
Mallbacken świętuje awans do ćwierćfinału, w którym będzie jedynym przedstawicielem Elitettan
Długo wyczekiwany weekend z Pucharem Szwecji przyniósł nam efektowne pogromy, przecudnej urody gole i przynajmniej jedno rozstrzygnięcie, które spokojnie można nazwać niespodziewanym. Na jego zakończenie w grze pozostała już tylko połowa z szesnastu drużyn, a każdego z wyłonionych właśnie ćwierćfinalistów dzielą już tylko i aż trzy kroki od tego, aby 27. sierpnia wznieść ku niebu okazałe i jedyne w swoim rodzaju trofeum. Zapraszamy więc na subiektywny przegląd wydarzeń w formie piętnastu krótkich wniosków, które wyciągnęliśmy oglądając zimową część pucharowych zmagań:
– bez względu na to, czy gramy w Växjö, Karlstadzie, czy Luleå, mecze w hali mają swój absolutnie niepodrabialny klimat.
– jeśli Marija Banusic utrzyma swoją formę przynajmniej do wiosny, to w Linköping stosunkowo szybko przestaną tęsknić za Stiną Blackstenius.
– autorskie 3-5-2 Kima Björkegrena wygląda tak płynnie, jakby w Östergötland od lat nie stosowało się żadnej innej formacji.
– jak Lina Hurtig wpisuje się na listę strzelczyń, to najczęściej są to trafienia, którepo prostu chce się oglądać.
– jeśli ktoś ma poprowadzić Örebro do ewentualnego sukcesu, to jest to Lisa Dahlkvist. Przez 53 minuty pierwszoligowiec okrutnie męczył się w Uppsali, ale wtedy bohaterka Igrzysk w Rio najpierw dograła do Andersson, a następnie sama postawiła kropkę nad i.
– Djurgården potwierdził, że nawet bez Appelqvist jest drużyną kompletną, nieprzypadkowo wskazywaną jako potencjalna rewelacja tegorocznych rozgrywek. Inna sprawa, że akurat tym razem rywalki ekipy ze Sztokholmu nawet niespecjalnie próbowały sprawiać wrażenie zespołu, któremu zależy na zwycięstwie.
– Nkemjika Ezurike potrzebowała zaledwie 40 sekund, aby w barwach Mallbacken zdobyć tyle samo goli, ile przez poprzedni sezon ligowy w Vittsjö. Na miejscu fanów z Värmland wstrzymalibyśmy się jednak ze świętowaniem, wszak w poprzednim klubie Kanadyjka jedyne trafienie zanotowała także w debiucie.
– jeśli jesteśmy już przy Vittsjö, to ów klub zdecydowanie nie ma aktualnie najlepszej passy. Jak nie brak pierwszoligowej licencji dla stadionu, to porażka w pucharze z drugoligowcem. Jedyne pocieszenie, że jak już odpadać, to najlepiej po takich golach, jak ten autorstwa Rachel Mercik.
– trudno powiedzieć, czy w Malmö w końcu udało się zbudować optymalną kadrę, ale fakty są takie, że 90 minut z Göteborgiem to chyba najlepsze 90 minut Rosengård za kadencji Jacka Majgaarda.
– zapowiedzi, że forma Lotty Schelin odpali tej wiosny raczej nie były przesadzone. Na miejscu defensorek Barcelony, powoli zaczynalibyśmy obawiać się trzeciej dekady marca.
– jeśli zdaniem kapituły FIFA Schelin swoją postawą w roku 2016 zasłużyła na znalezienie się w gronie dziesięciu najlepszych piłkarek świata, to teraz mogą już spokojnie wysłać do Malmö główną nagrodę.
– Eskilstuna i Piteå na jednej murawie to zawsze gwarancja, że będziemy świadkami czegoś niezwykłego. Bez względu na takie detale jak pora roku, miejsce rozgrywania spotkania, czy przedmeczowe prognozy.
– Kvarnsveden, jak mało który klub, potrafi w dobrym stylu zwyciężać na Jämtkraft Arenie. Tym razem zawodniczki z Borlänge zapakowały w Östersundzie pięć goli.
– kto wie, czy ważniejszą informacją dla kibiców w Dalarnie nie jest jednak zachowanie czystego konta w meczu o punkty. O ile o skuteczność napastniczek z Ljungbergsplanen w zasadzie zawsze można być spokojnym, o tyle defensywę Kvarnsveden wspominało się ostatnio najczęściej przy okazji nieco mniej chwalebnych wyczynów.
– ćwierćfinały zapowiadają się jeszcze bardziej apetycznie. Całe szczęście, że teraz na kolejną fazę rozgrywek nie musimy czekać aż trzy miesiące.