Szczęśliwego Nowego Roku 2025

c08aaf59-35a5-4473-a603-918a352ba432

Szanowni czytelnicy!

Już po raz dziewiąty mam honor komunikować się z Wami w ostatnim dniu kalendarzowego roku. Jestem niesamowicie zaszczycony, że szwedzka piłka jest obecna w Waszym życiu i z całego serca dziękuję za każdą wizytę na stronce, za każde wirtualne spotkanie, za każdy zostawiony tu komentarz i wszystkie interakcje. Wielu z Was ma świadomość, że prowadzenie tego serwisu jest dla mnie także formą terapii i choć bardzo nie lubię wspominać o tym na co dzień, to dziś nadarza się okazja, aby wyrazić tu moją bezgraniczną wdzięczność. Bo widząc feedback z Waszej strony cały czas upewniam się, że to wszystko faktycznie ma sens, a pozytywna motywacja naprawdę potrafi zdziałać cuda. Swoją drogą, o tej prawdzie warto pamiętać niezależnie od okoliczności, bo chyba nie ma nic piękniejszego od świadomości, że właśnie udało się uczynić czyjś dzień lepszym. A wspominam o tym jako osoba chyba całkiem wiarygodna, wszak wspomniane emocjonalne korzyści są jedynymi, jakie przyniosły mi tysiące godzin tu spędzonych. Jedynymi, ale uwierzcie proszę, że nie zamieniłbym ich na jakąkolwiek materialną zapłatę.

Cieszę się, że czasami zdarza się nam za sobą nie zgadzać. Stali czytelnicy prawdopodobnie zdążyli już przyzwyczaić się do mojego nieco specyficznego poczucia humoru, ale nawet wówczas gdy wybija się ono na pierwszy plan, staram się zawsze pamiętać o tym, aby innych szanować, nie oceniać i nie krzywdzić słowem. Mam ogromną nadzieję, że jestem w tym działaniu konsekwentny, gdyż nawet największa różnica w (świato)poglądzie nie jest problemem tak długo, jak wszyscy podchodzimy do siebie z szacunkiem. Nie trzeba sobie przytakiwać, czasami nie trzeba nawet znajdować między sobą punktów wspólnych, ale zawsze warto ze sobą porozmawiać i spokojnie wysłuchać wzajemnie swoich racji. Nawet jeśli ostatecznie jedynym realnym tego efektem okaże się definitywne utwierdzenie się w swoich przekonaniach. Jeśli zatem są tu wśród Was miłośnicy systemu VAR – z utęsknieniem czekam na Wasze opinie i komentarze. Oczywiście pod warunkiem, że ich napisanie nie wyda się Wam wyłącznie stratą czasu, bo takie podejście również całkowicie rozumiem.

Na nowy, 2025 rok nie będę życzył Wam konkretnych wyników sportowych, bo te rozstrzygną się na boisku, bez jakiejkolwiek zewnętrznej ingerencji (no, chyba że tej ze wspomnianego pokoju VAR). Mam jednak nadzieję, że zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym otaczać Was będą uczciwi i przyjaźnie nastawieni ludzie, że każdego dnia będziecie potrafili dostrzegać i doceniać uroki codzienności, że fortuna będzie Wam we właściwych momentach sprzyjać, a dobre samopoczucie i krzepkie zdrówko będą Wam w tej inspirującej drodze przez 365 nieznanych dni niezmiennie towarzyszyć. Niech się dzieje, niech się kręci i obyśmy za rok o tej porze mieli sposobność spotkać się po raz dziesiąty i pogratulować sobie zdobycia kolejnych szczytów.

Trzymajcie się, Szczęśliwego Nowego Roku!

Piłkarka roku 2024

winner6

Królowa jest tylko jedna? W kończącym się już za kilkadziesiąt godzin roku zdecydowanie tak! Dokładnie dziesięć lat temu pisaliśmy o niej, jako o jednej z największych nadziei szwedzkiego futbolu, a dziś możemy pogratulować sobie tego, że owe zapowiedzi sprawdziły się z nawiązką. Liderka kadry Gerhardssona, bohaterka niezapomnianego one-woman-show na Aviva Stadium w Dublinie, jedna z kluczowych postaci naszpikowanej przecież gwiazdami światowych aren londyńskiej Chelsea. Ustawiana najczęściej na prawym skrzydle, gdyż to właśnie w tym sektorze boiska potrafi działać prawdziwe cuda. Nie wierzycie? To zapytajcie się defensorek Aston Villi, one już – zresztą na nieszczęście dla siebie – zdążyły się dowiedzieć. Johanny Kaneryd nie możemy jednak pod żadnym pozorem klasyfikować jako piłkarki jednowymiarowej, gdyż oprócz stanowiących niewątpliwie jej największe atuty szybkości, dynamiki i przebojowości, odpowiednio wysoką jakość prezentują także jej przegląd pola, kontrola nad piłką czy strzał z dystansu.

O tym, jak bardzo zmieniła się jej rola na przestrzeni ostatnich miesięcy, najlepiej świadczy… album kolekcjonerski FA WSL. W poprzedniej jego edycji Kaneryd nie doczekała się nawet osobnej naklejki ze swoją podobizną, obecnie zaś zajmuje w kadrze mistrzyń Anglii jedno z bardziej eksponowanych miejsc. I jest to oczywiście całkiem logiczne, bo mówimy przecież o piłkarce, która w październiku i listopadzie była najbardziej wartościową zawodniczką nie tylko ekipy z niebieskiej części Londynu, ale i całej ligi. Szwedzka skrzydłowa robiła różnicę nie tylko w rywalizacji z Aston Villą i Crystal Palace, ale również w niezwykle prestiżowych potyczkach z Arsenalem, Manchesterem City i Realem Madryt i to głównie za jej sprawą ekipa trenerki Bompastor nie zaznała smaku porażki w żadnej z tych konfrontacji. Wątpliwości przy wyborze Szwedzkiej Piłkarki Roku nie mogło być zatem w tym roku żadnych, bo jeśli nagle stajesz się postacią numer jeden w szatni dzielonej z Lauren James, Mayrą Ramirez, Guro Reiten, czy Catariną Macario, to – i znów posłużymy się zapożyczoną ze świata polityki parafrazą – to wyróżnienie ci się po prostu należy! Szybkonoga Johanno, trzymaj tak dalej i prowadź nas na kolejne, niezdobyte szczyty. Tak jest, w szczególności te alpejskie, bo latem zawitamy przecież z konkretną misją w te malownicze rejony.

zip6

Oj, takie trochę kopiuj-wklej z poprzedniego roku nam się zrobiło, choć zdjęcia piłkarek oczywiście zostały rzetelnie uaktualnione. Nie śmieszkując dalej, warto zatem zastanowić się nad przyczyną takiego stanu rzeczy. Wersja optymistyczna wskazywałaby, że oto mamy w Szwecji kilka zawodniczek przynależących do absolutnej ekstraklasy, po prostu najlepsze z najlepszych w swoim fachu, futbolowa elita elit. Wersja pesymistyczna podpowiada natomiast, że nienaruszona w osiemdziesięciu procentach lista nominowanych jest zwyczajnie wypadkową braku konkurencji i krótkiej (a wręcz nieistniejącej) liście rezerwowej. Prawda jak zawsze leży gdzieś pomiędzy przywołanymi tu punktami widzenia, choć niestety niekoniecznie dokładnie pośrodku. Opcja druga wydaje się bowiem być jej zdecydowanie bliższa, bo o ile wychwalana przez nas raz po raz Kaneryd jak najbardziej należy do wąskiego grona gwiazd silnej ligi, o tyle Angeldal czy Björn nie były bynajmniej wiodącymi postaciami swoich klubów, a ta ostatnia musiała cierpliwie czekać na swoją szansę, którą tak naprawdę otrzymała dopiero wówczas, gdy jej koleżanki z formacji defensywnej zostały wyeliminowane przez kontuzje. Aż tak wybitnego roku nie ma za sobą również Fridolina Rolfö, choć akurat w Barcelonie o bycie liderką w szatni i na murawie trudniej niż gdziekolwiek indziej na świecie i trzeba cieszyć się, że w ogóle mamy w tej całej gwiazdorskiej konstelacji swoją przedstawicielkę, która czasami potrafi nawet wystąpić w jednej z pierwszoplanowych ról. Uzupełniająca nam tegoroczne zestawienie Madelen Janogy błyszczała przede wszystkim wiosną, kiedy to jej gole i asysty niespodziewanie doprowadziły Fiorentinę na podium Serie A oraz do pechowo przegranego finału Coppa Italia. Jesienią była zawodniczka Piteå i Hammarby spuściła minimalnie z tonu, ale we Florencji i tak nie mają wątpliwości, że bez posiadającej malijskie korzenie reprezentantki Szwecji rywalizacja z hegemonkami z Juventusu, Romy i Interu przychodziłaby Violi ze zdecydowanie większym trudem.

Odkrycie roku 2024

winner5

Na boiskach Damallsvenskan debiutowała jako piętnastolatka i już wtedy mieliśmy podstawy sądzić, że oto właśnie obserwujemy początek całkiem obiecującej kariery. Wtedy były to jednak głównie werbalizowane przez nas nieśmiało życzenia i przypuszczenia, a dziś – dokładnie dwa i pół roku później – jesteśmy tego niemal w stu procentach pewni. Bo jeśli bez najmniejszych kompleksów rywalizujesz o miejsce w składzie z takimi nazwiskami jak Jonna Andersson czy Stina Lennartsson, a nierzadko jesteś od nich po prostu lepsza piłkarsko, to o żadnym przypadku mowy być nie może. Młoda wahadłowa Hammarby wbiła się do naszej świadomości szturmem, jej efektowna gra często cieszyła oko niewątpliwie potrafiącej docenić ten fakt publiczności z Södermalm, a udane występy w najważniejszych meczach krajowych i międzynarodowych pokazały, że i z odpornością mentalną wszystko się u naszej tegorocznej laureatki zgadza. To właśnie w kierunku Holmberg trener Sjögren spogląda w pierwszej kolejności, gdy oczekuje od swojego zespołu rozwiązania nieszablonowego, gdy trzeba rywalki zaskoczyć i wprowadzić w ich szeregi element niepokoju. A dzieje się tak nie przez przypadek, bo mówimy o zawodniczce idealnie bilansującej niezbędną w każdym sporcie solidność i powtarzalność z nutką dobrze rozumianej fantazji i młodzieńczej determinacji w dążeniu do celów. Te ostatnie są w przypadku Holmberg jasno sprecyzowane, a sama zainteresowana może jedynie żałować, że trafiła akurat na okres, w którym na szansę w pierwszej reprezentacji Szwecji trzeba zazwyczaj poczekać zdecydowanie zbyt długo. Wszak ta piłkarka już dziś niewątpliwie stanowiłaby dla naszej kadry wartość dodaną, a akurat na prawym wahadle selekcjoner Gerhardsson nie narzeka bynajmniej na nadmiar sensownych opcji. Przed Holmberg przyszłość (nie tylko zresztą ta najbliższa) wydaje się być jednoznacznie świetlana i jakkolwiek paradoksalnie by to obecnie nie zabrzmiało, być może kiedyś będziemy jeszcze dziękować trenerom, którzy na wczesnym etapie kariery nie eksploatowali zbyt mocno jej organizmu. A niezdecydowanym grzecznie sugerujemy przypatrzeć się uważnie zdjęciu powyżej, gdyż tę twarz jeszcze nie raz zobaczycie na plakatach i billboardach przy okazji wielkich turniejów.

zip5

Przykładów skutecznego przekwalifikowania napastniczek lub skrzydłowych w boczne defensorki znamy już wiele, ale i ten przyjmiemy z dobrodziejstwem inwentarza. Tym bardziej, że Olof Unogård ewidentnie dostrzegł w piłkarskim profilu Nesrin Akgün cechy predestynujące ją do spróbowania się w całkowicie nowej roli. Czas na eksperymenty przyszedł zimą i wczesną wiosną, a gdy wreszcie trzeba było te świeżo nabyte umiejętności przetestować w warunkach bojowych, to wszyscy otworzyli szeroko oczy na znak radosnego zdumienia. Słów zachwytu i wdzięczności nie kryła przede wszystkim sama zawodniczka, która jak najbardziej zasłużenie doczekała się realnej szansy w młodzieżówce oraz wieńczącego ten niewątpliwie przełomowy dla niej rok transferu do mierzącego jak zwykle wysoko Häcken. A to oznacza dokładnie tyle, że tegoroczna zima ponownie będzie niezwykle intensywna, a po niej rozpocznie się walka o zupełnie nowe cele, z zupełnie nową presją na barkach. W niemal identycznej sytuacji znajduje się pozyskana niedawno przez mistrzowski FC Rosengård Maja Johansson. Nastolatka ze stolicy rok temu nie była nawet wyróżniającą się postacią w drugim zespole AIK, lecz kolejne wydarzenia w jej życiu potoczyły się już lawinowo. Debiut w pierwszej drużynie beniaminka z Solnej, wejście smoka w domowym meczu przeciwko Häcken, kapitalny i okraszony tytułem MVP występ w kluczowej w kontekście utrzymania batalii z Örebro, dorzucenie sporej cegiełki do zwycięskich baraży z Umeå i wreszcie wspomniany transfer do wielkiego klubu, który otworzył przed naszą bohaterką naprawdę ciekawe perspektywy. I teraz głowa w tym wszystkim trenera Kjestelberga, aby ten harmonijny rozwój trwał w najlepsze ku uciesze całej szwedzkiej piłki.

Trener(ka) roku 2024

winner4

Rok temu, mniej więcej o tej porze roku, w Malmö przeżywali istny szok poznawczy. Oto najbardziej utytułowany szwedzki klub, który od czasu powołania do życia jednej, centralnej ligi nigdy nie finiszował poza czołową czwórką, zakończył rozgrywki na siódmej lokacie, dając się wyprzedzić na samym finiszu aż dwóm lokalnym rywalkom. Tych upokorzeń nagromadziło się zdecydowanie zbyt wiele, wobec czego zadanie przedstawione nowemu szkoleniowcami najprościej dało się opisać parafrazą sloganu znanego raczej uważnym obserwatorom sceny politycznej niż sympatykom futbolu: Make Rosengård great again! Misja trudna, lecz nie niemożliwa, bo choć Joel Kjetselberg na wszelkie możliwe sposoby próbował zdejmować ze swoich podopiecznych przedsezonową presję, to jednak kadra ekipy z Malmö niewątpliwie stawiała go w gronie pretendentów do mistrzostwa. Nie pewniaków, jak to wielokrotnie miało miejsce w przeszłości, ale też zdecydowanie nie underdogów. Wszelkie przewidywania szybko trzeba było jednak zmodyfikować, bo choć sezon w stolicy Skanii rozpoczęli od pucharowych wpadek w rywalizacji z Linköping oraz Piteå, to start ligowego grania objawił nam nową, wyraźnie ulepszoną wersję FC Rosengård. Piłkarki ze Malmö dosłownie bawiły się grą, bijąc przy okazji wiele indywidualnych rekordów o doprowadzając je w ten sposób do poziomu wydaje się nieosiągalnego. Jako pierwsze w historii wywalczyły tytuł mistrzyń półmetka bez straty choćby jednego punktu, a gdyby nie przywoływany przed dwoma dniami domowy mecz z Hammarby, perfekcyjny z ich perspektywy, stuprocentowy sezon stałby się faktem.

Zasługi trenera Kjetselberga są tutaj nie do przecenienia, bo przecież podejmowane przez niego decyzje wcale nie zaliczały się do gatunku tych oczywistych. Sporą kontrowersją było na przykład odważne postawienie na znajdującą się na zakręcie kariery Szkotkę Earthę Cumings kosztem dwóch utalentowanych i zbierających naprawdę pozytywne recenzje lokalnych golkiperek. Bezbłędnie funkcjonowała także zestawiana zazwyczaj w jednym z dwóch podstawowych wariantów defensywa, w której błyszczały nie tylko uważane za oczywiste bety Jessica Wik czy Gudrun Arnardottir, lecz również rekonwalescentka Rebecca Knaak oraz niejako z konieczności przysposobiona do gry w tej formacji Emma Jansson. To właśnie ten szkoleniowiec zestawił w środku pola egzotyczny na pozór duet Seger – Tanikawa, to on pozwolił Rii Öling stać się najcenniejszym w kraju wolnym elektronem, wreszcie to on stoi za powstaniem słynnej kolaboracji Olivia – Olivia, która to w środkowej fazie sezonu stała się prawdziwą sensacją ligowych aren. Dodatkowy plus postawilibyśmy również za konsekwentne stawianie na Mai Kadowaki, która przecież stosunkowo długo nie dostarczała kibicom z Malmö oczekiwanych liczb. Kiedy jednak japońska strzelba wreszcie odpaliła na dobre, to były z tego nie tylko punkty, ale i mnóstwo radości. I jeśli już trochę na siłę się czegoś czepiać, to być może w nieco większym wymiarze czasowym swoje szanse mogły otrzymać zaliczane do grona najbardziej wyczekiwanych prospektów Bea Sprung oraz Rebecca Maravall. Jesteśmy jednak względnie spokojni, że ich czas niebawem nadejdzie, a trener Kjetselberg skutecznie zadba o to, aby żadna z nich nie stała się kolejnym wyrzutem sumienia klubu z Malmö, co w nie tak odległej przeszłości stało się udziałem chociażby Elin Rubensson oraz Johanny Kaneryd.

zip4

Dwa razy spoglądamy w kierunku Wysp Brytyjskich, ale powody ku temu są doprawdy zacne. Elena Sadiku to postać niezwykle barwna, jej walka o powrót do gry po kolejnej, ciężkiej kontuzji zawsze była inspiracją dla wielu przeżywających osobiste dramaty sportowców, ale chyba niewielu wróżyło jej aż tak błyskawiczną karierę w nowej dla siebie roli trenerki. Zagraniczne wojaże, połączone ze zbieraniem zawodowych szlifów od USA po Chiny, okazały się jednak niezwykle pomocne, a gdy młoda trenerka zdecydowała się podjąć niezwykle interesującą misję w Glasgow, nasze oczy mimowolnie spoglądały w kierunku największej szkockiej aglomeracji. I jak się miało okazać słusznie, bo podopieczne Eleny Sadiku najpierw w iście filmowym stylu wyprzedziły na samej kresce ligowych zmagań lokalne rywalki z Rangers FC (decydujące o losach tytułu trafienie Amy Gallagher padło już po zakończeniu doliczonego czasu gry), a następnie w… niemal identyczny sposób rozstrzygnęły na swoją korzyść rywalizację z fińskim KuPS w eliminacjach Ligi Mistrzyń, dzięki czemu kilka tygodni później udało się napisać wspaniałą historię awansu do fazy grupowej tych prestiżowych rozgrywek. Szansy na pokazanie się w Europie nie miał jak dotąd Tottenham Roberta Vilahamna, lecz to pod wodzą tego właśnie szkoleniowca Koguty z północnego Londynu przebyły niełatwą drogę od największego rozczarowania do największego oczarowania angielskiej FA WSL. Wisienką na torcie okazał się wywalczony w wielkim stylu awans do finału FA Cup i choć w decydującej batalii nie wystarczyło już konceptu na podjęcie wyrównanej walki z Manchesterem United, to jednak sam występ na Wembley był już dla Spurs namacalnym symbolem nowych, lepszych czasów. Pozorną sielankę mocno zakłócił słaby start bieżącej kampanii, kiedy to Tottenham rozczarowywał przede wszystkim w defensywie, a punktowa strata do liczącej aż pięć zespołów grupy liderek zaczęła się niebezpiecznie powiększać. Jeśli jednak trener Vilahamn otrzyma szansę wyciągnięcia drużyny z kryzysu, to wielce prawdopodobne, że chwile największej chwały fani stołecznych Kogutów wciąż mają daleko przed sobą.

Progres roku 2024

winner3

Na boiskach Damallsvenskan debiutowała jako siedemnastolatka, lecz żadną miarą nie dałoby się dopisać jej nazwiska do całkiem zresztą licznego grona cudownych dzieci szwedzkiego futbolu. W Eskilstunie wykazali się jednak nie lada cierpliwością i najpierw znaleziono dla niej najbardziej optymalną pozycję na boisku, następnie przypisano jej konkretną rolę, a na koniec dano jej tak bardzo potrzebny w rozwoju każdego sportowca czas. To wszystko poskutkowało o tyle, że kolejni szkoleniowcy United zyskali dodatkową opcję w środku pola, szczególnie w sytuacjach, gdy trzeba było w pierwszej kolejności zadbać o odpowiednie zabezpieczenie tyłów. Na szwedzkiej ziemi Vickius nigdy nie wzbiła się jednak powyżej poziomu solidnej ligowczyni, a swego rodzaju przełom w jej karierze nastąpił dopiero po pierwszej zagranicznej przeprowadzce. Co ciekawe, nie tak znowu dalekiej, bo to stolica sąsiedniej Norwegii okazała się w jej przypadku tą jedyną, wymarzoną destynacją.

Pierwszy sezon w barwach stołecznej Vålerengi okazał się dla 23-latki z Eskilstuny swego rodzaju rozpoznaniem terenu, choć już wówczas udało jej się wywalczyć pewne miejsce w jedenastce zespołu rywalizującego o naprawdę wysokie cele. Prawdziwy popis swoich umiejętności Vickius dała jednak dopiero w drugiej połowie obecnych rozgrywek, kiedy to w roli holding midfielder poprowadziła swój zespół nie tylko do krajowego dubletu, ale i do skutecznych bojów w eliminacjach Ligi Mistrzyń. Te ostatnie okazały się zresztą przepustką do jeszcze poważniejszych wyzwań, a jednym z nich miała być perspektywa sprawdzenia się na tle tak utytułowanych rywalek jak Georgia Stanway, Frida Maanum, czy Arianna Caruso. I trzeba przyznać, że przynajmniej dwa z tych sprawdzianów wypadły naprawdę obiecująco, a defensywnie usposobiona pomocniczka ze Szwecji ani myśli spoczywać na laurach. Fani w Oslo doskonale zdają sobie zresztą z tego sprawę i choć niekwestionowaną, absolutną liderką Vålerengi pozostaje niezmiennie Karina Sævik, to właśnie Vickius oraz jedna z liderek formacji defensywnej Sara Horta są najczęściej wskazywane jako najbardziej niedoceniane karty w talii trenera Lexeroda, bez których o sukcesach na krajowym i międzynarodowym podwórku można byłoby jedynie pomarzyć.

zip3

Historia Molly Johansson jest jedną z ciekawszych, jakie mogliśmy z bliska obserwować na szwedzkich boiskach ligowych. Napastniczka przekwalifikowana na wahadłową, która później doskonale odnalazła się jako skrzydłowa, choć to ostatnie nigdy nie miałoby miejsca, gdyby nie spontaniczna decyzja sprzed roku o natychmiastowej zmianie otoczenia. Zanim jednak 22-latka przeprowadziła się z Västergötland do Närke, zdążyła jeszcze pożegnać się z Bravida Areną efektownym i jak najbardziej prawidłowym golem przeciwko Chelsea, który nie został jednak ostatecznie uznany. W Örebro Johansson mogła liczyć na zdecydowanie więcej minut i choć nie udało jej się utrzymać z nowym klubem w najwyższej klasie rozgrywkowej, to transfer zaowocował zauważalnym progresem indywidualnym, a także doskonaleniem gry na lewej flance, gdzie prawonożne piłkarki zapuszczają się coraz częściej i chętniej. Ogłoszony niedawno transfer do mistrzowskiego Rosengård jest najlepszym możliwym potwierdzeniem, że ostatnie miesiące ani trochę nie były dla Johansson czasem straconym. Podobnie mają się także sprawy w przypadku Elin Rombing, która – zupełnie zresztą jak nasza opisywana powyżej tegoroczna laureatka – swoje skrzydła w pełni rozwinęła dopiero po opuszczeniu klubu z Eskilstuny. W jej przypadku grany nie był jednak motyw zagraniczny, a przenosiny do gościnnego Norrköping, gdzie nasza bohaterka trafiła po roku spędzonym w Uppsali. Perfekcyjnie bite stałe fragmenty oraz niezwykle precyzyjne dośrodkowania z głębi pola stanowią jej znak rozpoznawczy, choć niedawna informacja o przenosinach do najlepszego klubu Östergötland doświadczonej Jessiki Wik sprawia, że z nieukrywanym zainteresowaniem będziemy spoglądać na najbliższe ruchy sztabu charyzmatycznego trenera Stellana Carlssona.

Mecz roku 2024

winner2

Oj, namieszała nam UEFA z tym terminarzem. Jasne, swoje dwa centy dołożyła do tego niesławna pandemia, która o sto osiemdziesiąt stopni przewartościowała nam naszą bezpieczną dotąd codzienność, ale jednak faza grupowa Ligi Mistrzyń gdzieś w drugiej połowie stycznia, w środku sezonu wybitnie wakacyjnego? Owszem, widzieliśmy już potężniejsze anomalie, ale ta konkretna również zajęła miejsce gdzieś bardzo blisko pierwszego miejsca na liście niebywałych absurdów. Wtedy jednak niepostrzeżenie weszły do gry piłkarki z Hisingen, najpierw odprawiając za burtę wielkiej gry holenderskie Twente, a następnie tocząc wyrównane i często zwycięskie boje z hegemonkami z Londynu, Paryża i Madrytu. Jeszcze pod koniec 2023 roku przyjezdne z hiszpańskiej stolicy opuszczały zachodnie wybrzeże Szwecji na tarczy (porażka 1-2), ale to wyjazdowe starcie z naszpikowanym dopiero co koronowanymi mistrzyniami świata królewskim Realem miało ostatecznie rozstrzygnąć kwestię historycznego awansu szwedzkiego klubu do ćwierćfinału zreformowanej Ligi Mistrzyń. Do pełni szczęścia wystarczał nam remis, ale aby przywołać wspomnienia owego niezapomnianego wieczoru, tradycyjnie przypominamy w tym miejscu fragment pisanej na bieżąco pomeczówki:

Przeniesienie gry na szwedzką połowę nie przyniosło jednak gospodyniom wymiernych korzyści, a Osy z Västergötland kąsały może trochę rzadziej, ale za to niezwykle precyzyjnie. Najpierw z drugą żółtą kartką plac gry powinna opuścić coraz bardziej sfrustrowana postawą swojego zespołu Carmona, ale niemiecka sędzia postanowiła z niewiadomych przyczyn oszczędzić bohaterkę finału ubiegłorocznego mundialu. Gościniom z Hisingen być może należał się także rzut karny, gdyż starcie Ivany Andres z Clarissą Larisey w madryckiej szesnastce było klasycznym przykładem boiskowej sytuacji, którą spokojnie można interpretować na przynajmniej dwa sposoby. Skoro jednak jedenastka koniec końców podyktowana nie została, to trzeba było korzystać z tego, co jest. Czyli na przykład z rzutów wolnych i to właśnie jeden z nich raz, a dobrze uciszył hiszpańską stolicę. Cała zabawa rozpoczęła się od osiemnastoletniej rewelacji z Wysp Owczych Johanny Fossdalsy, a dalej wszystko poszło już jak w grze wideo. Anvegård przytomnie na skrzydło do Jusu Bah, ta wrzuca idealną centrę w kierunku Rosy Kafaji, a najlepsza strzelczyni Häcken w obecnej edycji europejskich pucharów precyzyjnym strzałem daje gościniom upragnionego gola! Do końca meczu wciąż pozostawało jednak ponad pół godziny, szkoleniowiec Realu puścił w bój najcenniejsze aktywa w osobach Claudii Zornozy, Lindy Caicedo i Signe Bruun, ale żadna z nich – pomimo najszczerszych chęci – losów rywalizacji odwrócić nie była już w stanie. Piłkarki w żółto-czarnych strojach doskonale zdawały sobie bowiem sprawę, że znajdującego się tak blisko celu wypuścić z rąk po prostu nie mają prawa.

zip2

Dwa kompletnie niepodobne do siebie mecze ligowe, choć łatwo odnajdziemy w nich kilka punktów stycznych. Po pierwsze, w obu przypadkach mierzyły się ze sobą ekipy z naszego umownego TOP-4. Po drugie, żadne z nich – choć powody takiego stanu rzeczy były zgoła różne –  w teorii nie niosło za sobą nadmiernych oczekiwań i ekscytacji. W sporcie jednak hity często niepostrzeżenie tworzą się na naszych oczach i jeśli ktoś postanowił ostatecznie zerknąć w kierunku zielonej murawy, to z całą pewnością tej decyzji nie żałował. A my mogliśmy z czystym sumieniem donosić o płonącym nie tylko z letniego gorąca, ale i ze sportowych emocji Hisingen (Piłkarki Häcken oraz Kristianstad zafundowały nam fenomenalny, trwający ponad 103 minuty spektakl, po którym absolutnie wszyscy mieli poczucie niedosytu. Obie ekipy musiały bowiem zmierzyć się z rzeczywistością pechowej w ich opinii straty dwóch punktów (bo właśnie w tych kategoriach rozpatrywano w obu sztabach bezbramkowy remis), zaś neutralnym obserwatorom smutno było przede wszystkim dlatego, że tak kapitalne widowisko dobiegło końca i żadne bisy, ani nawet dogrywki nie są niestety przewidziane w harmonogramie. Bo grające na tak wielkim zaangażowaniu drużyny ze ścisłej, krajowej czołówki, aż chciałoby się oglądać w nieskończoność. A przynajmniej z większą częstotliwością) oraz o jesiennych grzmotach w stolicy Skanii, gdzie wyjątkowo w głównych rolach wystąpiły tym razem piłkarki z Södermalm (Trochę nieoczekiwanie, iście królewskie granie obejrzeliśmy za to w Malmö, gdzie ustępujące mistrzynie z Södermalm po niemal dwunastu miesiącach zatrzymały rekordowy licznik meczów bez porażki FC Rosengård. Bohaterką fenomenalnego i pełnego zwrotów akcji starcia okazała się autorka hat-tricka Cathinka Tandberg, która w ten sposób niejako przy okazji wskoczyła na pierwsze miejsce wirtualnej klasyfikacji strzelczyń. Przy dwóch golach futbolówkę dograła norweskiej napastniczce Smilla Vallotto, obejmując tym samym samodzielne przodownictwo w rankingu najskuteczniejszych asystentek.)