Nic trzy razy się nie zdarza?

kif

Złamane serca piłkarek Örebro chwilę po końcowym gwizdku to stały punkt dwóch inauguracyjnych ligowych kolejek (Fot. Jonas Ljungdahl)

Skoro poprzednia seria ligowych zmagań rozłożona była aż na cztery dni, to tym razem dla równowagi emocje rywalizacji na siedmiu stadionach przyjmiemy w wersji wybitnie skondensowanej. Sobotnie popołudnie zapowiada się więc nadzwyczaj intensywnie, ale nawet jeśli wyjdziemy z założenia, iż futbol lubi zaskakiwać nas właśnie wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy, to jeden fakt wydaje się być w tej naszej układance absolutnie nienaruszalny. A jest nim pozycja w tabeli piłkarek FC Rosengård, które nadchodzący weekend przywitają w niezwykle wygodnym fotelu liderek i najpewniej nie ruszą się z niego ani na milimetr. Ewentualna strata punktów w rywalizacji z zamykającym stawkę AIK całkiem słusznie zostałaby odebrana w Malmö w kategoriach ogromnego rozczarowania, ale o ile w największym mieście Skanii przykrych z perspektywy gospodyń niespodzianek nie przewidujemy, o tyle na pozostałych arenach jak najbardziej może się porządnie zakotłować. I niech właśnie tak się dzieje, gdyż ciekawa i ekscytująca liga to wręcz idealny materiał do wszelkiej maści dyskusji i analiz, a bez nich nasza wspólna rzeczywistość byłaby przecież zdecydowanie mniej ekscytująca.

Oczy wielu fanów futbolu niewątpliwie skierowane będą w sobotnie popołudnie na Bravida Arenę, gdzie rozegrana zostanie swego rodzaju próba generalna przed czekającym nas już w najbliższą środę finałem Pucharu Szwecji. Nie da się ukryć, że to podopieczne trenera Linda przystępują do dwumeczu z Piteå w roli zdecydowanych faworytek, ale czy w obu przypadkach uda im się bezbłędnie wywiązać z tej niełatwej przecież roli? Podobne pytania zadają sobie w Södermalm, bo nawet jeśli zgodzimy się co do tego, że Hammarby Martina Sjögrena swoją postawą na boisku zachwyca nas tej wiosny wyjątkowo oszczędnie, to w tabeli póki co wszystko się z perspektywy obrończyń mistrzowskiego tytułu zgadza. Czy wyjazd zawodniczek Bajen na charakterystyczną, hybrydową murawę do Kristianstad cokolwiek w tej kwestii zmieni? Cóż, północno-wschodnia Skania była w ostatnich latach niezwykle trudnym do podbicia terenem, ale po gruntownej, zimowej przebudowie kadry Pomarańczowa Armia KDFF szczególnie w formacji defensywnej prezentuje się zaskakująco niestabilnie. Z drugiej jednak strony, papiery na naprawdę solidne granie z przodu mają Islandki Eiriksdottir oraz Tryggvadottir, Tabitha Tindell prędzej czy później wreszcie się przełamie, a skrycie marząca o wyjeździe na francuskie Igrzyska Amy Sayer dodatkowej motywacji ani trochę nie potrzebuje. I z tej całej wyliczanki wychodzi nam tyle, że niby Hammarby powinno te trzy punkty wyszarpać, ale jeśli tego ostatecznie nie zrobi, to nie będziemy krzyczeć o sensacji, która ninejszym wydarzyła się na naszych oczach.

Z niemałym zaciekawieniem spoglądać będziemy także na Sztokholm, ponieważ z wizytą na Stadion Olimpijski wybiera się zespół, który z niesamowitą regularnością… traci decydujące gole w 95. minucie gry. Czy niezwykle surowe lekcje, udzielone zawodniczkom z Örebro przez nauczycielki z Hammarby oraz Växjö, pozwolą podopiecznym trenera Johanssona uniknąć nadzwyczaj bolesnego hat-tricka? Wielu neutralnych kibiców z pewnością nie miałoby nic przeciwko, gdyż całkiem słusznie wymieniane w gronie największych pozytywnych zaskoczeń pierwszej fazy sezonu Barron, Sigurbjörnsdottir, czy Lassas po prostu nie zasługują na to, aby trzeci raz z rzędu opuszczać plac gry z poczuciem palącego wręcz rozczarowania. Inna kwestia, że o Djurgården tym bardziej możemy wypowiadać się jak dotąd niemal wyłącznie w samych superlatywach, a druga linia Dumy Sztokholmu niepostrzeżenie staje się formacją, dla której regularnie odpala się transmisje. Niemożliwe? Ależ skąd, w tej lidze niemożliwe nie istnieje!

Tę niepisaną zasadę wzięli sobie chyba głęboko do serca w Trelleborgu, gdzie nieoczekiwanie wywalczony podczas domowej inauguracji punkt rozpalił nowe nadzieje, które zaczęły trochę przygasać po wcześniejszym falstarcie w Sztokholmie. Skromny punkcik utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej żadną miarą jednak nie zagwarantuje, więc Filekovic, Ollerstam i reszta spróbują pójść za ciosem i tym razem powstrzymać niesamowicie rozpędzony, a na dodatek imponujący skutecznością tercet Cato – Kanutte – Leidhammar. Ciekawy sprawdzian czeka prowadzone przez hiszpańskiego szkoleniowca Rafaela Roldana piłkarki z Linköping, które w bieżącym roku kalendarzowym dzielą się punktami z każdym napotkanym na drodze pierwszoligowym rywalem (biorąc pod uwagę zarówno starcia ligowe, jak i pucharowe). Czy na stadionie w Växjö ta wyjątkowo intrygująca seria dobiegnie wreszcie końca? A jeśli tak, to w którą stronę? Niejako zgodnie z tradycją, najbardziej letnie emocje towarzyszą chyba potyczce na Grimsta Idrottsplats, choć po prawdzie w rywalizacji Brommy z Vittsjö nie zdziwi nas absolutnie nic i niech właśnie to stanowi zachętę do przyjrzenia się tej parze ze szczególną uwagą. Umiejętności indywidualne teoretycznie powinny być w tym zestawieniu atutem gościń ze Skanii, ale zespół trenera Axeldala sprawia wrażenie tak pogubionego na wszystkich możliwych frontach, że wyraźnie lepiej zorganizowana i poukładana ekipa ze stolicy spokojnie może sięgnąć tutaj po pełną pulę. I jeśli ktoś lubi nieoczywiste rozwiązania, to typ na wygraną BP jest jak najbardziej warty uwagi, choć jednocześnie niepozbawiony pewnego ryzyka. Wszak nikt nie zabroni Heidi Kollanen raz jeszcze idealnie przymierzyć ze stojącej piłki.

md3

Tak się bawi i wygrywa lider z Malmö

kdfffcr

Radość piłkarek z Malmö nie dziwi. Trzecie tej wiosny derby i trzecie bezapelacyjne zwycięstwo FC Rosengård (Fot. Johan Nilsson)

Po pierwszych w obecnej kampanii ligowej derbach Skanii mogliśmy zastanawiać się, czy to Rosengård prezentuje się na starcie nowego sezonu tak dobrze, czy może przebudowywane ręką nowego trenera Jonasa Axeldala Vittsjö zwyczajnie zapomniało dojechać na inaugurację. Na szczęście, terminarz okazał się na tyle łaskawy, że już kolejny weekend miał nas do odnalezienia odpowiedzi na to intrygujące pytanie znacząco przybliżyć, ponieważ trzynastokrotnie mistrzynie kraju udały się do nieodległego Kristianstad. A jest to teren, na którym ostatnimi czasy wygrywały wprawdzie dość regularnie, ale każde z tych zwycięstw okupione było niemałym wysiłkiem. Tym razem fani obu ekip zaciętego starcia się jednak nie doczekali, a gdy Rosengård po upływie mniej więcej kwadransa postanowił wrzucić wyższy bieg, to zabawę podopiecznym trenera Kjestelberga przerwał dopiero obwieszczający koniec pierwszej połowy gwizdek sędzi Hanny Laajanen. Do szatni obie ekipy udały się przy wyniku 3-0 dla gościń z Malmö i podobnie jak przed tygodniem trzeba obiektywnie zaznaczyć, że z perspektywy rywalek był to zdecydowanie najniższy wymiar kary. Bo przecież po ewidentnym faulu na Olivii Holdt przyjezdnym należał się chociażby jeszcze rzut karny, a duńska napastniczka na potwierdzenie tego oczywistego faktu zaprezentowała nawet realne efekty nieodpowiedzialnego zagrania defensorki KDFF (osobom o słabszych nerwach zdecydowanie nie rekomendujemy dalszego zgłębiania tematu). Pochodząca z Ikastu 22-latka była zresztą jedną z głównych architektek efektownego zwycięstwa swojego zespołu i o ile w przeszłości wiele razy podkreślaliśmy wzorową współpracę Holdt z Olivią Schough, o tyle w niedzielne popołudnie w rozmontowywaniu zaskakująco bezradnej formacji obronnej Kristianstad sekundowała jej przede wszystkim rodaczka Sofie Bredgaard. Koncert orkiestry z Malmö żadną miarą nie był jednak wyłącznie popisem jednego czy dwóch instrumentów, bo fałszywej nuty nie zagrała również ponownie czarująca nas w środkowym sektorze Momoko Tanikawa, zestawiona cokolwiek eksperymentalnie defensywa, dzielnie trzymana w ryzach przez Islandkę Gudrun Arnardottir, ani wreszcie stojąca między słupkami Eartha Cumings, która w niezwykle istotnych momentach popisała się dwiema kapitalnymi interwencjami na refleks po strzałach głową Tabithy Tindell. Najwierniejsi i najbardziej wytrwali fani z Kristianstad doczekali się wprawdzie honorowego trafienia autorstwa Amy Sayer, lecz – co szczerze przyznała zresztą na pomeczowej konferencji Alice Nilsson – w tych derbach zwyciężyła po prostu drużyna o klasę lepsza. I jest to chyba najbardziej trafne podsumowanie sześciu kwadransów boiskowej rywalizacji.

Drugim wydarzeniem weekendu okazała się piątkowa potyczka Djurgården z Norrköping i tutaj możemy mieć małą satysfakcję wynikającą z faktu, iż to właśnie na ten mecz zwracaliśmy w zapowiedzi szczególną uwagę. Ani trochę nie przewidzieliśmy jednak tego, że zawodniczki Dumy Sztokholmu aż pięciokrotnie umieszczą futbolówkę w siatce Emmy Lind, a i tak do ostatnich minut będą drżeć o to, czy z Östergötland uda im się wywieźć choćby jeden punkt. Ów plan minimum udało się ostatecznie podopiecznym trener Fernandeza zrealizować, ale kontrowersji i wątpliwości temu towarzyszących bynajmniej nie zabrakło, a pretensje pod adresem sędzi Evy Svärdsudd oraz jej asystentek gremialnie zgłaszali przedstawiciele obu drużyn. Skąd to całe zamieszanie? Otóż jeszcze przed przerwą pani arbiter nie uznała… trzech strzelonych przez gościnie ze stolicy goli, w każdej z tych sytuacji dopatrując się pozycji spalonej jednej z zawodniczek Djurgården. Decyzje zatem niezwykle odważne, ale czy słuszne? Cóż, w dwóch przypadkach wszystko rozbijało się dosłownie o centymetry i nawet telewizyjne powtórki nie przyniosły nam w tym temacie jednoznacznej odpowiedzi. Kiedy jednak już w drugiej części meczu Beata Kollmats dobijała z najbliższej odległości strzał Nellie Lilji, chorągiewka sędzi liniowej podniesiona akurat nie została, co z kolei mocno zirytowało ławkę z Norrköping, a także marznących na kultowej Curva Nordahl miejscowych fanów. Podział punktów koniec końców wydaje się wynikiem sprawiedliwym, choć to Djurgården dłuższymi fragmentami prezentował nam zdecydowanie więcej piłkarskiej jakości. Shinomi Koyama już definitywnie zgłosiła akces do miana jednego z odkryć tegorocznej, ligowej kampanii, a Therese Åsland zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym, coraz bardziej zaczyna przypominać siebie z czasu gry w Kristianstad. Płynnie funkcjonującą drugą linię niemal bezbłędnie scala ustawiona na szóstce Nellie Lilja, a o aktywność i dynamikę na skrzydłach dbają ewidentnie rozkręcające się Tove Almqvist oraz zastępująca kontuzjowaną Stinalisę Johansson Lucia Duras, czyli duet z potencjałem sięgającym nawet reprezentacji, choć w przypadku tej ostatniej nie jest wcale powiedziane, że będzie to konkretnie kadra Szwecji. Oczywiście, teraz trzeba do tego dołożyć jeszcze solidność w tyłach, ale jeśli zarówno niedoświadczona golkiperka Elvira Björklund, jak i chwilami nieco zbyt elektryczny duet stoperek Plan – Kollmats zredukują liczbę przytrafiających się im kiksów i fatalnych w skutkach pomyłek, to Djurgården stoi przed największą od dłuższego czasu szansą, aby wreszcie zerwać z łatką wiecznego rozczarowania. Problemów do niepokoju nie mają póki co także w Norrköping, bo choć punktowo wszystko nie do końca się spina, to Sara Kanutte zdaje się być trafionym rozwiązaniem palących problemów na dziewiątce, a My Cato z Wilmą Leidhammar ewidentnie złapały właściwy dla siebie rytm i oglądanie ich w akcji jest czystą przyjemnością nie tylko ze względu na będące ostatnio ich znakiem firmowym efektowne gole.

Ozdobą derbów stolicy była niewątpliwie asysta Julie Blakstad do Smilli Vallotto, ale trzeba uczciwie przyznać, że w rywalizacji z mającą skuteczny i konsekwentny plan na mecz Brommą, obrończynie mistrzowskiego tytułu mocno rozczarowały. Komplet punktów raz jeszcze zapewniła im jednak świetnie interweniująca Anna Tamminen, która nieoczekiwanie dla wszystkich zebranych na Tele2 Arenie, aż dwukrotnie musiała pokazać próbkę swoich nieprzeciętnych, bramkarskich umiejętności. Na uwagę zasługuje ponadto drugi kolejny mecz z golem Emilie Joramo, która szczególnie w pierwszej połowie była motorem napędowym większości ofensywnych prób Bajen. Fenomenalna dyspozycja Ronji Aronsson nie wystarczyła, aby po najdłuższej w całej lidze (a na dodatek pełnej nieoczekiwanych przygód) podróży do Trelleborga zawodniczki z Piteå dopisały do swojego dorobku drugie z rzędu zwycięstwo. Bezbramkowy remis z całą pewnością należy rozpatrywać w kategoriach sukcesu absolutnego beniaminka Damallsvenskan, który wprawdzie w końcówce spotkania dał się zdominować ogranemu w pierwszoligowych realiach rywalowi, ale we wcześniejszej fazie meczu – głównie za sprawą niezwykle aktywnych Sofie Rewuchy oraz Alice Egnér – zrobił wystarczająco dużo, aby żałować, że oprócz pierwszego punktu nie udało się uświetnić historycznego popołudnia na Vångavallen czymś jeszcze bardziej okazałym. Örebro znów broniło się dzielnie aż do 95. minuty, ale właśnie wtedy przytrafiło się niepewne wybicie Clary Ekstrand, chwila nieuwagi Beatrice Gärds i reprezentantka Bułgarii Dessislava Dupuy nie musiała w zasadzie robić wiele, aby zapewnić drużynie z Växjö bezcenne zwycięstwo. Trzy punkty trafiły także do skarbczyka Vittsjö, choć nawet powrót do strefy komfortu (czytaj: klasycznego ustawienia 4-4-2) nie odmienił znacząco drużyny trener Axeldala. Różnicę w rywalizacji z AIK zrobiła jednak Heidi Kollanen, która ewidentnie wciąż potrafi z wyjątkową precyzją przymierzyć ze stojącej piłki. Ligowy weekend zamknęła nam potyczka dwóch ubiegłorocznych medalistek, a w niej mocno osłabione Häcken ostatecznie podzieliło się punktami z Linköping. Wszystko, co najciekawsze wydarzyło się w samej końcówce spotkania, bo najpierw gościnie z Hisingen wyszły na prowadzenie wskutek pechowej interwencji naciskanej przez Clarissę Larisey Nellie Karlsson, a następnie stan rywalizacji spektakularnym wolejem wyrównała Michelle De Jongh, dzięki czemu drugą kolejkę ligowych zmagań podsumowaliśmy w najlepszy możliwy sposób.


Komplet wyników:


Klasyfikacje indywidualne:


Przejściowa tabela:

dam2


#pokolejce

awds2

Czas na drugi weekend

varvning

Główni pretendenci do mistrzostwa ostro rywalizują nie tylko na murawie, ale i na transferowym rynku.

Na początek szybka zagadka: Co łączy kluby z Södermalm i Hisingen? Tak, doskonale zdaję sobie sprawę, że poziom trudności nie jest tu wybitnie wygórowany, a poprawnych odpowiedzi wbrew pozorom uzbierałoby się całe mnóstwo. Jedni wskazaliby bowiem na identyczną liczbę punktów uzyskaną przez obie ekipy w poprzedniej kampanii, inni na bliźniaczo podobne okoliczności zwycięstw tych zespołów już na inaugurację nowego sezonu, a osoby myślące bardziej ogólnie niż szczegółowo zauważyłyby, iż w obu ośrodkach mogą pochwalić się nieźle zbilansowaną, szeroką kadrą, bezpieczną sytuacją ekonomiczną i wreszcie jak najbardziej uzasadnionymi marzeniami o dokładaniu do klubowej gabloty kolejnych trofeów. Okazuje się jednak, że tych punktów wspólnych jest najwidoczniej jeszcze więcej, gdyż zarówno Hammarby, jak i Häcken, nie tylko wciąż pozostają niezwykle aktywnymi graczami na transferowym rynku, ale i o efektach swojej pracy na tym polu informują swoich fanów niemal jednocześnie. W odstępie zaledwie kilkudziesięciu minut otrzymaliśmy więc informacje, że kadrę zespołu z Västergötland zasili pochodząca ze Sierra Leone skrzydłowa Jasmine Hamid, a do stolicy przeniesie się doskonale znana szwedzkim kibicom snajperka reprezentacji Filipin Katrina Guillou. Ten drugi transfer to oczywiście wypadkowa problemów zdrowotnych Ellen Wangerheim oraz Klary Folkesson i choć powrót do regularnej gry pierwszej z wymienionych zawodniczek wydaje się być naprawdę nieodległą perspektywą, to Martin Sjögren i Johan Lager nie bez racji uznali, że w perspektywie długiej, niesamowicie intensywnej rundy na dziewiątce przyda im się jeszcze jedna opcja na dziś. A pozyskanie ogranej w warunkach Damallsvenskan Filipinki obarczone jest niemalże zerowym ryzykiem. O głębi kadry, a także potencjalnie gorącym letnim okienku, myślą także na Bravida Arenie. 23-letnia Hamid to postać stosunkowo anonimowa dla wielu europejskich fanów, ale kibice z Baltimore i okolic z pewnością mieliby do powiedzenia na temat jej gry wiele ciekawego. Na przykład to, że reprezentując barwy uniwersytetu w Towson, dwa razy z rzędu była najlepsza asystentką w swoim zespole, a na koniec tego etapu kariery do będących niejako jej znakiem firmowym ostatnich podań, dołożyła jeszcze sześć goli. Czas pokaże, czy na szwedzkich boiskach statystyki te okażą się równie imponujące, ale niewątpliwie rozwój tej piłkarki obserwować będziemy z nieukrywaną ciekawością.

Zanim jednak na ligowe boiska wrócą faworytki, w chłodny (przynajmniej według prognoz), piątkowy wieczór rozgrzewać będą nas zawodniczki Norrköping i Djurgården. Oba kluby dość nieoczekiwanie mają u progu sezonu sporo zmartwień związanych z obsadą bramki. W okresie przygotowawczym poważnej kontuzji doznała bowiem szykowana na jedynkę w ekipie ze stolicy Katelin Talbert, a zastępująca ją młodzieżowa reprezentantka Szwecji Elvira Björklund jak dotąd częściej rozczarowuje niż zachwyca. W zaistniałej sytuacji dyrektor sportowy Jean Balawo podjął próbę przeprowadzenia transferu last minute, ale – co sam zainteresowany szczerze zresztą przyznał – misja ta zakończyła się niepowodzeniem. Zdecydowanie inny rodzaj bólu głowy doskwiera za to trenerowi Fredheimowi, a także podpowiadającemu mu w kwestii bramkarek Eliasowi Melkerssonowi. W teorii Sofia Hjern oraz Emma Lind powinny gwarantować spokój, stabilność i stały, solidny poziom, ale ich dotychczasowe tegoroczne występy pokazały coś dokładnie odwrotnego. Na kogo postawić tym razem i jakimi kryteriami się kierować? Kto wie, czy odnalezienie prawidłowej odpowiedzi na to pytanie nie okaże się kluczowe w drodze po pierwsze w tym roku kalendarzowym zwycięstwo w oficjalnym meczu. A łatwo o trzy punkty zdecydowanie nie będzie, bo w Djurgården mają już serdecznie dość roli wiecznego rozczarowania i dla odmiany chcieliby wreszcie zaskoczyć kibiców od tej pozytywnej strony. Pomóc ma w tym chociażby osoba przyzwyczajonego do wygrywania trenera Marcelo Fernandeza, a także oparta o tercet Åsland – Koyama – Almqvist druga linia, które w tej lidze przed nikim nie powinna mieć kompleksów. Z drugiej strony w Norrköping niezmiennie liczą na eksplozję talentu Wilmy Leidhammar, jeszcze jedną kapitalną rundę kapitanki My Cato oraz powrót do dawnej świetności Fanny Andersson. To wszystko, uzupełnione jeszcze skutecznością bramkostrzelnej Sary Kanutte, ma zapewnić wynik jeszcze lepszy od ubiegłorocznego, kiedy to ówczesny beniaminek z Östergötland tak często potrafił zachwycić nas swoją ambicją i bezkompromisowością. Bądźcie więc czujni, bo wcale niewykluczone, że to właśnie w piątek obejrzymy najciekawszy mecz drugiej serii ligowych spotkań.

Zdecydowanie najwięcej emocji towarzyszy jednak niedzielnym derbom Skanii, w których to Kristianstad podejmie na własnym obiekcie rozpędzony Rosengård. Podopieczne trenera Kjetselberga w ostatnich tygodniach dosłownie bawią się grą i choć w zakończonym szalonym remisem 4-4 meczu przeciwko Linköping sporo zastrzeżeń można było mieć do postawy defensywy, o tyle wygrany w łącznym stosunku 8-0 pucharowo-ligowy dwumecz z Vittsjö dobitnie pokazał, że w Malmö nie zamierzają tej wiosny brać jeńców. Bezbłędną techniką i przeglądem pola czaruje nas cudowne dziecko akademii w Fukushimie Momoko Tanikawa, dwie Olivie (Holdt i Schough) raz po raz wkręcają w murawę kolejne rywalki, a Kadowaki, Bredgaard i reszta po prostu robią swoje, czyli… grają w piłkę na absolutnie nieosiągalnym dla wielu rywalek poziomie. Czy młody trener ekipy z Kristianstad Daniel Angergård znajdzie na tak usposobione i żądne kolejnych skalpów przeciwniczki skuteczną receptę? Fani Pomarańczowych mogą pocieszać się, że fenomenalne wejście w sezon zaliczyła Katla Tryggvadottir, a jej nieco bardziej doświadczona rodaczka Hlin Eiriksdottir jak mało kto potrafi wyczarować coś z niczego. Miedzy słupkami KDFF mamy jednak wyjątkowo niepewną Moę Olsson, a i środek defensywy (Polkinghorne – Harrysson) okazywał się ostatnimi czasy nadspodziewanie wrażliwym sektorem, czego najlepszym dowodem było kompletne fiasko w wysoko przegranym (2-7) starciu z Häcken. Czy odpowiednie wnioski zostały z tych potknięć wyciągnięte? W Kristianstad mają nadzieję, że tak, bo w przeciwnym razie ofensywa z Malmö posiada w swoim arsenale wszystkie niezbędne atuty, aby niezwykle boleśnie popsuć kibicom lokalnego rywala uroczystą, domową inaugurację.

A co czeka nas na innych arenach? Na przykład derby Sztokholmu, w których Hammarby podejmie Brommę i będzie w tym zestawieniu zdecydowanym faworytem. Przedmeczowe prognozy potrafią być jednak złudne, o czym fani Bajen osobiście przekonali się zresztą przed kilkoma miesiącami, kiedy to z Grimsta Idrottsplats udało im się przywieźć jedynie bezbramkowy remis. Tym razem obrończynie tytułu zagrają oczywiście u siebie, a planów nie pokrzyżuje im już kapitalnie dysponowana Nichole Persson, ale kto wie, czy w jej ślady nie zechce pójść uskrzydlona czystym kontem na inaugurację (a także debiutem w narodowych barwach) Anna Koivunen. Wielu fanów ostrzy sobie zęby na poniedziałkowe starcie trzeciej z drugą ekipą poprzedniego sezonu, ale do stworzenia dobrego, piłkarskiego widowiska – podobnie jak do tanga – trzeba dwojga, a zawodniczki z Linköping wchodzą w nowy sezon  wyjątkowo niemrawo i nie ma tu na myśli wyłącznie punktów pogubionych przed tygodniem w Brommie. Jeśli jednak Kapocs i Tandberg powrócą na właściwe dla siebie, strzeleckie tory, a trener Roldan wymyśli na nowo drugą linię LFC już bez wsparcia japońskiej mocy napędowej, to ćwierćfinalistki tegorocznej edycji Ligi Mistrzyń w istocie może czekać na Bilbörsen Arenie realnie trudna przeprawa. W przeciwnym razie, miłośnikom zakładów bukmacherskich i wszelkiej maści typowań radzilibyśmy rozważyć postawienie w tej parze na czystą dwójkę. Nie sposób jednoznacznie wskazać faworytki w dwóch innych starciach, gdzie zmierzą się ze sobą drużyny ranne (Växjö vs Örebro), a także rozbite (Vittsjö vs AIK). Papier kazałby w obu przypadkach skłonić się delikatnie w kierunku gospodyń, ale na przykład prowadzona przez trenera Axeldala drużyna z północnej Skanii zaprezentowała się przed tygodniem tak żenująco słabo (to i tak stosunkowo łagodne określenie), że po tym popisie można byłoby mieć opory, aby wytypować ją nawet w rywalizacji z własnymi rezerwami. Inna sprawa, że w przypadku beniaminka z Solnej było w tym aspekcie zaledwie niewiele lepiej i jakkolwiek zaskakująco to brzmi, z większą ciekawością będziemy spoglądać w weekend w kierunku Växjö. Bo nawet jeśli oba zespoły wystąpią osłabione brakiem swoich podstawowych dziewiątek, to obecność na placu gry Larkin Russell, Dessislavy Dupuy, Molly Johansson, czy wreszcie gwiazdy inauguracyjnej kolejki Ashley Barron może (choć absolutnie nie musi – lojalnie ostrzegamy!) gwarantować nam całkiem przyjemne popołudnie z pierwszoligową piłką. Czyli coś, co lubimy przecież najbardziej.

md2

Wielka Baza Danych 2024

skarb1

skarb2

__skarb3


__skarb3


__skarb3


__skarb3


__skarb3


__skarb3


__skarb3


__skarb3


__skarb3


__skarb3


__skarb3


__skarb3


__skarb3


__skarb3


skarb3

Delicja Schröder

felicia

Felicia Schröder – szczęśliwa siedemnastolatka z Hisingen (Fot. Bildbyrån)

Miało być wielkie otwarcie, ale szybko okazało się, że w nową, ligową kampanię wchodzić będziemy raczej dostojnie. Po pierwsze, inaugurację zaplanowano na Grimsta Idrottsplats, czyli w miejscu chyba najbardziej niesprzyjającym kreowaniu atmosfery futbolowego święta. Po drugie, faworyzowane gościnie z Linköping potwierdziły, że problemy tej ekipy podczas wczesnowiosennych testów sparingowo-pucharowych nie były bynajmniej jedynie stanem przejściowym. Kłopot z dopasowaniem się do preferowanego przez hiszpańskiego szkoleniowca Rafaela Roldana wciąż mają Norweżki Noor Eckhoff oraz Irene Dirdal, a w pierwszej linii wyjątkowo bezbarwny występ zanotowały tym razem dwie najskuteczniejsze piłkarki Damallsvenskan w poprzednim sezonie. Ratować punkt dla LFC musiała zatem nie Cornelia Kapocs, czy Cathinka Tandberg, lecz doświadczona bramkarka Cajsa Andersson, która – co jak najbardziej może budzić delikatne zdziwienie – była zmuszona wykazywać się koncentracją zdecydowanie częściej niż jej fińska koleżanka po fachu z Brommy. Na zachodnich obrzeżach stolicy goli się jednak nie doczekaliśmy, wobec czego stało się jasne, że premierowy wpis do klasyfikacji strzelczyń zostanie dokonany na innym stadionie.

Żeby było jeszcze bardziej filmowo, stał się on udziałem obchodzącej tego dnia swoje siedemnaste urodziny Felicii Schröder, która skorzystała nie tyle z przytomnego podania Rosy Kafaji, co z fatalnego ustawienia Sofii Hjern w bramce drużyny z Norrköping. Mylili się jednak ci, którzy w tamtym momencie doszli do wniosku, że oto faworyt numer jeden do mistrzowskiego tytułu rozpoczyna właśnie swój triumfalny marsz ku glorii i chwale. Sprytnie rozegrany przez zawodniczki trenera Fredheima rzut rożny sprawił, że na Bravida Arenie szybko znów mieliśmy remis, a efektem spektakularnej wymiany ciosów na początku drugiej połowy było prowadzenie gościń po trafieniach Wilmy Leidhammar (gol kolejki!) oraz wypożyczonej z Hammarby Norweżki Sary Kanutte. Häcken grał jednak do końca i choć po dziewięćdziesięciu minutach na tablicy wyników widniał rezultat korzystny dla przyjezdnych, to czas doliczony dosłownie odwrócił wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Najpierw bowiem jeszcze jeden katastrofalny błąd defensywy z Norrköping wykorzystała rezerwowa Clarissa Larisey, a następnie – w zasadzie w ostatniej akcji meczu – urodzinowego hat-tricka skompletowała Schröder. W równie dramatycznych okolicznościach po swoje pierwsze ligowe zwycięstwo sięgnęły obrończynie tytułu z Hammarby. Choć na Behrn Arenie zawodniczki Bajen dominowały wręcz niepodzielnie, to sforsowanie zaskakująco solidnej defensywy z Örebro okazało się z ich perspektywy niespodziewanie wymagającym zadaniem. Cel udało się osiągnąć dopiero za sprawą niesygnalizowanej bomby Emelie Joramo sprzed linii pola karnego, ale i tak najbardziej zapamiętamy z tego sobotniego popołudnia debiut na szwedzkich boiskach Amerykanki Ashley Barron. Absolwentka uniwersytetu w Cincinnati była dosłownie wszędzie, jej decyzyjność i antycypacja wprawiały kibiców w niemały zachwyt, a gdy dwukrotnie udało jej się nawet wyręczyć skuteczną interwencją na linii bramkarkę Clarę Ekstrand, słowom uznania nie było końca. Warto jednak podkreślić, że absolutnej hegemonce z Ohio dzielnie sekundowała także inna nowa piłkarka w zespole trenera Johanssona Aslaug Sigurbjörnsdottir i jeśli tylko zawodniczki z Närke utrzymają w nadchodzących tygodniach zbliżony poziom, to kwestia pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej powinna być dla nich wyłącznie formalnością.

Zdecydowanie najsolidniej z trójki głównych pretendentów do mistrzostwa zaprezentował się na inaugurację Rosengård trenera Kjetselberga. Sam fakt zwycięstwa nad derbowymi rywalkami z Vittsjö zaskoczeniem ani trochę nie był, ale jego niezwykle efektowny styl jednoznacznie potwierdził przedsezonowe obserwacje, że w Malmö zamierzają szybko zapomnieć o ubiegłorocznych niepowodzeniach, a czternasty tytuł do gabloty to cel nie tyle osiągalny, co po prostu całkiem prawdopodobny. Momoko Tanikawa ponownie bawiła się z piłką i przeciwniczkami w okolicach linii środkowej, duet Schough – Holdt imponował na lewej flance, Öling robiła swoje na prawej i nawet rezerwowe tego dnia Sprung czy Larsson błyskawicznie wkomponowały się w tę nieznającą litości, perfekcyjnie naoliwioną maszynę. Równie jednostronny przebieg miały dwa mecze rozegrane w Sztokholmie, ale o ile na Stadionie Olimpijskim miejscowi fani mogli ze spokojem i harmonią w sercach obserwować jak Djurgården demoluje w każdej płaszczyźnie beniaminka z Trelleborga, o tyle potyczka z mocno odmienionym przez zimę Kristianstad była dla wyjątkowo zmobilizowanych tego dnia sympatyków AIK bolesnym zderzeniem z pierwszoligową rzeczywistością. Neutralnych obserwatorów cieszyć może za to fakt, iż we wszystkich tych spotkaniach w pierwszoplanowych rolach wystąpiły młode zawodniczki, które wzorem Schröder i Tanikawy także postanowiły wyraźniej zaakcentować swoją obecność na boisku. Tym samym, szerszej publiczności w najlepszy z dostępnych sposobów przedstawiły się między innymi Shinomi Koyama oraz Katla Tryggvadottir, a my to jak najbardziej doceniamy, składamy wyrazy najwyższego uznania i… już czekamy na więcej, bo napływ talentów na taką skalę powinien zagwarantować nam tej wiosny wyjątkowe, piłkarskie doznania. Tych ostatnich nie zabrakło zresztą i na LF Arenie, gdzie mieliśmy otwarcie wyniku w pierwszej minucie, dwa kompletnie irracjonalne rzuty karne i wreszcie dwukrotne odwrócenie losów rywalizacji. Dzięki trafieniu Seliny Henriksson w 84. minucie z kompletu punktów ostatecznie mogli cieszyć się w Piteå, lecz fani Växjö jeszcze długo będą zastanawiać się, jak mogłoby potoczyć się to spotkanie, gdyby Larkin Russell wykorzystała wyborną okazję do podwyższenia skromnego prowadzenia gościń z Kronobergu. Strzał 25-letniej Amerykanki perfekcyjnie odbiła jednak jej rodaczka Samantha Murphy, która także dołożyła niemałą cegiełkę do tego, że Norrbotten wciąż jawi się jako niezwykle trudny do zdobycia teren.


Komplet wyników:


Klasyfikacje indywidualne:


Przejściowa tabela:

dam2


#pokolejce

awds1

#Jedziemy!

cup

Rok temu zdecydowanie najwięcej powodów do radości dostarczyły swoim kibicom piłkarki Hammarby. Czy uda im się powtórzyć aż tak fenomenalny sezon? (Fot. Bildbyrån)

Nowy sezon, nowe otwarcie, nowe nadzieje. Kalendarz reprezentacyjny sprawił, że tym razem na start ligowych emocji czekaliśmy nieco dłużej niż zazwyczaj, ale… może to dobrze, wszak w poprzednich latach przed jak najbardziej programową rundą wiosenną pogoda fundowała nam dodatkowe emocje w postaci swoistej rundy zimowej i to nie tylko w dalekim Norrbotten, a na terenie całego kraju. I tak zawodniczki z Norrköping witały się z pierwszoligowym futbolem przy dziesięciostopniowym mrozie, potęgowanym dodatkowo przechodzącą akurat nad regionem Östergötland śnieżną burzą. Tyle dobrego, że w dużej mierze dzięki doprawdy specyficznym okolicznościom przyrody, autorka historycznego i zarazem zwycięskiego gola dla IFK Australijka Chelsie Dawber przyznała, iż popołudnia z takimi atrakcjami z pewnością nie zapomni nigdy. Podobnie zresztą jak licznie zebrani na legendarnej Curva Nordahl sympatycy ówczesnego beniaminka, którzy co chwilę wymyślali naprawdę kreatywne sposoby na przeprowadzenie grupowej rozgrzewki.

Zgodnie z dziewięcioletnią już tradycją, nową ligową kampanię rozpoczynamy zabawą, w której to spróbujemy odpowiedzieć na kilka kluczowych z perspektywy naszej ligi pytań. Dwanaście miesięcy temu skuteczność tych przewidywań okazała się całkiem imponująca, bowiem trafnie oszacowaliśmy mistrza (a nie było to bynajmniej wskazanie oczywiste!), wicemistrza, obu spadkowiczów, a także zespół do strefy barażowej. Są tacy, którzy nie bez racji uznaliby to za powód do dumy, ale jednak z drugiej strony… futbol przeżywany z perspektywy neutralnego obserwatora najbardziej intrygujący staje się wtedy, gdy przynosi nam te wydawałoby się nieoczywiste, a momentami wręcz nielogiczne rozwiązania. Sobie i Wam życzę więc w tym miejscu wielu niespodzianek (oczywiście wyłącznie tych pozytywnych) podczas tych wszystkich dni, wieczorów, a być może i nocy, które w nadchodzących miesiącach przyjdzie nam spędzić ze szwedzką piłką klubową. Oraz oczywiście tego, abyśmy w pełnym składzie w zdrowiu i przepełnieni dobrą energią doczekali w listopadzie końcowego gwizdka. Sverige, nu kör vi!

UWAGA: publikacja Wielkiej Bazy Danych Damallsvenskan & Elitettan 2024 zaplanowana jest na środę, 17. kwietnia. Termin ten został podyktowany przez dwa podstawowe czynniki. Po pierwsze, trzeba było uaktualnić bazę o transfery przeprowadzone podczas naprawdę ciekawej końcówki zimowego okienka (a na przykład w takim Malmö czy Eskilstunie działo się w tym okresie naprawdę sporo). Po drugie, trzy spośród 28 występujących na szczeblu centralnym klubów cały czas nie dostarczyły aktualnego na obecny sezon kompletu zdjęć, którym opatrzone mają być ich wizytówki. Dajmy im zatem jeszcze kilkadziesiąt godzin na poprawienie tego drobnego niedopatrzenia, ale w najbliższą środę – bez względu na wszystko – publikacja będzie miała miejsce. Nazw wspomnianych zespołów przywoływać tu nie będę, gdyż jeśli nie wyrobią się na deadline, to sami bez trudu je rozszyfrujecie. Tym bardziej zachęcam więc do odwiedzenia tego serwisu w środowy poranek.


Damallsvenskan & Elitettan 2024 – jak (nie) będzie?

Kto zostanie mistrzem?

BK Häcken

Kto uzupełni podium?

Hammarby IF & FC Rosengård

Kto spadnie, a kto zagra w barażach o utrzymanie?

IF BP oraz Trelleborgs FF spadną, KIF Örebro zagra w barażu o utrzymanie

Kto będzie rewelacją sezonu?

IFK Norrköping

Kto najbardziej rozczaruje?

IF BP

Kto wygra klasyfikację strzelczyń?

Hlin Eiriksdottir (Kristianstad)

Kto wygra klasyfikację asystentek?

Lisa Björk (Linköping)

Kto zostanie MVP sezonu?

Rosa Kafaji (Häcken)

Kto zostanie odkryciem sezonu?

Momoko Tanikawa (Rosengård)

Kto wygra ligę frekwencji?

Hammarby IF

Czy liga pobije ustanowiony 20 lat temu rekord średniej frekwencji?

Tak

Kto wygra klasyfikację fair play?

FC Rosengård

Kto awansuje do Damallsvenskan, a kto zagra w barażu o awans?

Malmö FF oraz Umeå IK awansują, Eskilstuna United DFF zagra w barażu o awans

Kto opuści szczebel centralny?

Mallbackens IF, Jitex BK oraz IFK Kalmar


1. kolejka Damallsvenskan – rozkład jazdy

matchday1