Wprawdzie z Papuą-Nową Gwineą nie udało się wygrać walki o organizację młodzieżowego mundialu, ale już w rywalizacji boiskowej nie było wątpliwości która z drużyn prezentuje większą jakość. Zwycięstwo 6-0 doskonale oddaje różnicę poziomów między mierzącymi się dziś ekipami, ale jednocześnie sprawia, że w kończącym grupowe zmagania niedzielnym meczu z Brazylią tylko trzy punkty zagwarantują szwedzkim piłkarkom awans do fazy pucharowej rozgrywanego w Oceanii turnieju.
Zgodnie z przedmeczowymi założeniami, emocje w pojedynku z gospodyniami imprezy trwały mniej więcej osiem minut. Właśnie wtedy Stina Blackstenius błyskawicznie urwała się defensywie Papui-Nowej Gwinei i bez najmniejszych problemów umieściła futbolówkę w siatce Laviny Holi. Od tej chwili jedyną niewiadomą były wyłącznie rozmiary zwycięstwa reprezentacji Szwecji, które – uprzedźmy fakty – powinno być zdecydowanie bardziej okazałe. Bardzo mocno szwankowała jednak skuteczność i nawet wspomniana Blackstenius, która ostatecznie zakończyła mecz z czterema trafieniami na koncie, z pewnością nie może być w pełni zadowolona ze swojej dzisiejszej postawy. Przypuszczamy, że stosunkowo najmniej zaskoczeni pewnego rodzaju indolencją strzelecką snajperki Linköping byli sympatycy klubu z Östergötland, a także czytelnicy naszego serwisu, gdyż marnująca kolejne stuprocentowe okazje Blackstenius była w zakończonym przed dwoma tygodniami sezonie stałym elementem ligowej rzeczywistości. Oczywiście, niezmiennie musi imponować łatwość, z jaką liderka kadry U-20 dochodzi do dogodnych sytuacji (szczególnie w klubie, gdy ma za plecami niesamowity tercet Rolfö – Harder – Minde), ale oglądając chociażby nieprawdopodobne pudło w doliczonym czasie gry meczu z Papuą-Nową Gwineą, chyba każdemu stanęły przed oczami obrazki na przykład z domowego meczu z Göteborgiem, podczas którego piłka także niespecjalnie chciała z Blackstenius współpracować.
Cztery gole strzelone przez napastniczkę LFC koniec końców trzeba jednak docenić, podobnie zresztą jak niezłą zmianę Johanny Rytting Kaneryd, która, dokładnie jak w meczu przeciwko Korei Północnej, dała drużynie pozytywny impuls wchodząc z ławki. Dziwić może jedynie fakt, iż – szczególnie biorąc pod uwagę bardzo słabą dyspozycję skrzydłowych – Calle Barrling oraz Anneli Andersén wciąż nie dają zawodniczce Djurgården, która za mniej więcej dwa tygodnie zostanie najpewniej ogłoszona Odkryciem Roku 2016 w szwedzkiej piłce, szansy w wyjściowej jedenastce. Nie jest jednak wykluczone, że zmieni się to już w kluczowym w kontekście walki o awans do ćwierćfinału spotkaniu z Brazylią. Mały plusik po dzisiejszym spotkaniu możemy postawić także obok nazwiska Filippy Angeldal, która świetnie antycypowała boiskowe wydarzenia i aż trzy razy to właśnie jej podanie otworzyło jednej z koleżanek drogę do zapisania się w meczowym protokole w najważniejszej z rubryk. Na tym niestety możemy zakończyć wyliczanie pozytywów, co – mając na uwadze klasę dzisiejszego rywala – może nieco niepokoić.
Mecz z Brazylią zadecyduje o dalszych losach obu drużyn, ale na cztery dni przed jego rozpoczęciem trudno jednoznacznie wskazać faworyta. Oba zespoły póki co na turnieju w Oceanii mocno rozczarowują, ale drabinka ułożyła się tak, że jeden z nich otrzyma szansę zmierzenia się ze zwyciężczyniami grupy B w meczu, którego stawką będzie awans do strefy medalowej. W Szwecji, jak chyba nigdzie indziej na świecie, doskonale wiemy, że nie trzeba grać pięknie, aby ostatecznie doczłapać nawet do finału, ale musimy przy tym pamiętać, że młodzieżowy mundial w jednym aspekcie różni się od tego seniorskiego czy Igrzysk Olimpijskich. Tutaj niestety nie da się wyjść z grupy z trzeciego miejsca. Miejmy nadzieję, że Calle Barrling oraz Anneli Andersén także zdają sobie z tego sprawę.

Fot. Maddie Meyer