EUROkronika – dzień 16

1200

Fot. Anna Tärnhuvud

Koniec turnieju, bez względu na to, na którym etapie nastąpi, od zawsze nieuchronnie wiąże się z początkiem podsumowań. Kto zachwycił? Kto rozczarował? Czego nauczyło nas tegoroczne EURO? Te i podobne pytania z pewnością dominują teraz na wielu ulicach Sztokholmu, Göteborga, Malmö czy Minneapolis. Wiadomo, że emocje po sobotnim rollercoasterze nie zdążyły jeszcze dobrze opaść, ale warto poświęcić chwilę, aby przyjrzeć się występowi każdej ze szwedzkich piłkarek na holenderskich boiskach, oceniając go w najbardziej klasycznej skali 1-5.

Hedvig Lindahl – 2.5. Podczas mundialu w Kanadzie oraz brazylijskich Igrzysk była zdecydowanie najpewniejszym punktem szwedzkiej kadry, wielokrotnie ratując nas z opresji. W Holandii aż tak rewelacyjnie nie było, ale pomimo kilku błędów w dwóch ostatnich meczach, nie możemy zapominać, że to jej interwencje dały nam jak się później okazało bezcenny punkt w starciu z Niemkami.

Jessica Samuelsson – 2. Przed turniejem wybrana w wewnętrznym plebiscycie najbardziej niedocenianą piłkarką Europy, ale podczas EURO nie zrobiła wiele, aby potwierdzić tę tezę. Prawdziwym testem miał być dla niej ćwierćfinał z Holandią, ale próba zneutralizowania zagrożenia ze strony Martens skończyła się kompletnym fiaskiem. Niesamowicie samokrytyczna wypowiedź po odpadnięciu z turnieju wskazuje na to, ża sama miała wobec siebie znacznie większe oczekiwania.

Nilla Fischer – 2.5. Jak w kolejce górskiej – raz w górę, raz w dół. Świetne wybloki, przechwyty i długie podania przeplatała zdecydowanie zbyt licznymi kiksami oraz błędami w ustawieniu. Mniej niż zazwyczaj dała ponadto przy stałych fragmentach gry, zarówno tych ofensywnych, jak i defensywnych.

Linda Sembrant – 3. Niemal bezbłędna w meczu z Niemkami, solidna w rywalizacji z Rosją, ale od pamiętnego błędu w starciu z Włoszkami już nieco bardziej ‘elektryczna’ w swoich interwencjach. Biorąc jednak pod uwagę cały turniej, kapitanka Montpellier zaliczyła w Holandii całkiem przyzwoity występ i na tle koleżanek z formacji wyróżniała się na plus.

Jonna Andersson – 2.5. Oj, baliśmy się o jej dyspozycję po tym, jak w ostatnim sparingu w ziemię wkręcały ją Meksykanki. Okazało się jednak, że całkowicie niesłusznie i choć nie prezentowała takiej formy, jak chociażby jesienią 2016 w barwach Linköping, to na tle niemieckich i holenderskich skrzydłowych absolutnie nie sprawiała wrażenia zagubionej. Ocenę obniża niestety niewielka aktywność w ofensywie, co w przypadku współczesnych wahadłowych defensorem jest nie do zaakceptowania.

Magdalena Eriksson – 2.5. Weszła na Rosjanki i Włoszki, aby męczyć je przede wszystkim stałymi fragmentami, ale pomimo jednej asysty nie może powiedzieć, aby w pełni wykonała powierzone jej zadanie. W meczu przeciwko Italii zagrała na swojej nominalnej pozycji, ale współpraca z Sembrant nie zawsze układała się harmonijnie.

Lisa Dahlkvist – 2.5. Bez błysku, ale biorąc pod uwagę to, co grała przez ostatnie dwie rundy w Örebro, wydaje się, że na ten moment wycisnęła z siebie maksimum. Potwierdziła, że na tym poziomie nie jest w stanie zaoferować wiele w ofensywie, ale szczególnie w pierwszej połowie meczu z Niemkami doskonale sprawdziła się w roli ‘plastra’ dla Marozsan.

Caroline Seger – 2. To zdecydowanie nie był jej turniej. Plan Sundhage zakładał, że w momentach kryzysowych to pomocniczka Lyonu weźmie na siebie odpowiedzialność za wynik, ale okazało się, że właśnie wtedy najbardziej jej brakowało. Trzy otwierające koleżankom drogę do bramki podania na cały turniej to zdecydowanie nie jest dobry bilans dla rozgrywającej, nawet jeśli zdajemy sobie sprawę, że nie jest ona klasyczną ’dziesiątką’.

Kosovare Asllani – 3. Waleczna, ambitna, harująca na całej długości boiska. Nie udał się jej w zasadzie jedynie mecz z Włoszkami, po którym mocno narzekała na niesportową postawę rywalek. W pozostałych spotkaniach nie schodziła jednak poniżej pewnego poziomu, a na szczególną pochwałę zasługuje niespotykana wcześniej w jej przypadku duża liczba przechwytów i odbiorów.

Olivia Schough – 1.5. Trochę żartobliwie, a trochę złośliwie nazywana maskotką Sundhage. Turnieju w Holandii do udanych z całą pewnością jednak nie zaliczy i naprawdę trudno zrozumieć dlaczego tak długo wychodziła w podstawowej jedenastce. Nietrafionym pomysłem okazało się również powierzenie jej wykonywania stałych fragmentów, których szczególnie w meczu z Niemkami zmarnowała zdecydowanie zbyt wiele.

Hanna Folkesson – 2. Jack Majgaard wielokrotnie powtarzał, że pomocniczka Rosengård do swojej optymalnej dyspozycji dojdzie najwcześniej jesienią, a jej występ na EURO jedynie potwierdził te słowa. Nie unikała gry, starała się pokazywać koleżankom, ale w decydujących momentach zabrakło z jej strony jakichkolwiek konkretów.

Elin Rubensson – 2. Rzucana po wielu pozycjach, co już samo w sobie nie zwiastowało niczego dobrego. Ma dynamikę, ma niezły przegląd pola, ale nie potrafiła zrobić ze swoich atutów należytego użytku. Inna sprawa, że jej aktualna dyspozycja jest jednak daleka od tego, co prezentowała chociażby podczas swojego najlepszego sezonu w Malmö.

Lotta Schelin – 3. Nie błyszczała tak, jak jeszcze zimą i na początku wiosny, kiedy w pojedynkę potrafiła zrobić różnicę, ale kolejny raz pokazała, że w futbolu pewnych rzeczy się po prostu nie zapomina. Golem przeciwko Rosjankom na stałe zapisała się w historii szwedzkich występów na EURO i chyba zgodzimy się, że nikt nie zasłużył na takie wyróżnienie bardziej niż ona.

Fridolina Rolfö – 2. Gdyby cały turniej wyszedł jej tak, jak trzydzieści minut meczu z Włoszkami, to w tej chwili byłaby główną kandydatką do nagrody MVP. Niestety, w pozostałych meczach – poza krótkimi przebłyskami – nie była w stanie dać zespołowi wartości dodanej. W jej przypadku cieszy również to, że tym razem udało jej się przejść przez duży turniej bez kontuzji, dzięki czemu po raz pierwszy wróci z reprezentacji do Monachium w dobrej dyspozycji fizycznej.

Stina Blackstenius – 3. Szwedzki dorobek na EURO 2017 to cztery gole i aż w trzech bezpośredni udział miała napastniczka Montpellier. Bilans całkiem przyzwoity, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że turniej rozpoczynała na ławce. Już tradycyjnie, jej największym problemem okazała się słaba skuteczność, co dało o sobie znać przede wszystkim w ćwierćfinale, który – przy sprzyjającym układzie – mogła nawet zakończyć z hat-trickiem na koncie.

Pauline Hammarlund, Julia Spetsmark, Mimmi Larsson – grały zbyt krótko.

Emma Berglund, Hilda Carlén, Josefin Johansson, Hanna Glas, Emelie Lundberg – nie grały.

Średnia ocena drużyny – 2.40. Zgodnie z oczekiwaniami, nie odbiega ona znacząco od tej z MŚ 2015 (2.33) oraz IO 2016 (2.53).

******

d617d868-e8db-47c7-a8d4-1f81dc1f77ff

Fot. Maja Hitij

W momencie, gdy będziecie czytać te słowa, po szwedzkiej bazie w Arnhem pozostanie już wyłącznie wspomnienie. Wczoraj odbyła się w niej ostatnia konferencja Pii Sundhage na holenderskiej ziemi i to właśnie podczas niej otrzymaliśmy informację, że Dunki doprowadziły do remisu w starciu z Niemkami. Kilkadziesiąt minut później było już jasne, że zespół Nilsa Nielsena na jednym golu nie poprzestał, dzięki czemu stał się sprawcą być może największej sensacji w historii piłkarskich mistrzostw Europy. Dla Pernille Harder, jej koleżanek z reprezentacji, a także zawodniczek z trzech innych krajów EURO 2017 wciąż trwa. Kto wie, być może w najbliższą niedzielę dowiemy się, że o bilety na francuski mundial przyjdzie nam rywalizować z najlepszą ekipą Starego Kontynentu? Te wydarzenia będziemy już jednak śledzić z pewnego dystansu, gdyż nasz czas na tej konkretnej imprezie definitywnie dobiegł końca. Tak więc – odmeldowujemy się i do następnego razu!

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s