkach zdecydowanie najwięcej triumfów. O ile jednak na boisku w Malmö zawodniczki ze stolicy Skanii są dla przyjezdnych wyjątkowo mało gościnne (zero porażek w oficjalnych starciach!), o tyle w Västergötland gra idzie z reguły na żyletki, a o końcowym wyniku w podobnym stopniu, co doskonały plan taktyczny i umiejętności czysto piłkarskie, decydują także zdecydowanie mniej obiektywne zmienne. To wszystko stanowi jednak obietnicę, że oto w najbliższy poniedziałek nie będziemy się nudzić, gdyż dwaj faworyci do tytułu staną w szranki właśnie na Bravida Arenie w Hisingen. Po jednej stronie przetrzebione kontuzjami Häcken, choć już ze ściągniętą w trybie nadzwyczajnym ze zgrupowania kadry młodzieżowej Felicią Schröder, a także powracającymi do treningów rekonwalescentkami Kafaji, Luik oraz Jusu Bah, po drugiej zaś sprawiający wrażenie drużyny idealnej Rosengård, który jednak już dawno nie był zmuszony przechodzić aż tak wymagającego testu. Czy Momoko Tanikawa raz jeszcze skradnie całe show i wraz z Rią Öling oraz Olivią Holdt nie pozostawi wątpliwości co do tego, kto na tę chwilę rządzi w szwedzkiej piłce klubowej? A może najjaśniej zabłyśnie gwiazda innej wschodzącej gwiazdy Johanny Fossdalsy, która najtrudniejszych wyzwań ani trochę się nie obawia, co udowodniła chociażby w połowie grudnia na londyńskim Stanford Bridge? Przez nadchodzące godziny możemy się nad tym wszystkim jedynie zastanawiać, a potem niech przemówi boisko…
Na wynik rywalizacji na szczycie nerwowo czekać będą przede wszystkim w Södermalm, choć podopieczne trenera Martina Sjögrena skupić powinny się jednak w pierwszej kolejności na wykonaniu swojego zadania. Wyjazd na niełatwy teren do Piteå często okazuje się bowiem zdradliwy, a Hammarby nawet w tak bardzo wyjątkowym dla siebie, mistrzowskim sezonie nie potrafiło rozstrzygnąć na swoją korzyść żadnego z trzech pojedynków przeciwko rywalkom z Norrbotten (mówimy tu oczywiście wyłącznie o regulaminowym czasie gry). Jasne, wtedy w wybornej dyspozycji znajdowała się Anam Imo, a dzielnie sekundowała jej reprezentantka Filipin Katrina Guillou, ale drużyna Stellana Carlssona jak żadna inna potrafi w najmniej spodziewanym momencie wykreować bohaterki kompletnie nieoczywiste. Dyrygowana przez zbierającą tej wiosny kapitalne recenzję Evę Nyström defensywa będzie musiała mieć się zatem na baczności, bo skoro nabierający niebywałego rozpędu Rosengård skarciła na LF Arenie Saga Swedman, a marzenia Häcken o dorzuceniu do klubowej gabloty jeszcze jednego pucharu rozbiła w pył Emma Viklund, to nie można wykluczyć, że tym razem na pierwszy plan wysunie się na przykład Selina Henriksson lub mająca skądinąd całkiem sporo do udowodnienia swojemu byłemu klubowi Sara Eriksson. Logika oczywiście wyraźnie podpowiada, że pod względem sportowej jakości niemal wszystkie atuty znajdują się po stronie obrończyń tytułu, ale czy to wystarczy, aby Bajen po zakończeniu szóstej serii spotkań wciąż mogły chwalić się wszem i wobec perfekcyjnym, ligowym rekordem?
Kto wie, czy najbardziej niedoceniany w tej kolejce mecz nie odbędzie się od razu na jej rozpoczęcie. Bromma i Växjö to zespoły, których oglądanie zdecydowanie nie męczy oczu, a momentami potrafi wręcz zachwycić i jeśli tylko oba zespoły nie zdecydują się na maksymalnie zamknięty model boiskowej rywalizacji, to powinno czekać nas całkiem sympatyczne, niedzielne popołudnie z Verą Blom i resztą sympatycznego składu spod znaku BP. Aż tak interesująco teoretycznie nie powinno być w Kristianstad, choć derby tu i ówdzie potrafią solidnie zaskoczyć swoją nieprzewidywalnością i wymykaniem się utartym schematom. Jeśli jednak beniaminek z Trelleborga miałby pozytywnie zaskoczyć, to musi ustrzegać się tak banalnych błędów, jakie co i raz stawały się udziałem podopiecznych trenera Felldina podczas niedawnej konfrontacji z AIK. Co do drugiego z tegorocznych, pierwszoligowych nowicjuszy, to wyjazd na teren znajdującego się w naprawdę głębokim kryzysie sportowo-egzystencjonalnym Linköping niespodziewanie stał się dla zawodniczek z Solnej nie lada szansą, ale mieć jej świadomość to jedno, a zrobić z niej realny użytek to drugie. Szczególnie jeśli samemu prezentuje się poziom predestynujący raczej do występów na zapleczu krajowej elity. Na stadionie w Norrköping pierwszych w sezonie punktów poszuka Örebro i ani trochę nie zaskoczy nas zarówno zakończenie tej misji pełnym sukcesem, jak i jej całkowite fiasko. Która wersja okaże się ostatecznie tą prawdziwą, w pierwszej kolejności zależy jednak od postawy zawodniczek IFK, gdyż to one mają w swoich rękach, nogach i głowach zdecydowanie więcej piłkarskich atutów, z których to będzie można w poniedziałek zrobić spory użytek ku uciesze zasiadających na kultowej Curva Nordahl sympatyków najwyżej notowanego klubu z Östergötland.