Radosna sobota w stolicy

hif

Zadanie wykonane! Pomocniczki Hammarby ponownie poprowadziły swój zespół do cennego, ligowego zwycięstwa (Fot. Henric Wauge)

Jeżeli ktoś postanowił zasugerować się poradą z zapowiedzi kolejki, to – podobnie jak przed tygodniem – raczej nie ma powodów do narzekania. Niesłusznie stawiana przed starciem z Vittsjö w roli underdoga ekipa z Brommy nie tylko odprawiła rywalki z północnej Skanii bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej, ale w niezwykle metodyczny sposób uwypukliła wszystkie niedostatki w drużynie Jonasa Axeldala. Losów meczu nie odwróciły przyjezdnym ani roszady taktyczne, ani personalne, a poza aktywną i usilnie szukającą gry Tanyą Boychuk, żadna z piłkarek Vittsjö nie zaprezentowała na Grimsta Idrottsplats poziomu choćby zbliżonego do tego, który na pierwszoligowych boiskach powinien być nie tyle oczekiwany, co wręcz wymagany. Zupełnie odmienne nastroje panują natomiast w zachodnim Sztokholmie, gdzie tym razem zgadza się nie tylko wynik. Zbierająca fenomenalne recenzje jeszcze w marcowych, pucharowych bojach Ellen Toivio każdym kolejnym występem udowadnia, że nie był to bynajmniej jedynie chwilowy wyskok formy. Ozdobą sobotniego starcia był oczywiście jej fenomenalny wolej, ale mało kto zauważył, że to właśnie przytomność umysłu Toivio i błyskawiczne wznowienie gry rzutem z autu zapoczątkowało akcję zwieńczoną kluczowym dla losów meczu golem Fridy Thörnqvist. Co godne podkreślenia, w grze BP niemal bezbłędnie funkcjonowała także lewa flanka, na której błyszczała z kolei Wilma Wärulf. Wahadłową ze stolicy konsekwentnie wymieniamy jako jedną z najbardziej niedocenianych zawodniczek ligi, ale mamy nadzieję, że jeszcze kilka podobnych występów sprawi, iż ów fakt ulegnie szybkiej dezaktualizacji. Fani sympatyzujący z Brommą ogromne nadzieje pokładać mogą także w dziewiętnastoletniej Verze Blom, która dosłownie na naszych oczach przechodzi przemianę z mocno zadaniowej zmienniczki w kluczową i biorącą na swoje barki odpowiedzialność za zespół postać drugiej linii. W kolejce, aby podążyć jej śladem, czeka także wychowanka BP Augusta Priks i choć na tym etapie sezonu z przesadnymi pochwałami lepiej się jeszcze wstrzymać, to trend w drużynie trenera Gunnarsa wydaje się być jednoznacznie pozytywny. Nie może jednak być inaczej, skoro nawet tak bardzo krytykowana ostatnimi czasy Julia Olsson, właśnie w zachodnim Sztokholmie zdołała chyba wreszcie przywrócić swoją karierę na właściwe tory.

Fani na Bravida Arenie mogli być potężnie skonsternowani, gdy tuż przed upływem pierwszego kwadransa odważny, ofensywny wypad gościń z Piteå zakończył się umieszczeniem futbolówki w siatce Jennifer Falk. Anam Imo piłkę zastawiła i przytomnie odegrała, podłączająca się do akcji Ronja Aronsson precyzyjnie dośrodkowała, a Josefin Johansson wygrała powietrzny pojedynek i pomimo próby interwencji w wykonaniu reprezentacyjnej golkiperki, przycelowała niemal idealnie, choć – do czego sama się zresztą przyznała – trochę szczęśliwie. Häcken dość nieoczekiwanie znalazł się więc w kłopotliwym położeniu, ale czasu na postawienie odpowiedniej diagnozy i właściwe zarządzenie sytuacyjnym kryzysem wciąż pozostawało całkiem sporo. I podopieczne trenera Linda faktycznie zrobiły z niego użytek, choć na wyrównujące trafienie w Hisingen czekali aż do czwartej spośród doliczonych do pierwszej połowy minut. Młoda Dunka z Wysp Owczych Johanna Fossdalsa próbę nerwów wytrzymała jednak wzorowo, a wykorzystany przez nią rzut karny stanowił w pewnym sensie zapowiedź problemów, z którymi po przerwie miała zmierzyć się ekipa z Piteå. I choć w ujęciu ogólnym zawodniczki z Norrbotten broniły się naprawdę dzielnie, to sunący w kierunku ich pola karnego jednokierunkowy ruch prędzej czy później musiał przynieść gospodyniom kolejne trafienia. To najważniejsze zapisała na swoim koncie Anna Sandberg, która najpierw sugestywnie zasygnalizowała swoim koleżankom, gdzie oczekuje piłki, a następnie uprzedziła całkowicie nieprzygotowaną do odpowiedniej reakcji Aronsson. Motorem napędowym większości akcji zespołu z Hisingen była jednak niezmordowana Alice Bergström i nawet trochę szkoda, że błędna decyzja asystentki sędzi Hanny Laajanen kosztowała byłą skrzydłową Djurgården gola. Bo tak kapitalny występ w pełni zasługiwał, aby w statystykach uświetnić go czymś więcej niż tylko jedną asystą, kilkoma kluczowymi podaniami i rekordową liczbą wykonanych sprintów. Z perspektywy Häcken najważniejsze było jednak tego dnia utrzymanie względnie bliskiego dystansu do uciekającej dwójki liderów, a gdy tuż przed końcem meczu na 3-1 podwyższyła kapitanka Filippa Curmark (asysta Josefine Rybrink z rzutu rożnego) stało się jasne, że gospodynie na stratę kolejnych w tej kampanii punktów sobie nie pozwolą i można powoli rozpoczynać przygotowania się do nowego, tym razem pucharowego wyzwania.

Na lidze mogą natomiast skupić się w Djurgården i jak dotąd wychodzi im to wprost kapitalnie. Przeciwko bezzębnemu, ale jednak całkiem solidnemu w defensywie Örebro, piłkarki Dumy Sztokholmu rozegrały bezbarwną pierwszą połowę, ale na początku drugiej pomocną dłoń (w znaczeniu jak najbardziej dosłownym!) postanowiła wyciągnąć w ich kierunku Beatrice Gärds i od tego momentu oglądaliśmy zupełnie inny mecz. Z batutą dyrygentki biegała po murawie Stadionu Olimpijskiego Norweżka Therese Åsland, która tej wiosny ewidentnie przypomniała sobie czas, kiedy to jeszcze będąc zawodniczką Kristianstad, zostawała jednym z objawień naszej ligi. Grono cudownie odrodzonych w drużynie trenera Fernandeza współtworzą także Tove Almqvist oraz Nellie Lilja, bo nie da się ukryć, iż ich obiecujące kariery w pewnym momencie również znalazły się na nieplanowanym i nadspodziewanie ostrym zakręcie. To wszystko wydaje się jednak należeć do zamkniętej już przeszłości, a ze wsparciem w osobie Shinomi Koyamy oraz nowym, portugalskim zaciągiem w formacji ofensywnej, w Djurgården mają pełne prawo oczekiwać, że już za tydzień uda się przywrócić starą, derbową tradycję ligowych zwycięstw nad Hammarby. Obrończynie mistrzowskiego tytułu zdają się jednak mieć na ten temat nieco inne zdanie, a Martin Sjögren wcale nie dysponuje w środku pola słabszymi od swojego kolegi po fachu kartami. Smilla Vallotto, Julia Roddar oraz Emilie Joramo to tercet, bez którego Bajen ani nie wygrałyby grupy Pucharu Szwecji, ani tym bardziej nie zainkasowały kompletu punktów w trzech ligowych kolejkach. Już w niedzielę czeka nas zatem starcie dwóch ewidentnie znajdujących się w uderzeniu formacji, a mając na uwadze wyjątkowość tej konkretnej rywalizacji, specjalnych zaproszeń na Tele2 Arenę zdecydowanie nie trzeba będzie rozsyłać.

A propos solidnej i utrzymującej się na uprzednio ustalonym poziomie formy, z kronikarskiego obowiązku odnotowujemy pewne zwycięstwo liderek z Malmö nad czerwoną latarnią z Solnej. Sofie Bredgaard zagrała prawdziwy masterclass, Anni Hartikainen przedstawiła się publiczności w Skanii po niespełna 180 sekundach pobytu na placu gry, a Olivia Holdt z Momoko Tanikawą rozklepały defensywę AIK w stylu, który nawet w grze wideo trudno byłoby skopiować. Jeśli zatem niekoniecznie macie chęć nadrabiania w pełnym wymiarze jednostronnej potyczki z Malmö, to przynajmniej drugiego gola Rosengård zdecydowanie warto zobaczyć. Efektownie, choć w kompletnie odmiennym stylu, do siatki Linköping trafiła Elin Nilsson i długo wydawało się, że będzie to trafienie na wagę drugiego z rzędu zwycięstwa ekipy z Växjö. Lwice z Östergötland odgryzły się jednak norweską kombinacją duetu Eckhoff – Dirdal, ale ostatnie słowo i tak należeć miało do prowadzonych przez trenera Unogårda gospodyń, a bohaterką większej części Kronobergu została przekwalifikowana z sukcesem na wahadłową Nesrin Akgün. Nastolatka z Halmstadu do dynamiki i ponadprzeciętnej aktywności tym razem dołożyła jeszcze skuteczność, dzięki czemu już teraz można z pełną odpowiedzialnością nazwać ją jedną z nieoczywistych zwyciężczyń początkowej fazy sezonu. Tego samego zdecydowanie nie możemy powiedzieć o Linköping, które pod wodzą trenera Roldana nie potrafiło pokonać żadnego z pięciu dotychczasowych pierwszoligowych przeciwników. A ponieważ następny w kolejce czeka już Rosengård, to opcje dla LFC mamy w zasadzie dwie. Ta bardziej realna podpowiada, że nieco wstydliwa już seria zostanie przedłużona jeszcze przynajmniej o tydzień, zaś ta optymistyczna zakłada ewentualne przełamanie w takim momencie, że od razu napędzi ono i odpowiednio nastroi zespół do walki w dalszej części rundy. I jak to mawiają w analogicznych sytuacjach nasi amerykańscy przyjaciele: choose your player!


Komplet wyników:


Klasyfikacje indywidualne:


Klasyfikacje drużynowe:


Przejściowa tabela:

dam2


#pokolejce

awds3

Leave a comment