Przygotowania w cieniu Diazgate

1d0ee529-11f3-4bf8-9349-ddf956b638f4

Fot. Bildbyrån

Na cztery dni przez meczem z mistrzyniami świata na Stadionie Narodowym i jednocześnie na miesiąc przed najważniejszym piłkarskim turniejem roku zdecydowanie najwięcej uwagi powinniśmy poświęcać kwestiom czysto sportowym. Niestety, możemy być pewni, że na rozpoczynającym się za kilkanaście godzin zgrupowaniu w Göteborgu, równie wiele, co o futbolu, rozmawiać będziemy na tematy, które szczególnie na tym etapie przygotowań do imprezy docelowej absolutnie nie powinny nas rozpraszać. Tego, że atmosfera wokół kadry jest prawdopodobnie najgorsza w historii, nikt nie próbuje już nawet ukrywać. Selekcjonerski duet Sundhage – Persson, przedstawiciele federacji, kluby i EFD po raz pierwszy od niepamiętnych czasów mówią jednym głosem; wszyscy są zgodni co do tego, że czas na poszukiwanie porozumień i kompromisów już minął, a jedyne, co nam pozostało, to przeczekać najbliższe dwa miesiące, raz na zawsze zamknąć obecny rozdział i rozpocząć nową – oby lepszą – erę szwedzkiej piłki reprezentacyjnej. Ów plan byłby nawet całkiem sensowny, gdyby nie jeden mały szczegół – podczas wspomnianych dwóch miesięcy przyjdzie nam zagrać w finałach EURO 2017, a patrząc na turniejową drabinkę, taka szansa na awans do strefy medalowej (a nawet finału) wielkiej, piłkarskiej imprezy może się szybko nie powtórzyć.

Ani Pia Sundhage, ani Lilie Persson (nawiasem mówiąc, chyba spokojnie można zacząć traktować je jako równorzędne selekcjonerki), nie wysyłają jednak żadnych sygnałów świadczących o tym, że któraś z nich ma pomysł na wyjście z obecnego kryzysu. Co więcej, obie wydają się być całkowicie pogodzone z zaistniałą sytuacją i zamiast prób scementowania rozbitej jak nigdy wcześniej grupy, formułują opinie, które raczej nie wpłyną na poprawę atmosfery w szwedzkim obozie, a już na pewno nie spowodują, że zawodniczki przystąpią do najważniejszych meczów roku z wiarą we własne umiejętności. Krytyka obu trenerek nie ominęła nawet Caroline Seger i choć ani Sundhage, ani Persson nie potrafiły choćby w przybliżeniu podać liczby minut rozegranych w minionym sezonie przez kapitankę szwedzkiej kadry w barwach Olympique Lyon, to obie stwierdziły, że w jej przypadku brak rytmu meczowego będzie olbrzymim problemem. Oczywiście, nie da się ukryć, że szczególnie w decydującej fazie rozgrywek Seger nie była podstawową zawodniczką w układance Gerarda Precheura, ale zastanawiający jest fakt, że tak dosadne słowa padają na oficjalnej konferencji, która na dodatek ma miejsce jeszcze przed rozpoczęciem zgrupowania, a więc zanim ktokolwiek ze sztabu miał w ogóle okazję przyjrzeć się z bliska aktualnej dyspozycji zawodniczki. Przypadek Sary Thunebro przyjeżdżającej na kadrę z frankfurckich trybun i osiągającej ponadprzeciętne wyniki na testach jest chyba wystarczającym dowodem na to, że – abstrahując na moment od pozostałych, nie mniej istotnych powodów – wypowiedź w takim tonie była zdecydowanie przedwczesna (pomijając, że całkowicie niepotrzebna).

Zostawmy jednak Seger, bowiem od dnia, w którym ogłoszona została kadra na USA i Szkocję, w centrum uwagi nieprzerwanie znajduje się zupełnie inna piłkarka. Pominięcie Malin Diaz odbiło się szerokim echem w ogólnokrajowych mediach, czemu nawet trudno się jakoś szczególnie dziwić, gdyż gdyby brać pod uwagę jedynie aspekt sportowy, filigranowa pomocniczka Eskilstuny na znalezienie się w kadrze zasługiwała jak mało kto. Szybko okazało się jednak, że cała sprawa ma drugie dno; selekcjonerki zgodnie twierdziły, że zawodniczka postanowiła nie skorzystać z powołania, czemu zresztą nie zaprzeczyła również sama Diaz, zaznaczając jednak przy tym, aby nie odbierać tego jako definitywną rezygnację z gry w reprezentacji. Oficjalnym powodem absencji piłkarki Eskilstuny są problemy zdrowotne i ogólne przemęczenie, ale czynniki te nie przeszkadzają jej w rozgrywaniu rekordowej liczby minut w klubie, gdzie tydzień w tydzień należy do najbardziej wyróżniających się zawodniczek United. Co więcej, pamiętamy, że w nie tak odległej przeszłości Diaz potrafiła przyjeżdżać na zgrupowania nawet pomimo poważnych problemów z plecami, a była to “zaledwie” kadra młodzieżowa. O co zatem w tym wszystkim chodzi? Pewną wskazówkę może stanowić deklaracja samej piłkarki, która podkreśla, że w sprzyjających okolicznościach jej powrót do reprezentacji jest możliwy jeszcze w tym roku. Przypomnijmy, że wcześniej z gry dla Sundhage w podobny sposób wypisały się Lina Nilsson oraz Hanne Gråhns, a wciąż niejasny pozostaje status Mariji Banusic, choć akurat ona rzeczywiście wciąż dochodzi do pełni formy po serii mikrourazów. Nieobecność którejkolwiek z wymienionych zawodniczek w kadrze na EURO 2017 byłaby o tyle niefortunna, że do gry na dziesiątce nie mamy na chwilę obecną właściwie nikogo, a żadna z bocznych defensorek nie ma wartościowej dublerki. Wszystko wskazuje jednak na to, że niektóre piłkarki są gotowe poświęcić nawet perspektywę występu na wielkim turnieju, skoro wcześniej dano im do zrozumienia, że nie pasują do koncepcji szwedzkich selekcjonerek.

Sporo wątpliwości wzbudza również niedawna wypowiedź Pii Sundhage, w której selekcjonerka przypuściła kolejny frontalny atak na trenerów klubowych. Tym razem poszło o wystawianie piłkarek na niewłaściwych pozycjach, co – zdaniem Sundhage – może w sposób bardzo negatywny odbić się na lipcowej postawie reprezentacji. Nie ważne, że bezpośrednio przed turniejem wszystkie zawodniczki będą do dyspozycji sztabu szkoleniowego kadry – już dziś wiadomo, że złe nawyki wyniesione wiosną z ligowych boisk będą stanowić podstawową przyczynę ewentualnej słabszej postawy w Holandii. Przyznacie, że już sama teoria jest mocno wątpliwa, ale jeszcze bardziej interesująco robi się, gdy przejdziemy do konkretów. Otóż, według Sundhage, Lisa Dahlkvist regularnie występuje w Örebro na środku defensywy, choć w rzeczywistości nie zagrała na tej pozycji ani minuty (!), a parę stoperek niezmiennie tworzą na Berhn Arenie Svensson oraz Pettersson Engström. W roli obrończyni nasza selekcjonerka widziała również Elin Rubensson, która także nie miała jeszcze w tym roku okazji, aby choć raz sprawdzić się w tej roli. Trochę bardziej trafione były przykłady Berglund oraz Samuelsson, gdyż faktycznie obie rozegrały w tej rundzie po cztery mecze odpowiednio na boku obrony i pomocy, ale jeśli Sundhage twierdzi, że w przypadku tak doświadczonych piłkarek owe 360 minut stanowić będzie aż tak olbrzymi problem, to trudno spoglądać w najbliższą przyszłość z optymizmem. Najzabawniejsze w tej całej historii jest jednak chyba to, że selekcjonerka całkowicie pominęła w swojej wyliczance Kosovare Asllani, która w Manchesterze rzucana była po różnych sektorach boiska, a raz zdarzyło jej się nawet wystąpić w roli wysuniętej napastniczki. Spośród wszystkich kadrowiczek to właśnie Kosse zdecydowanie najlepiej wpisywała się więc w profil nakreślony przez Sundhage. Inna sprawa, że chyba każdy, kto pamięta chociażby niedawne fiasko kompaktowej ofensywy, doskonale zdaje sobie sprawę, że żaden szkoleniowiec w Damallsvenskan nie ma takiego doświadczenia w eksperymentowaniu z wystawianiem piłkarek na nienaturalnych dla nich pozycjach, jak opiekunka najważniejszej drużyny w kraju.

Za cztery dni gramy z USA, za dziewięć dni ze Szkocją, za szesnaście dni poznamy ostateczny kształt kadry na EURO, za trzydzieści siedem dni wylatujemy do bazy w Arnhem. Za ile dni nastąpi wyczekiwane już chyba przez wszystkich nowe otwarcie? Skoro i tak mamy się jeszcze trochę pomęczyć, to chyba nikt nie miałby nic przeciwko temu, żeby stało się to dzień po finale. W obecnej sytuacji brzmi to wprawdzie jak wyjątkowo marnej jakości żart, ale ostatecznie Rio też teoretycznie nie miało prawa się wydarzyć.

1 thought on “Przygotowania w cieniu Diazgate

  1. Pingback: EUROkronika – dzień 12 | Szwedzka piłka

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s