Mjelde postrachem Francuzek

11535732-0-image-a-23_1553716796080

Chelsea po raz drugi wyeliminowała w ćwierćfinale LM francuskiego rywala (Fot. Reuters)

Piłkarska rzeczywistość pod koniec drugiej dekady obecnego stulecia jest bez wątpienia niesamowicie dynamiczna i mamy pełne prawo spoglądać przed siebie z narastającą ekscytacją. W tym błyskawicznie zmieniającym się świecie pewne elementy wciąż pozostają jednak na swoich miejscach – Fridolina Rolfö strzela dla Bayernu, Maren Mjelde swoim golem doprowadza do jednego z najbardziej niespodziewanych rozstrzygnięć w Lidze Mistrzyń, a Lyon zdaje się tym wszystkim w ogóle nie przejmować i pewnie zmierza po kolejne trofeum. Do tego ostatniego niektórzy przyzwyczaili się tak bardzo, że nie czekając na budapesztański finał, już dziś gratulują drużynie Reynalda Pedrosa czwartego z rzędu zwycięstwa w najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach.

Na gratulacje i fanfary dziś wieczorem jest oczywiście zdecydowanie zbyt wcześnie, ale nie da się ukryć, że w Wolfsburgu piłkarki Lyonu zaprezentowały prawdziwy pokaz siły. Oczywiście, możemy dywagować, czy spotkanie potoczyłoby się tak samo gdyby Almuth Schult nie przepuściła w cokolwiek kuriozalnych okolicznościach strzału Dzsenifer Marozsan z rzutu wolnego, ale wydaje się, że na tak dysponowany OL nawet dobrze usposobione mistrzynie Niemiec nie znalazłyby tego dnia skutecznego sposobu. Pewności siebie nie odebrały Francuzkom nawet dwa gole Pernille Harder, na które błyskawicznie odpowiedziała Eugenie Le Sommer, ostatecznie gasząc nadzieje gospodyń na półfinał.

Największe emocje od początku towarzyszyły dwumeczowi PSG z londyńską Chelsea i choć po pierwszym spotkaniu to zespół Emmy Hayes znajdował się w zdecydowanie lepszym położeniu, to paryżanki zrobiły dziś znacznie więcej, aby znaleźć się wśród czterech najlepszych drużyn Europy. Wicemistrzynie Francji powinny prowadzić już do przerwy, ale co nie udało się gospodyniom przed przerwą, udało się tuż po niej. Paryski tercet TGV DLW (Diani – Lawrence – Wang) w końcu znalazł sposób na rozmontowanie brytyjskiego muru, a gdy osiem minut później całkowicie nieoczekiwany prezent podarowała rywalkom Ann-Katrin Berger, to PSG ponownie stał się faworytem dwumeczu. Jego losy raz jeszcze odwróciła jednak Maren Mjelde i to jej gol w doliczonym czasie gry zapewnił Chelsea awans do półfinału tegorocznej Ligi Mistrzyń. Co ciekawe, reprezentantka Norwegii strzeliła już w swojej karierze gola, który przyczynił się do odpadnięcia innego francuskiego giganta z europejskich pucharów, gdy jeszcze będąc piłkarką Turbine Poczdam pokonała bramkarkę Olympique Lyon.

Takich wielkich emocji nie było ani w Monachium, ani w Lillestrøm, choć ze szwedzkiej perspektywy warto odnotować gola Fridoliny Rolfö, który otworzył wynik rewanżowego starcia Bayernu ze Slavią. Na listę strzelczyń w Norwegii wpisała się natomiast była gwiazda boisk Damallsvenskan Lieke Martens, a jej trafienie przesądziło o tym, że Barcelona rozstrzygnęła na swoją korzyść oba mecze ćwierćfinałowe, co jeszcze bardziej podbuduje pozycję ligi hiszpańskiej w rankingu UEFA.


Ćwierćfinały Ligi Mistrzyń:

Wolfsburg – Lyon 2-4 (w dwumeczu: 3-6)

PSG – Chelsea 2-1 (w dwumeczu: 2-3)

Lillestrøm – Barcelona 0-1 (w dwumeczu: 0-4)

Bayern – Slavia 5-1 (w dwumeczu: 6-2)

Szwedzkie gole w Europie

Fridolina_Rolfoe_BL_FCB_gg._1._FC_Koeln_Muenchen-3

Bayern tylko zremisował w Pradze ze Slavią (Fot. Getty Images)

Ćwierćfinały piłkarskiej Ligi Mistrzyń kolejny raz odbywają się bez udziału klubów Damallsvenskan, ale szwedzkich akcentów na boiskach Europy mieliśmy w ostatnich dniach aż nadto. Jednym z najmilszych był z całą pewnością występ Fridoliny Rolfö, która ponownie udowodniła, że bez niej ofensywa monachijskiego Bayernu traci sporo ze swojej wartości. Była zawodniczka Linköping pojawiła się na placu gry w 60. minucie w miejsce Holenderki Lineth Beerensteyn i potrzebowała zaledwie kilkudziesięciu sekund, aby otworzyć wynik spotkania w Pradze. Gol ten okazał się niezwykle istotny, gdyż niespełna kwadrans później Manuela Zinsberger dała się zaskoczyć Katerinie Svitkovej, w efekcie czego wicemistrzynie Niemiec wywiozły ze stolicy Czech tylko remis. Czy praską Slavię stać na to, aby pójść za ciosem i sprawić jeszcze jedną niespodziankę w tym sezonie? Murowanym faworytem do awansu wciąż wydaje się być Bayern, ale akurat klub z Bawarii przyzwyczaił nas do tego, że w europejskich pucharach potrafi … odpaść w najmniej spodziewanym momencie. Jeśli jednak w najbliższą środę piłkarki FCB właściwie nastawią sobie celowniki, to Fridolina Rolfö i spółka najpewniej zameldują się w półfinale.

Zdecydowanie trudniejsze zadanie stoi przed Wolfsburgiem, który w dwumeczu z Olympique Lyon będzie musiał odrobić jednobramkową stratę. Z takiego obrotu spraw Wilczyce i tak mogą być jednak umiarkowanie zadowolone, gdyż początek meczu we Francji zwiastował jeszcze większe kłopoty mistrzyń Niemiec. Nadzieję przed rewanżem podopiecznym Stephana Lercha przywrócił jednak kontaktowy gol autorstwa Nilli Fischer, która znajdując się we właściwym miejscu i czasie pod bramką Sary Bouhaddi w pewnym sensie zrehabilitowała się za nienajlepsze zachowanie we własnej szesnastce przy drugiej bramce dla OL, kiedy to zdecydowanie zbyt łatwo dała się zwieść Adzie Hegerberg.

Bardzo miłą niespodziankę swoim fanom sprawiła londyńska Chelsea, która w zdecydowanie najbardziej szwedzkim ćwierćfinale okazała się o dwa trafienia lepsza lepsza od PSG. Momentem zwrotnym w tym bardzo taktycznym starciu dwóch dobrze poukładanych zespołów okazały się zmiany dokonane po przerwie przez Emmę Hayes, a konkretnie wprowadzenie na boisko duetu Kirby – Bachmann. Obie rezerwowe miały bezpośredni udział przy bramkowych akcjach, które swoją drogą były prawdziwym popisem gry zespołowej w wykonaniu mistrzyń Anglii. Trochę żałować możemy jedynie tego, że po paryskiej stronie najbardziej spektakularną, zespołową akcję przeprowadzili kibice ze stolicy Francji.

W czwartym z ćwierćfinałów pewne zwycięstwo odniosła Barcelona, pokonując Lillestrøm w stosunku 3-0. Wszystkie gole dla klubu ze stolicy Katalonii padły jeszcze przed przerwą, a na listę strzelczyń wpisały się Toni Duggan (dwukrotnie) oraz Mariona Caldentey.

******

Niezwykle ciekawą informacją w kontekście europejskich pucharów jest fakt, że UEFA bardzo mocno rozważa możliwość ustanowienia nowych rozgrywek, w których brałyby udział kluby zajmujące w swoich rodzimych ligach nieco dalsze lokaty. Idea ta wzbudza rzecz jasna sporo wątpliwości, a najważniejsze z nich dotyczą między innymi formuły, a także puli nagród, o którą walczyliby uczestnicy. Zasadne pozostaje też pytanie, czy przed startem całkowicie nowego projektu nie lepiej byłoby skupić się na dogłębnej analizie reformy Ligi Mistrzyń, która i tak wydaje się być nieunikniona. Najwięksi entuzjaści donoszą, że zmiany mogłyby wejść w życie już za dwa lata, a skoro tak, to na kolejne, już zdecydowanie bardziej oficjalne informacje w tej sprawie, nie powinniśmy czekać przesadnie długo. I dobrze, gdyż europejskie rozgrywki bezwzględnie powinny zyskiwać na znaczeniu, a obecna formuła nijak nie jest w stanie tego zagwarantować.

Kadra na Niemcy i Austrię

sdltb6c38c4-nh

Jennifer Falk powraca do kadry (Fot. Thomas Johansson)

Jak ten czas szybko płynie – wydaje się, że tak niedawno świętowaliśmy awans do finałów piłkarskich mistrzostw świata po kapitalnym występie w Viborgu, a tu już za chwilę czekają nas ostatnie sparingi przed ogłoszeniem mundialowej kadry. Peterowi Gerhardssonowi pozostało już bowiem tylko jedno zgrupowanie, podczas którego będzie mógł bliżej przyjrzeć się powołanym przez siebie zawodniczkom, a po jego zakończeniu pozostaną mu do dyspozycji wyłącznie rozmowy indywidualne, obserwacja rozgrywek ligowych oraz ściskanie kciuków za to, aby żadna z potencjalnych reprezentantek nie wypadła z gry z przyczyn pozasportowych. Na tym etapie trudno oczywiście spodziewać się wielkich, kadrowych rewolucji, ale sam selekcjoner przyznał podczas dzisiejszej konferencji, że miejsca w samolocie do Francji nie zostały jeszcze rozdzielone, a rywalizacja o nie toczy się właściwie na wszystkich pozycjach. Oznacza to mniej więcej tyle, że w przypadku powołanych dziś piłkarek dobra postawa na treningach, a także w dwóch kwietniowych meczach (ze szczególnym uwzględnieniem domowego starcia z Niemkami, na którym spodziewamy się frekwencji w okolicach 30 tysięcy widzów) mogą stanowić duży krok w kierunku znalezienia się w kadrze na najważniejszy turniej czterolecia. W gestii zawodniczek leży natomiast to, aby z tej szansy skorzystać.

Po krótkiej nieobecności do kadry powraca Jennifer Falk, co oczywiście wzbudziło niemałe zainteresowanie obecnych na Friends Arenie mediów. Selekcjoner wyraźnie zaznaczył jednak, że w przeciwieństwie do Cajsy Andersson golkiperka Göteborga nie pojechała z reprezentacją na Puchar Algarve, więc powołanie jej na kwietniowe zgrupowanie było w pewnym sensie naturalną koleją rzeczy. Gerhardsson zdradził ponadto, że w najbliższych dniach czeka go podróż do Londynu, podczas której spotka się nie tylko ze szwedzkimi piłkarkami Chelsea oraz PSG, ale również z powracającą powoli do optymalnej dyspozycji Jessicą Samuelsson. Ze względu na zbyt małą liczbę rozegranych minut defensorka Arsenalu nie była tym razem jeszcze brana pod uwagę w kontekście dzisiejszych powołań, ale zdaniem selekcjonera jej występ na mistrzostwach we Francji nie jest absolutnie wykluczony. To samo tyczy się zresztą dwóch napastniczek z Göteborga i choć ani Pauline Hammarlund, ani Rebecka Blomqvist w kwietniowych sparingach kadry nie zagrają, to obie otrzymały dziś jasny sygnał od sztabu reprezentacji, że ich ligowe i pucharowe występy są cały czas bacznie monitorowane.

Jak już poruszyliśmy temat klubu z Göteborga, to warto nadmienić, że tuż przed ogłoszeniem kadry na kwietniowe zgrupowanie, odbyła się ceremonia losowania gospodarza finału tegorocznego Pucharu Szwecji, w którym zmierzą się Göteborg i Kristianstad. Więcej szczęścia sprzyjało podczas niej drużynie prowadzonej przez Marcusa Lantza, wobec czego decydujące starcie odbędzie się na zachodnim wybrzeżu.


Kadra na Niemcy i Austrię:

Bramkarki: Jennifer Falk (Göteborg), Hedvig Lindahl (Chelsea), Zecira Musovic (Rosengård)

Obrończynie: Jonna Andersson (Chelsea), Nathalie Björn (Rosengård), Mia Carlsson (Kristianstad), Magdalena Eriksson (Chelsea), Nilla Fischer (Wolfsburg), Hanna Glas (PSG), Amanda Ilestedt (Turbine), Linda Sembrant (Montpellier)

Pomocniczki: Kosovare Asllani (Linköping), Hanna Folkesson (Djurgården), Lina Hurtig (Linköping), Fridolina Rolfö (Bayern), Elin Rubensson (Göteborg), Olivia Schough (Djurgården), Caroline Seger (Rosengård), Julia Zigiotti (Göteborg)

Napastniczki: Anna Anvegård (Växjö), Stina Blackstenius (Linköping), Sofia Jakobsson (Montpellier), Madelen Janogy (Piteå), Mimmi Larsson (Linköping)


Terminarz kadry:

6. kwietnia, godz. 13:45 – Szwecja – Niemcy (Sztokholm)

9. kwietnia, godz. 19:10 – Austria – Szwecja (Maria Enzersdorf)

Półfinały w rytmie 2-1

2019-03-16 Kopparbergs/Göteborg FC - Djurgårdens IF FF

Julia Zigiotti w ostatniej sekundzie wprowadziła Göteborg do finału (Fot. Per Montini)

Dramaturgia, zwroty akcji, gole w ostatnich sekundach i dużo śniegu – tak można w największym skrócie podsumować półfinały Pucharu Szwecji. Taki opis nie oddałby jednak nawet namiastki tego, co w sobotnie popołudnie działo się na zarówno na Valhalli, jak i na LF Arenie. Jeśli dzisiejsze mecze miały być reklamą rozpoczynającego się za niespełna miesiąc sezonu Damallsvenskan, to … dawajcie nam mecz otwarcia choćby jutro, gdyż po tak zachęcającej zapowiedzi cztery tygodnie wyczekiwania na ligową premierę wydają się niemal wiecznością.

Jako pierwsze o odpowiedni poziom emocji postarały się piłkarki Göteborga oraz Djurgården, które zapewniły swoim kibicom prawdziwą huśtawkę nastrojów. Choć to gospodynie były przed przerwą stroną wyraźnie przeważającą, na listę strzelczyń w tej fazie meczu udało się wpisać jedynie Olivii Schough. Była piłkarka KGFC wykorzystała błąd Taylor Leach przy próbie wyprowadzenia futbolówki i mierzonym strzałem pokonała Jennifer Falk. Na tego gola zawodniczki z Västergötland skutecznie odpowiedziały dopiero w 67. minucie, kiedy to efektownym lobem popisała się Natalia Kuikka, wykorzystując w równym stopniu doskonałe zagranie Elin Rubensson, co fatalne ustawienie islandzkich stoperek Djurgården. Dogrywka ponownie toczyła się pod dyktando podopiecznych Marcusa Lantza, ale długo wydawało się, że fenomenalna postawa Jennfer Pelley w bramce gości pozwoli ekipie ze Sztokholmu rozstrzygnąć kwestię awansu w rzutach karnych. Niestety dla klubu ze stolicy, demony z ubiegłorocznego półfinału wróciły w najgorszym możliwym momencie i podobnie jak dwanaście miesięcy temu drzwi do decydującej rozgrywki zatrzasnęły się w ostatniej akcji meczu. Bohaterką Göteborga okazała się Julia Zigiotti, która wykazała się przytomnością umysłu w ogromnym zamieszaniu podbramkowym i to właśnie jej strzał, już w doliczonym czasie gry, zapewnił gospodyniom awans do finału.

Dogrywka nie była potrzebna do wyłonienia zwycięzcy w drugim z półfinałów, w którym Kristianstad raz jeszcze udowodnił, że w Skanii ewidentnie mają patent na wygrywanie z Piteå. Choć sensacyjne mistrzynie Szwecji rozpoczęły mecz od mocnego uderzenia, to przyjezdne jeszcze przed przerwą otworzyły wynik spotkania. Bramkowa akcja rozpoczęła się od niedokładnego wybicia Faith Ikidi, które pozwoliło gościom na skonstruowanie szybkiego ataku prawym skrzydłem. Znajdująca się u progu sezonu w wyśmienitej formie Svava Gudmundsdottir idealnie wypatrzyła nabiegającą na wprost bramki Annę Welin, a była zawodniczka Limhamn Bunkeflo nie dała Cajsie Andersson najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Reprezentantka Islandii świetną asystą popisała się także w drugiej połowie, tym razem obsługując kluczowym podaniem Alice Nilsson i choć gospodynie stosunkowo szybko odpowiedziały kontaktowym trafieniem autorstwa Madelen Janogy (po mądrze rozegranym rzucie rożnym), to na doprowadzenie do remisu stać ich tego dnia już nie było. Doskonałe okazje na wyrównanie stanu meczu miały między innymi Ronja Aronsson oraz wprowadzona na ostatnie minuty Brazylijka Fernanda Da Silva, ale w lapońskiej burzy śnieżnej ze zwycięstwa ostatecznie cieszyły się zawodniczki z Południa.

Finał, w którym zmierzą się zespoły Göteborga i Kristianstad, zaplanowano na 1. maja i naprawdę warto już dziś zaznaczyć tę datę w kalendarzu. Choć po dzisiejszych półfinałach raczej nie trzeba będzie wysyłać nikomu specjalnego zaproszenia na to wydarzenie.


Sobotnie wyniki:

Göteborg – Djurgården 2-1 dogr. (Kuikka 67., Zigiotti 120+1. – Schough 34.)

Piteå – Kristianstad 1-2 (Janogy 64. – Welin 28., Nilsson 62.)

Koreański test

img_20181005

Swój ostatni mecz przed wylotem do Francji kadra rozegra na Gamla Ullevi

Reprezentacja Korei Poudniowej będzie rywalem kadry Petera Gerhardssona w ostatnim sprawdzianie przed rozpoczynającymi się za niespełna trzy miesiące finałami piłkarskich mistrzostw świata. Obie ekipy najpierw rozegrają nieoficjalny sparing na hokejowych zasadach (trzy tercje. nielimitowane zmiany) za zamkniętymi drzwiami, a trzy dni później – już w zdecydowanie bardziej podniosłych okolicznościach – zmierzą się na stadionie narodowym w Göteborgu. Dla tych kibiców, którzy nie wybierają się z drużyną do Francji, będzie to zatem doskonała okazja, aby zobaczyć w akcji mundialową wersję kadry i życzyć jej jak najpóźniejszego powrotu do kraju. Wybór tego konkretnego przeciwnika bardzo ucieszył szwedzkiego selekcjonera, który wyraził także zadowolenie z faktu, że mecz ten odbędzie się na Gamla Ullevi: Super, że nasza próba generalna będzie miała miejsce w Göteborgu. Wiem jak wielkie jest zainteresowanie kwietniowym meczem z Niemkami na Friends Arenie i liczę na to, że spotkamy się z podobnym przyjęciem także na naszym narodowym stadionie. Z Koreankami dobrze znamy się z ubiegłorocznego Pucharu Algarve, a w grupie na mistrzostwach świata mamy zespoły, które grają bardzo podobną piłkę, opartą na szybkości i wszechstronności zawodniczek. W przygotowaniach do finałów mierzyliśmy się już z zespołami prezentującymi bardzo różne style, więc nie zaszkodzi do Kanady, Anglii, Włoch czy Norwegii dodać jeszcze Koreę – powiedział selekcjoner, któremu pozostało coraz mniej czasu na podjęcie najważniejszych decyzji personalnych. Uroczyste ogłoszenie szwedzkiej kadry na mundial zaplanowano bowiem na 16. maja.


Mundialowe plany kadry:

1.-9. kwietnia – zgrupowanie, podczas którego rozegrane zostaną dwa oficjalne mecze: z Niemcami (6.04., Sztokholm) oraz Austrią (9.04., Maria Enzersdorf)

16. maja – ogłoszenie 23-osobowej kadry na mundial

24.-30. maja – obóz przygotowawczy w Båstad, podczas którego rozegrany zostanie nieoficjalny mecz z Koreą Południową (28.05.)

31. maja – 2. czerwca – zgrupowanie w Göteborgu, podczas którego rozegrany zostanie oficjalny mecz z Koreą Południową (31.05., Gamla Ullevi)

3.-4. czerwca – dni wolne na regenerację

5. czerwca – odlot kadry do bazy w Rennes

* Przy okazji dyskusji o kadrze warto odnotować, że w dniu wczorajszym (14. kwietnia) sprzedano ostatni bilet na zamykający zmagania w mundialowej grupie F mecz Szwecja – USA (20. czerwca w Le Havre). Jest to jednocześnie pierwszy mecz tej fazy turnieju bez udziału gospodyń, na który rozeszły się wszystkie wejściówki. Żeby być do końca uczciwym, należy wyraźnie zaznaczyć, że spory udział w wygraniu tego wyścigu mieli sympatycy soccera zza Atlantyku, którzy niewątpliwie kolejny raz chcą okazać się najliczniejszą grupą zagranicznych kibiców na mistrzostwach świata, ale ubranych na żółto fanów na trybunach Stade Océane również nie zabraknie. I bardzo dobrze, bo ostatecznie takie święto futbolu trafia się przecież tylko raz na cztery lata.

Giganci za burtą!

cJYOceZniphdD8KA4LiRN3mD0is

Rebecka Blomqvist znów uszczęśliwiła kibiców z Göteborga (Fot. Björn Larsson Rosvall)

Podsumowanie ostatniej kolejki fazy grupowej Pucharu Szwecji rozpocznijmy od prostej wydawałoby się zagadki: Co łączy Rosengård i Linköping? Na pierwszy rzut oka odpowiedź wydaje się oczywista – najwyższe budżety i najsilniejsze kadry w całym szwedzkim futbolu. Po chwili namysłu okazuje się jednak, że punktów wspólnych pomiędzy dwoma utytułowanymi klubami jest jednak zdecydowanie więcej, wszak obu zabraknie w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzyń, a także … w półfinałach krajowego pucharu!

Żeby było jeszcze ciekawiej, ani za piłkarkami z Malmö, ani za ekipą z Östergötland, nikt przesadnie tęsknić nie będzie. Jasne, gdyby któryś z gigantów szwedzkiej piłki zakwalifikował się do najlepszej czwórki, z miejsca zostałby uznany za faworyta, ale z drugiej strony faktyczni półfinaliści także gwarantują nam stabilny, sportowy poziom, a awans żadnego z nich do tej fazy rozgrywek nie był przypadkiem. Göteborg pokonał Linköping w bezpośrednim starciu i zrobił to w stylu, który nie pozostawił rywalkom jakichkolwiek złudzeń w kwestii końcowego wyniku, a Kristianstad przegrywał w stolicy Skanii już 0-2, ale trafienia Alice Nilsson oraz Svavy Ros Gunmundsdottir pozwoliły odrobić straty i wywalczyć promocję kosztem bardziej utytułowanego rywala. Wiele emocji i walki było także na Tunavallen, gdzie o awansie piłkarek Djurgården przesądził samobójczy gol po centrze Olivii Schough i to dzięki niemu drużyna ze Sztokholmu, podobnie jak w latach 2017 i 2018, zameldowała się w najlepszej czwórce. Czy wreszcie uda jej się wykonać także kolejny krok? Trener Joel Riddez zapewnia, że do trzech razy sztuka, a zapowiedzi te trzeba traktować jak najbardziej poważnie. Realne szanse na końcowy triumf ma bowiem każdy z półfinalistów, a trzy pozostałe do rozegrania mecze zapowiadają się niezwykle interesująco. Po fazie grupowej wiemy już na pewno, że za kilka tygodni charakterystyczne trofeum opuści gablotę w Malmö, ale dopiero 1. maja dowiemy się gdzie spędzi ono kolejnych dwanaście miesięcy, bo na dzień dzisiejszy wszystkie możliwe rozstrzygnięcia wydają się być mniej więcej tak samo prawdopodobne.

* Losowanie par półfinałowych oraz gospodarza finału odbędzie się w poniedziałek, 11. marca. Oba półfinały (Göteborg oraz Piteå rozegrają je u na własnych boiskach) zaplanowano na 16.-17. marca, natomiast finał odbędzie się 1. maja.

cupen3.png