Przez nieco ponad godzinę piłkarki z Eskilstuny mogły się łudzić, że oto nastał dzień, w którym pierwszy raz w historii uda im się pokonać hegemona z Malmö. Wtedy jednak Marta wraz z grającą swój ostatni mecz w koszulce Rosengård Sarą Björk Gunnarsdottir jedną akcją przypomniały, kto w tym zestawie jest mistrzem, a kto wciąż jedynie pretendentem.
Zawodniczki z Eskilstuny musimy jednak pochwalić, gdyż nawet w bajkowym dla siebie sezonie 2015 nie potrafiły stoczyć z bardziej utytułowanym rywalem tak wyrównanego pojedynku. Co więcej, gdyby to drużyna Viktora Erikssona schodziła dziś z boiska jako zwycięzca, nikt nie miałby prawa mówić o jakiejkolwiek niesprawiedliwości. Piłkarkom United zabrakło jednak tych tak często przywoływanych detali, które na tym poziomie nierzadko stanowią granicę między sukcesem, a porażką. Od pierwszych minut to Rosengård zdominował statystykę posiadania piłki, ale przed przerwą znacznie bliższa tego, aby otworzyć wynik, była drużyna z Eskilstuny. Mimmi Larsson aż dwukrotnie miała okazję, aby wykorzystać fatalne błędy w komunikacji na linii Emma Berglund – Sofia Lundgren, ale na szczęście dla gości skończyło się jedynie na strachu. Ponadto, gospodynie aż dwa razy domagały się podyktowania rzutu karnego i o ile sytuacja z Larsson większych kontrowersji nie budzi (trudno dopatrzyć się tam przewinienia), o tyle z odgwizdania jedenastki za faul Asante na Olivii Schough pani Sara Persson z pewnością by się wybroniła.
Swoje szanse miały także piłkarki ze Skanii, ale albo brakowało precyzji, albo na drodze stawała im Emelie Lundberg. Kolejny nie najlepszy mecz rozegrała Natasza Andonowa i choć bywają znacznie poważniejsze powody do zmartwień niż konieczność wystawiania reprezentantki Macedonii na dziewiątce, to jednak w Malmö z coraz większym zniecierpliwieniem wypatrują sierpnia, gdyż właśnie wtedy Jack Majgaard będzie mógł skorzystać z gwarantującego najwyższą piłkarską jakość duetu Schelin – Enganamouit. Zmartwieniem nie jest za to dyspozycja Elli Masar. Była piłkarka Houston Dash znów wyróżniała się aktywnością i to właśnie z jej strony na defensywę Eskilstuny czyhało ogromne niebezpieczeństwo. Bramkowa akcja była jednak dziełem dwóch najjaśniej świecących gwiazd konstelacji z Malmö. Gunnarsdottir popisała się mierzonym, kilkudziesięciometrowym podaniem, a jej zamiar świetnie odczytała Marta, która stosunkowo łatwo poradziła sobie z Björn i strzałem po ziemi zapewniła swojej drużynie trzy punkty. Trzeba jednak zaznaczyć, że w tej konkretnej sytuacji źle interweniowała rozgrywająca do tego momentu naprawde niezłe spotkanie Lundberg.
Rywalizację Eskilstuny z Rosengård obserwowaliśmy także pod kątem czekającego nas już za kilka dni ogłoszenia wąskiej kadry na Igrzyska w Brazylii. Z bardzo słabej strony pokazała się dzisiaj Emma Berglund, ale w jej przypadku możemy mówić o jednorazowej wpadce, gdyż we wcześniejszych meczach doświadczona defensorka imponowała stabilną, wysoką formą. Na dłużej zatrzymamy się jednak przy napastniczkach Eskilstuny, gdyż zakończone właśnie spotkanie jedynie utwierdziło nas w przekonaniu, że gdyby w reprezentacji na Rio miało się znaleźć miejsce dla tylko jednej ofensywnej piłkarki United, to – pomimo całej sympatii dla Olivii Schough – powinna być nią Mimmi Larsson. Jeśli dziś pod bramką Sofii Lundgren robiło sie groźnie, to w większości przypadków inicjatorką tych akcji była właśnie piłkarka grająca do niedawna w Mallbacken.