Tegoroczny kalendarz ułożył się tak, że druga połowa sierpnia upływa nam ewidentnie pod znakiem derbów. Po starciach Vittsjö z Kristianstad, Örebro z Eskilstuną i Limhamn Bunkeflo z Rosengård, przyszedł czas na kolejną odsłonę piłkarskiej bitwy o Sztokholm. Czy, podobnie jak wiosną, pierwszy gwizdek w rywalizacji dwóch stołecznych klubów znów trzeba będzie opóźnić o kilkanaście minut ze względu na olbrzymie zainteresowanie kibiców? Tego póki co nie wiemy, ale pewne jest, że dziś wieczorem ładunek futbolowych emocji przekroczy w stolicy wszelkie dopuszczalne normy. Pomimo absencji Petronelli Ekroth i wynikających z niej problemów z właściwym rozłożeniem akcentów w defensywie, Djurgården wydaje się być papierowym faworytem, ale sympatycy Bajen z pewnością mają nadzieję na sprawienie niespodzianki i pierwsze w tym wieku zwycięstwo na Stadionie Olimpijskim. Gdyby tak się stało, Hammarby nie tylko odzyskałoby nieformalny prymat w stolicy, ale także zapisało na swoim koncie trzy niezwykle cenne punkty w perspektywie walki o pozostanie w Damallsvenskan na kolejny sezon. Nie zapominajmy jednak, że gospodynie mają na środowy wieczór całkowicie inne plany.
W czwartek i niedzielę na ligowe boiska wyjdą dwaj główni pretendenci do mistrzowskiego tytułu i choć obaj zmierzą się ze znacznie niżej notowanymi rywalami, to jedynie Rosengård wydaje się być zdecydowanym faworytem swojej potyczki. Poza jednym potknięciem (które, gdyby nie aktorskie umiejętności Ramony Bachmann, mogło nieść za sobą znacznie poważniejsze konsekwencje) drużyna prowadzona obecnie przez Jacka Majgaarda zazwyczaj bez większych problemów radziła sobie z na własnym boisku z Vittsjö i tym razem nie powinno być inaczej. Zdecydowanie bardziej skomplikowane zadanie czeka za to piłkarki z Linköping. Po pierwsze, udadzą się one na teren, na którym z reguły grało im się niezwykle ciężko. Po drugie, przystąpią do meczu z Göteborgiem po dwóch kolejnych porażkach i ze świadomością, że jakikolwiek margines błędu został już wyczerpany. Po trzecie, ekipa z Västergötland latem doszła najwyraźniej do wniosku, że wobec przedłużającej się absencji Jennifer Falk warto zainwestować w solidną bramkarkę, a dwa czyste konta z rzędu niejako potwierdzają, że była to jak najbardziej słuszna decyzja. Na Valhalli możliwe wydaje się więc każde rozstrzygnięcie, choć czterech goli Maji Kildemoes tym razem raczej nie powinniśmy się spodziewać.
Równie ważny, jeśli nie w ogóle najważniejszy mecz najbliższej serii spotkań odbędzie się na Behrn Arenie w Örebro. Zamykające ligową tabelę piłkarki Martina Skogmana podejmą przedostatnie Kvarnsveden i choć ewentualna porażka nie zamknie jeszcze nikomu drogi do utrzymania, to mocno skomplikuje i tak bardzo już trudną sytuację któregoś z klubów. W obu obozach doskonale zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i pomimo tego, że ani w Örebro, ani w Borlänge nikt nie wypowie głośno słowa “spadek”, nikomu nie trzeba tłumaczyć, że zatrzymanie Chawingi / pokonanie Söberg (w zależności od perspektywy) może okazać się kluczem do udanej jesieni na ligowych boiskach.
Po wywiezieniu trzech punktów z twierdzy Linköping, kompletnie nieprzewidywalne w tym sezonie Piteå podejmie na własnym boisku nie zachwycający na wyjazdach Kristianstad. Na papierze, więcej argumentów zdaje się przemawiać na korzyść miejscowych, ale ponieważ gra drużyny Stellana Carlssona w tym sezonie wymyka się jakiejkolwiek logice, to może warto zainwestować w zwycięstwo drużyny ze wschodniej Skanii? Niespodzianki nie powinniśmy zobaczyć za to na Tunavallen, ale wobec mało przekonującej postawy piłkarek United w ostatnich tygodniach, możemy być pewni, że beniaminek z Malmö uda się do Eskilstuny z nadzieją na przywiezienie stamtąd pierwszego w historii ligowego punktu.