Życie, szczególnie to sportowe, nie znosi pustki. Jeszcze niedawno zastanawialiśmy się, jak będzie wyglądało przywitanie Dalarny z ekstraklasą, a tymczasem zupełnie niepostrzeżenie dobrnęliśmy do półmetka sezonu 2016. Jutro rozpoczyna się bowiem jedenasta seria ligowych zmagań.
Otworzy ją mecz dwóch drużyn, które w minionym roku napisały najpiękniejszą kartę klubowej historii, co sprawia, że trudno o lepszą propozycję na czwartkowy wieczór. Wbrew jakiejkolwiek logice, zarówno Eskilstuna, jak i Piteå, zakończyły poprzedni sezon na podium, choć nigdy wcześniej do medalowych lokat nie były w stanie się nawet zbliżyć. Co równie ważne, ich mecze oglądało się z niekłamaną przyjemnością i to bez względu na końcowy rezultat. Jak można było przypuszczać, obie ekipy nie były w stanie zatrzymać w swoich szeregach kilku kluczowych piłkarek, ale pomimo znaczących, zimowych osłabień wciąż znajdują się w czołówce ligowego peletonu. Jesienią 2015, porażka 0-1 na LF Arenie najprawdopodobniej pozbawiła Eskilstunę tytułu mistrzowskiego. Czy jutro podopiecznym Viktora Erikssona uda się wziąć srogi rewanż? Odpowiedź poznamy za około trzydzieści godzin.
W weekend do gry wracają obaj faworyci do tytułu, którzy w poprzedniej serii solidarnie wymęczyli skromne zwycięstwa 1-0. Tym razem, przynajmniej teoretycznie, powinno być łatwiej, gdyż na ich drodze staje duet beniaminków. Chwalone przez większą część rundy wiosennej Kvarnsveden złapało ostatnio solidną zadyszkę i nie wydaje się, aby akurat w Malmö złą kartę udało się odwrócić. Nieco więcej problemów liderkom z Linköping mogą sprawić piłkarki Djurgården, ale wyłącznie pod warunkiem natychmiastowej poprawy gry defensywnej. Jeśli bowiem zawodniczki ze Sztokholmu zafundują nam powtórkę z Umeå, to nawet Stina Blackstenius w strzeleckiej formie z poniedziałku zakończy mecz z hat-trickiem na koncie.
O tym, że sytuacja w dolnej części tabeli jest niezwykle dynamiczna, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. W najbliższych dniach czekają nas dwa spotkania, które mogą całkowicie odwrócić układ sił w walce o utrzymanie. W starciu drużyn, które zmagają się dodatkowo z olbrzymimi problemami natury pozasportowej, podbudowane ostatnim zwycięstwem Umeå podejmie na własnym boisku Kristianstad. Równie interesująco będzie w Sunne, gdzie Örebro postara się udowodnić swoją piłkarską wyższość nad zawsze groźną, szczególnie na włąsnym terenie, ekipą Mallbacken. Zawodniczki z Värmland również nie chciałyby spędzić letniej przerwy w strefie spadkowej, więc na Strandvallen możemy spodziewać się ciekawego widowiska.
W innym meczu jedenastej serii spotkań, grające obecnie najbardziej bezbarwny futbol w lidze Vittsjö uda sie do Göteborga i na pewno nie będzie w tym pojedynku faworytem. Drużyna z północnej Skanii to niewątpliwie największe (nawet biorąc pod uwagę Örebro) rozczarowanie tegorocznych rozgrywek. Pomimo obecności w kadrze Vittsjö wielu naprawdę solidnych piłkarek, trudno w poczynaniach tej grupy znaleźć jakąkolwiek zespołowość. Sytuację pogarszają dodatkowo problemy zdrowotne trenera Thomasa Mårtenssona, a drużyna, która miała bić się o ligowe podium, niebezpiecznie stacza się w okolice strefy spadkowej. W sobotę Vittsjö zagra na szczęśliwym dla siebie stadionie, na którym udało się odnieść pierwsze zwycięstwo w historii występów klubu w Damallsvenskan, ale mając na uwadze obecną sytuację, nie wydaje się to być specjalnie dużym pocieszeniem.