Pucharowiczki na start

contentmedium

Rok temu po Puchar Szwecji sięgnęły piłkarki Häcken. Tytułu przyjdzie im jednak bronić w zupełnie innym składzie (Fot. Bildbyrån)

Od kilku lat piłkarskie emocje na krajowym podwórku rozpoczynają się wraz ze startem fazy grupowej rozgrywek o Puchar Szwecji. Nie inaczej jest w tym roku i to właśnie w ten weekend szesnaście pozostałych w grze klubów zainauguruje kolejny etap podróży, która w zamyśle ma zaprowadzić je aż do wielkiego finału. A stawka wydaje się być jak najbardziej warta poświęcenia, gdyż szefowie piłkarskiej centrali robią wiele, aby prestiż pucharowych zmagań z roku na rok stawał się jeszcze większy. Po reorganizacji systemu i podwyższeniu nagród przyszedł czas na ustanowienie Dnia Pucharu Szwecji, kiedy to odbędą się mecze finałowe zarówno wśród kobiet, jak i wśród mężczyzn. W tym roku przypadnie on 26. maja i to właśnie wtedy dowiemy się, czy charakterystyczne i absolutnie niepodrabialne trofeum pozostanie na kolejny rok w Hisingen, czy może znów zmieni właściciela, co w ostatnich latach zdarzało się nadzwyczaj często. Dla porządku dodajmy tylko, że oba pucharowe finały po raz ostatni jednego dnia rozegrano siedemnaście lat temu i wówczas w obu – dość zresztą niespodziewanie – triumfował stołeczny Djurgården. Piłkarki Dumy Sztokholmu wciąż pozostają w grze o to, aby ów wyczyn powtórzyć, ale droga do celu z pewnością nie będzie należała do łatwych. Dlaczego? To powinien wyjaśnić krótki przewodnik po fazie grupowej:

Grupa A

Tutaj faworytem numer jeden są niewątpliwie mistrzynie z Rosengård, które do wiosennych zmagań przystąpią po nadspodziewanie spokojnym zimowym okienku transferowym. Z kadry, która jesienią wywalczyła tytuł, odeszła w zasadzie jedynie Sanne Troelsgaard, a kilka pozyskanych latem zawodniczek dostało niezbędny czas, aby na dobre zaaklimatyzować się w stolicy Skanii. A przecież doskonale wiemy, jak groźna potrafi być na przykład Loreta Kullashi, gdy tylko znajduje się w optymalnej dyspozycji. O premiowane awansem do fazy półfinałowej miejsce piłkarki z Malmö rywalizować będą przede wszystkim z Linköping, choć w Östergötland przygotowania do sezonu zdecydowanie nie przebiegały aż tak płynnie. Na problemy z kontuzjami narzekała liderka formacji defensywnej Nilla Fischer, a z różnych powodów do dyspozycji trenerów nie zawsze były chociażby Japonki Momiki i Takarada. Jeśli jednak LFC zdoła uporać się z drugoligowcami z Alingsås i Växjö (ten drugi klub prowadzony jest nota bene przez byłego szkoleniowca Linköping Olofa Unogårda), to decydujący o awansie mecz odbędzie się dopiero 12. marca. A z każdym upływającym dniem szanse na sprawienie niespodzianki w Malmö wydają się delikatnie rosnąć.

Grupa B

Obrończynie tytułu przystępują do rywalizacji zmotywowane, ale ich postawa w fazie grupowej może być jedną z większych zagadek. W kadrze klubu z Bravida Areny zimą doszło do naprawdę wielu zmian i dopiero najbliższe tygodnie (a może i miesiące) przyniosą nam odpowiedź na pytanie, czym charakteryzować będzie się Häcken według wizji trenera Roberta Vilahamna. Nowy szkoleniowiec musi poradzić sobie bez kilku piłkarek, które w poprzednim sezonie stanowiły o sile zespołu (szczególnie w formacji ofensywnej), a sprawy nie ułatwia ponadto fakt, iż sprowadzona w ich miejsce za naprawdę spore jak na szwedzkie warunki pieniądze Rosa Kafaji doznała kontuzji już po sześciu minutach pierwszej gry sparingowej. Szeregi ekipy z Hisingen zasiliły jednak również inne ciekawe piłkarki i nie ma co ukrywać, że z zapartym tchem wyczekujemy pierwszych występów w żółto-czarnych barwach Josefine Rybrink czy Andrine Hegerberg. W walce o awans do półfinału coś do powiedzenia z pewnością będzie mieć także Kristianstad, bo choć z klubu prowadzonego przez Elizabet Gunnarsdottir odeszło zimą kilka piłkarek, to ekipa ze wschodniej Skanii wcale nie prezentuje się na papierze gorzej niż jesienią 2021. A kto wie, czy na przykład taka Evelyne Viens nie przyćmi na krajowych boiskach ubiegłorocznych dokonań Sveindis Jane Jonsdottir, bo papiery na wielkie granie Kanadyjka zdecydowanie ma. Podobnie zresztą jak młody zaciąg z Islandii z Amandą Andradottir na czele. O sprawieniu sensacji po cichu marzą zapewne w Örebro i Möldnal, ale w przypadku tych klubów każdy punkt zdobyty na faworytach będzie raczej sporym sukcesem.

Grupa C

To właśnie tutaj trafił wspomniany na wstępie Djurgården, który jak najbardziej może sporo namieszać w walce o pierwsze miejsce w stawce. Dyrektor Balawo i trener Pålsson sprowadzili do klubu kilka naprawdę ciekawych, krajowych piłkarek, a kadra DIF wydaje się zdecydowanie lepiej zbilansowana niż chociażby w sezonach 2020-2021. I jeśli tylko Almqvist czy Wieder nawiążą do swoich najlepszych występów na boiskach Damallsvenskan, to do spółki z Hayley Dowd i Lindą Motlhalo naprawdę mogą stworzyć ekipę zdolną do nawiązania skutecznej walki z każdym rywalem. Chrapkę na wygranie grupy mają też w Eskilstunie, gdzie po zaskakująco dobrej rundzie jesiennej postanowiono raz jeszcze postawić na niemal ten sam zestaw osobowy zarówno na boisku, jak i na ławce trenerskiej. Rozwiązanie, które w założeniu miało być tymczasowym, nieoczekiwanie dla wszystkich stało się elementem długofalowej strategii i teraz pozostaje liczyć na to, że magia duetu Rogic – Jalkerud nie wyczerpała się na jedenastu meczach rundy rewanżowej poprzedniego sezonu. A w tym wszystkim jest jeszcze Piteå, czyli zespół trochę już zapomniany, ale jednak cały czas potrafiący zagrozić teoretycznie silniejszym przeciwniczkom. Co więcej, prowadzony wciąż przez Stellana Carlssona, czyli człowieka, który w Norrbotten potrafił dokonać największego cudu w historii szwedzkiej piłki klubowej. Na tym tle najmniej efektownie wyglądają chyba szanse Mallbacken, ale i w Sunne udało się zbudować całkiem ciekawy zespół i trzy mecze o punkty przeciwko pierwszoligowym rywalom z pewnością będą dla tego zespołu niezwykle cennym doświadczeniem.

Grupa D

Malkontenci kręcą nosem, że to właśnie tutaj będzie najmniej ciekawie, a tymczasem jest wiele przesłanek za tym, iż stanie się … dokładnie odwrotnie. Bo przecież do grupy D trafiły zespoły, które ostatnimi czasy oglądało się z największą przyjemnością i to na ich mecze tak bardzo niecierpliwie czekaliśmy. Jest Hammarby, czyli absolutna rewelacja poprzedniego sezonu w Damallsvenskan, jest Umeå z chyba najciekawszą kadrą od czasów świetności, jest Bromma, która dopiero co wywalczyła sensacyjną promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej i wreszcie Lidköping, który o podobną niespodziankę starać się będzie w nadchodzących rozgrywkach. Mało? To popatrzmy na nazwiska piłkarek, które zobaczymy w grze. Wyliczankę rozpocząć możemy na przykład od Madelen Janogy i fenomenalnie partnerującej jej Emilii Larsson, ale akurat tych zawodniczek przedstawiać nikomu nie trzeba. Dodajmy jednak do zestawu Erin Nayler, czyli najlepszą bramkarkę francuskiej Division 1 sprzed kilku lat, byłą reprezentantkę Kanady Shannon Woeller, czy wreszcie trzy wielkie nadzieje szwedzkiego futbolu w osobach Lisy Björk, Ellen Schampi oraz Villemo Dahlqvist. Tutaj na pewno będzie kogo oglądać i choć na tę chwilę minimalnymi faworytkami trzeba nazwać piłkarki z Södermalm, to szans na półfinał nie możemy odbierać absolutnie nikomu. Tym bardziej, że Umeå dopiero co pokazało, że do decydującej fazy rozgrywek potrafiło dojść nawet jako drugoligowiec.

Na szczegółowe podsumowanie fazy grupowej zapraszam 13. marca, czyli w dniu, w którym poznamy komplet tegorocznych półfinalistek.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s