Początek tygodnia upłynął nam przede wszystkim pod znakiem analizy powołań duetu Sundhage – Persson na czerwcowe mecze towarzyskie reprezentacji oraz będącą ich bezpośrednią konsekwencją wypowiedzi obu selekcjonerek. Kto dobrowolnie zrezygnował z kadry? Kto najzwyczajniej w świecie nie chce wpychać się tam, gdzie nie jest szczególnie mile widziany? Dlaczego po raz pierwszy w historii dobrnęliśmy do punktu, w którym występy w drużynie narodowej nie dla wszystkich stanowią spełnienie marzeń? Czy aby na pewno o ostatecznym składzie kadry na EURO 2017 decydować będą przede wszystkim względy sportowe? Tymi kwestiami zajmiemy się zdecydowanie bardziej szczegółowo podczas przerwy reprezentacyjnej, a póki co – za radą Malin Diaz – skupimy się na tym, co w najbliższych godzinach czeka nas na ligowych boiskach. Jest to rzeczywiście o tyle wskazane, że właśnie znajdujemy się w samym środku piłkarskiego maratonu, podczas którego w zaledwie 15 dni rozegrane zostaną trzy pełne kolejki Damallsvenskan oraz Elitettan, a także oba półfinały Pucharu Szwecji. Emocji oraz materiału do analizy z pewnością nie powinno więc nam zabraknąć.
Już dziś wieczorem na boisko w Eskilstunie wybiegną podopieczne Viktora Erikssona, które po raz pierwszy w obecnym sezonie przystąpią do ligowego meczu z pozycji liderek Damallsvenskan. Czy będzie to dla nich dodatkowym zastrzykiem pozytywnej energii, czy może istnieje ryzyko, że presja, szczególnie w początkowej fazie gry, nieco spęta im nogi? Trener ekipy z Södermanland przekonuje, że Tunavallen po zakończeniu najbliższej potyczki wciąż pozostanie niezdobytym terenem, chwaląc przy tym postawę każdej formacji United w dotychczas rozegranych meczach na własnym boisku. Tym razem szczególnie trudne zadanie czeka z pewnością obrończynie Eskilstuny, które będą musiały znaleźć sposób na zneutralizowanie fenomenalnej Tabithy Chawingi. Nie będzie wielkiego przekłamania w stwierdzeniu, że w obecnych rozgrywkach sztuka ta nie udała się jeszcze tak naprawdę nikomu, ale jeśli ktoś ma przełamać ów trend, to chyba właśnie najbardziej zgrane defensywne trio całej ligi w osobach Björn, Barsley oraz Viggosdottir. W równolegle rozgrywanym meczu sponiewierany dosłownie i w przenośni w starciu z FC Rosengård Linköping podejmie Göteborg. Drużyna Stefana Rehna z całą pewnością marzyłaby o tym, aby pójść w ślady zawodniczek z Malmö i także po raz pierwszy w historii wywieźć punkty z nowego stadionu w Östergötland, ale nie będzie to zadanie z gatunku tych najłatwiejszych. Szczególnie, że w obozie LFC robią wszystko, aby gotowe do gry w jak największym wymiarze były Banusic, Helin oraz Samuelsson, czyli trzy niezwykle istotne elementy układanki Kima Björkegrena.
Aż cztery pierwszoligowe mecze czekają nas w czwartek, a każdy z nich będzie na swój sposób wyjątkowy. W Vittsjö zmierzą się drużyny grające tej wiosny zdecydowanie poniżej oczekiwań i choć szczególnie w przypadku gospodyń sytuacja w tabeli przedstawia się póki co stosunkowo bezpiecznie, to warto z tego miejsca zaapelować do obu ekip o natychmiastową pobudkę i wejście na wyższy poziom zanim rzeczywiście zrobi się nieciekawie. W tak wyrównanej lidze jak Damallsvenskan nie da się bowiem wywalczyć utrzymania bazując tylko i wyłącznie na szczęściu, a jeśli ktoś chce się na własnym przykładzie przekonać, że to faktycznie prawda, to w listopadzie będzie czekać go bardzo niemiła niespodzianka. W Sztokholmie czeka nas starcie skazywanych na pożarcie beniaminków, które z kolei konkurują póki co o miano największej rewelacji rozgrywek. Hammarby i Limhamn Bunkeflo prezentują całkowicie odmienne filozofie gry, ale obie wydają się nadspodziewanie dobrze zdawać w najwyższej klasie rozgrywkowej egzamin, a ewentualne trzy punkty wywalczone w czwartek pozwoliłyby jednemu z klubów nieco wyraźniej odskoczyć od strefy spadkowej. Na Malmö IP zetrą się ekipy, które jeszcze w sezonie 2015/16 dumnie reprezentowały Szwecję w europejskich pucharach. Ich obecna sytuacja znacznie różni się jednak od tej sprzed osiemnastu miesięcy i o ile w Rosengård udało się chwilowo zapanować nad pożarem na tyle, że nie rozprzestrzenia on się poza klubową szatnię, o tyle Örebro z wielkim impetem uderzyło o dno ligowej tabeli i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższej serii spotkań było się w stanie z niego wydźwignąć. Nawet jeśli czerwiec okaże się dla zespołu Martina Skogmana lepszy niż maj (a pewnie tak będzie, choćby z tej przyczyny, że gorszy być po prostu nie może), to na Behrn Arenie czeka nas wyjątkowo niespokojne lato. Do Kristianstad przyjedzie podbudowane passą pięciu meczów bez porażki Piteå, a warto pamiętać, że drużyna z Norrbotten jak mało kto potrafi grać na Vilans IP. Czy Stellan Carlsson, który właśnie przedłużył kontrakt ze swoim klubem do grudnia 2020, raz jeszcze opuści wschodnią Skanię w glorii zwycięzcy? A może gospodyniom uda się wreszcie zestawić ofensywę w taki sposób, aby dobra postawa tercetu Chukwudi – Chikwelu – Edgren przyniosła w końcu wymierne, punktowe korzyści? Przedmeczowym faworytem wydaje się być Kristianstad, ale … czy identycznie nie było w każdym z trzech poprzednich sezonów?