
Fot. Anna Tärnhuvud
Wczorajszy dzień upłynął nam w znacznej części na nerwowym oczekiwaniu na nowe wiadomości na temat stanu zdrowia Stiny Blackstenius, a gdy te się w końcu pojawiły, można było odetchnąć z ulgą. Wszystko wskazuje bowiem na to, że podobnie jak cztery dni wcześniej w przypadku Olivii Schough, najgorsze obawy się nie potwierdziły i napastniczka Montpellier najpewniej będzie gotowa do gry już w meczu z Włoszkami. Takimi informacjami podzielił się z nami Mats Börjesson, dodając, że zawodniczka uskarża się na ból w okolicach prawego oka, ale żadnych niepokojących objawów na szczęście nie stwierdzono. Lekarz kadry zaznaczył jednak, że choć sama Blackstenius po dobrze przespanej nocy poczuła się znacznie lepiej, jej postawa na treningach będzie przez przynajmniej dwa dni ściśle monitorowana i dopiero wtedy zapadną ewentualne ostateczne decyzje. Pozostaje więc raz jeszcze uzbroić się w cierpliwość i liczyć na to, że w tej sprawie nie będzie już żadnych nieprzewidzianych zwrotów akcji.
Jedna za znanych piłkarskich prawd głosi, że dzień po zwycięstwie jest zawsze przyjemniejszy niż dzień po porażce. Trudno się zatem dziwić, że w Arnhem humory dopisywały w zasadzie wszystkim, choć spore zdziwienie wzbudził … przebieg oraz wynik meczu Niemcy – Włochy. Spodziewałam się, że raczej się po nich przejadą – komentowała Caroline Seger i bynajmniej nie była w swoich spostrzeżeniach odosobniona. Kapitanka reprezentacji podkreśliła przy tym, że skreślanie zespołu Steffi Jones po dwóch spotkaniach fazy grupowej byłoby jednak zdecydowanie przedwczesne, gdyż pomimo braku turniejowego doświadczenia u wielu piłkarek, ta drużyna na pewno z meczu na mecz będzie się prezentować coraz lepiej. Obok lekarzy i masażystów, zdecydowanie najbardziej pracowitą sobotę w szwedzkim obozie miała oddelegowana tego dnia do spotkań z mediami Magdalena Eriksson, która z kolei odniosła się między innymi do kwestii wzbudzającej mnóstwo emocji jeszcze przed rozpoczęciem mistrzostw, czyli słynnej na cały kraj turniejowej drabinki. Jedna z bohaterek meczu z Rosją przyznała, że perspektywa rozgrywania trzeciego meczu dzień po Holenderkach czy Belgijkach daje oczywiście pewną przewagę, ale bez względu na pozostałe rozstrzygnięcia, Szwedki zagrają we wtorek o pierwsze miejsce w grupie. Taka postawa wydaje się zresztą jak najbardziej uzasadniona, gdyż każdy kolejny dzień EURO 2017 utwierdza nas w przekonaniu, że rozpisywanie misternych scenariuszy ma tu jeszcze mniejszy sens niż cztery lata temu, a i wtedy zakończyło się ono spektakularnym fiaskiem. A propos fiaska, obrończyni Linköping sporo uwagi poświęciła także mającej na koncie dwie porażki reprezentacji Norwegii. Zdaniem Eriksson, system Martina Sjögrena najlepiej sprawdza się w sytuacji, gdy ma on do dyspozycji zawodniczki nie bojące się trudnych rozwiązań i mające ogromne zaufanie do własnych umiejętności, a takich w norweskiej kadrze można doszukać się znacznie mniej niż w mistrzowskim LFC.
******

Fot. Getty Images
Podczas, gdy jedni coraz śmielej zaczynają spoglądać w stronę ćwierćfinałów, inni powoli szykują się do opuszczenia gościnnej Holandii. Do Włoszek, które wcześniej pozbawiły się jakichkolwiek szans na awans do fazy pucharowej, dołączyły wczoraj Islandki. Z nordyckiej perspektywy nie jest to oczywiście rozwiązanie idealne, ale pozbawiona kilku kluczowych ogniw drużyna Freyra Alexanderssona i tak zaprezentowała się na turnieju bardzo ambitnie. Wczoraj, po bramce Fridriksdottir (tej samej, która tak bardzo zachwyciła nas w dwumeczu przeciwko Rosengård) Islandki przez krótką chwilę prowadziły nawet 1-0, ale później Ramona Bachmann przypomniała sobie, że swego czasu przyjeżdżała do Umeå jako następczyni samej Marty i zapewniła swojej drużynie przedłużenie nadziei na ćwierćfinał (co równie istotne – zrobiła to, nie uciekając się ani razu do trików niedozwolonych). Zwycięstwo Szwajcarek zostało wprawdzie okupione krwią, potem i łzami wybiciem z linii bramkowej, ale jak by nie spojrzeć, trzy punkty z przebiegu gry im się należały. Choć Lara Dickenmann z boiska mogła wylecieć aż dwukrotnie, z czego pierwszy raz już po pięciu minutach. Zdecydowanie mniej ostro było za to w Utrechcie, gdzie Francja po raz pierwszy w historii podzieliła się punktami z Austrią, z czego cieszyły się tylko i wyłącznie podopieczne Dominika Thalhammera. Faworytki grupy C ponownie uratował perfekcyjnie wykonany stały fragment gry, ale tyle w tym dobrego, że tym razem jego podyktowaniu nie towarzyszyły jakiekolwiek kontrowersje, bo rzut rożny w 51. minucie jak najbardziej się Francuzkom należał. Puszczony przez Zinsberger gol sprawił wprawdzie, że Austriaczki nie mogły jeszcze po ostatnim gwizdku Jany Adamkovej świętować awansu, ale przed ostatnią kolejką znajdują się w identycznej sytuacji, co Szwedki. Jak już debiutować na dużym turnieju, to najlepiej właśnie tak.
******
Dziś przed nami najbardziej atrakcyjna kolejka w najmniej atrakcyjnej grupie D. Najpierw o trzecie miejsce zagrają Szkotki z Portugalkami, a trzy godziny później Angielki i Hiszpanki zmierzą się w boju, którego stawką może być uniknięcie Francji w kolejnej fazie turnieju satysfakcja z zajęcia pierwszej lokaty w brytyjsko-iberyjskiej stawce. Że niby przed chwilą pisałem, że na EURO 2017 nikomu nie można odbierać szans, a sam właśnie ułożyłem tabelę? Cóż, ja tylko prowokuję kolejną niespodziankę. Choć trzeba przyznać, że akurat w tej konkretnej grupie może być o nią naprawdę ciężko.