
Fot. Getty Images
Carina Vitulano dała nam się całkiem dobrze poznać już podczas EURO 2013, czy też meczu Francja – Islandia, ale okazuje się, że każdy kolejny występ włoskiej sędzi nadaje się przynajmniej na osobny akapit. W rywalizacji Angielek z Hiszpankami zaczęło się od mocnego uderzenia, czyli nieuznanego prawidłowego gola Millie Bright, później mieliśmy sporo wątpliwości co do kilku fauli czy spalonych, ale naprawdę ciekawie zrobiło się na kwadrans przed końcem spotkania. Urodzona w Argentynie pani arbiter najpierw pewnym ruchem wskazała na jedenasty metr po tym, jak ręką we własnej szesnastce zagrała Ellen White, aby po chwili zmienić zdanie i przyznać piłkę Angielkom. Zastanawiacie się być może, co było przyczyną korekty wcześniejszej decyzji? Okazuje się, że sprawy w swoje ręce postanowiła wziąć Lucy Bronze, która … ze spokojem objaśniła włoskiej sędzi przepisy gry w piłkę nożną oraz poinformowała, gdzie Vitulano popełniła błąd. Stężenie absurdu jest w tym wszystkim nieprawdopodobnie wysokie, ale – jeśli uznać wersję lansowaną przez brytyjskie media za w stu procentach prawdziwą – cała ta sytuacja ma jeden niezaprzeczalny pozytyw. Otrzymaliśmy bowiem właśnie niepodważalny dowód na to, że istnieją zawodniczki, które podczas pogadanek na temat przepisów nie tylko nie podsypiają, nie tylko słuchają, ale nawet robią notatki. Jak widać, czasami mogą one się przydać w najmniej spodziewanym momencie i uratować drużynie komplet punktów.
Oprócz Angielek, po trzy punkty sięgnęły wczoraj skazywane na pożarcie Portugalki, dzięki czemu ich premierowy start w mistrzostwach Europy stał się jeszcze bardziej wyjątkowy. Claudia Neto na listę strzelczyń wprawdzie się nie wpisała, ale na murawie w Rotterdamie każdym kolejnym zagraniem potwierdzała, że zalicza się do grona naprawdę topowych piłkarek. Możemy się tylko cieszyć, że zawodniczka, której maestrię możemy od kilku lat podziwiać w niemal każdy weekend, dostała szansę, aby pokazać się także przed znacznie szerszą publicznością i w pełni ją wykorzystała. Trudno jednak, aby było inaczej, skoro Neto, podobnie jak chociażby Lieke Martens, to piłkarka z zasady nie schodząca poniżej pewnego poziomu. Tego samego nie da się niestety powiedzieć o Vaili Barsley, której znów przytrafiło się kilka poważnych błędów, a dwa z nich zakończyły się mało dla niej przyjemnym widokiem futbolówki radośnie trzepoczącej w bramce Gemmy Fay. Na Tunavallen mają z pewnością nadzieję, że limit błędów na ten rok szkocka defensorka wyczerpała już w Holandii, gdyż wobec odejścia Viggosdottir, najsolidniejsza dotychczas formacja Eskilstuny może nagle stracić całkiem sporo na jakości, a przewaga nad ligowym peletonem nie jest już tak bezpieczna, jak na przykład dwa miesiące temu. Z EUROkronikarskiego obowiązku dodajmy jeszcze, że w kadrze Anny Signeul zagrały wczoraj także Ifeoma Dieke oraz Fiona Brown, choć nie były to występy, które będziemy z nostalgią wspominać podczas zimowej przerwy w rozgrywkach.
******
EURO 2017 nabrało tak wielkiego tempa, że zupełnie niepostrzeżenie dotarliśmy już do trzeciej kolejki fazy grupowej. Zazwyczaj cechuje się ona niesamowitą dynamiką oraz licznymi zwrotami akcji i nic nie wskazuje na to, aby tym razem miało być inaczej. Emocje powinny być zatem gwarantowane, tym bardziej, że już grupa A zafunduje nam dziś wieczorem mnóstwo smaczków. Po pierwsze, przeciwko sobie zagrają Norwegia z Danią oraz Holandia z Belgią, co już samo w sobie jest wystarczającą reklamą. Po drugie, jeśli w tym drugim meczu padnie wynik 2-1 dla podopiecznych Ivesa Serneelsa, to obie zainteresowane drużyny zapewnią sobie awans do ćwierćfinału bez względu na to, co w tym samym czasie dziać się będzie w Deventer. Możemy być zatem absolutnie pewni, że Duńczycy (a w przypadku niezwykle korzystnego zbiegu okoliczności także i Norwegowie) będą już za chwilę nerwowo nasłuchiwać wieści dochodzących z Tilburga. Te jednak powinny być dla nich nie najgorsze, gdyż trudno przypuszczać, aby gospodynie zdecydowały się na celową, taktyczną porażkę na oczach własnych fanów, tym bardziej, że rezultat 1-2 oznaczałby jednocześnie awans z pierwszego miejsca Belgijek. Jak widać, sytuacja jest niesamowicie interesująca, a to, że sprawdzić może się jeszcze każdy scenariusz z wyjątkiem awansu Dunek i Norweżek to chyba największa zachęta, aby poniedziałkowy wieczór spędzić w piłkarskim klimacie i zafundować sobie intensywną, emocjonalną rozgrzewkę przed wtorkowym daniem głównym.
******

Fot. Anna Tärnhuvud
Na koniec tradycyjny raport z Arhnem, bo choć w szwedzkim obozie weekend upłynął nadzwyczaj spokojnie, to ostatnie godziny przyniosły nam kilka ciekawych informacji. Stina Blackstenius przyznała, że podczas pierwszego pełnego treningu po kontuzji nie czuła się jeszcze idealnie, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to nie widzi żadnych przeszkód w tym, aby zagrać przeciwko Włoszkom. Ta postawa jednoznacznie spodobała się Lilie Persson, choć asystentka Pii Sundhage szwedzka współselekcjonerka zapowiada, że we wtorek powinniśmy spodziewać się kilku roszad w wyjściowej jedenastce. Ilu konkretnie? W tym temacie nie padła żadna ostateczna deklaracja poza tym, że na dużych turniejach należy rotować składem szczególnie w drugiej linii oraz na bokach defensywy. Ze słowami Persson zgodziła się także Sundhage, która dodała, że kluczem do sukcesu w fazie pucharowej może być odpowiednia liczba świeżych nóg w zespole. Z jej ust również nie usłyszeliśmy jednak konkretów poza zapowiedzią dokonania trzech zmian już w trakcie potyczki z Włoszkami. Oby zatem ich skuteczność okazała się nie gorsza niż Angielek podczas meczu z Hiszpankami.