Choć niektórzy żyją już przede wszystkim nadchodzącymi finałami mistrzostw Europy, w najbliższych tygodniach czeka nas jeszcze wiele rozstrzygnięć na ligowych boiskach. Zanim więc na dobre zwrócimy się w kierunku Holandii, dowiemy się kto spędzi lato w wygodnym fotelu lidera Damallsvenskan, a kto będzie w tym samym czasie szukał sposobu na wydostanie się ze strefy spadkowej. Tej wiosny liga jest tak wyrównana, że olbrzymiego znaczenia nabiera dosłownie każdy punkt, w związku z czym możemy mieć pewność, że podczas trzech czerwcowych kolejek czeka nas potężna dawka piłkarskich emocji. W każdym z dwunastu klubów doskonale zdają sobie bowiem sprawę, o jak wielką stawkę toczy się gra.
Pojedynek Limhamn Bunkeflo z Örebro nie jest jeszcze meczem o pierwszoligowe być albo nie być dla którejkolwiek z drużyn, ale ewentualna porażka mocno skomplikowałaby sytuację obu klubów. Beniaminek z Malmö już kilka razy w tej rundzie potrafił zaskoczyć bardziej doświadczonego rywala, ale czy tym razem presja nie okaże się zbyt wysoka dla ekstraklasowego debiutanta? Odpowiedź na to pytanie da nam już najprawdopodobniej pierwszy kwadrans dzisiejszej potyczki, bo jeśli podopiecznym Svena Sjunnessona uda się przetrwać go bez strat, to ich szanse na korzystny wynik będą rosnąć z każdą minutą.
Niezwykle istotne w kontekście walki w dolnych rejonach tabeli spotkanie odbędzie się również w Kristianstad. Na Vilans IP przyjeżdża mocno rozbity Göteborg, który na wywiezienie kompletu punktów ze wschodniej Skanii czeka już ponad osiem lat. Przełamanie tej passy właśnie teraz byłoby z pewnością najlepszą informacją dla Stefana Rehna, ale wydaje się, że to gospodynie – pomimo wciąż nierozwiązanych problemów ze skutecznością – przystąpią do rywalizacji w roli nieznacznych faworytek. Warto jednak pamiętać, że goście przywiozą do Kristianstad talizman w postaci Adeliny Engman. Fińska skrzydłowa aż pięć spośród siedmiu goli na szwedzkich boiskach strzeliła właśnie drużynie prowadzonej przez Elisabet Gunnarsdottir i w niedzielę z pewnością spróbuje jeszcze bardziej poprawić tę statystykę.
Derby Sztokholmu to mecz, który w zasadzie reklamuje się sam, czemu zresztą trudno się dziwić. Jeśli jednak jakimś cudem znajdzie się ktoś, kto nie jest do końca przekonany, że jutro w godzinach popołudniowych adresem numer jeden w szwedzkiej stolicy będzie Zinkendamms IP, to warto przypomnieć kilka faktów. Skazywane na pożarcie Hammarby jest prawdziwą rewelacją rundy wiosennej, o czym boleśnie przekonało się już kilku papierowych faworytów. Mierzące znacznie wyżej Djurgården wraca na właściwe tory po rozczarowującym początku sezonu, czego najlepszym dowodem jest zwycięstwo nad Eskilstuną. Jutrzejsza rywalizacja toczyć będzie się nie tylko o nieoficjalny prymat w mieście, ale również o to, który ze stołecznych klubów będzie po dziewięciu seriach spotkań zajmować wyższą lokatę w ligowej tabeli. Zgodzicie się chyba, że zapowiada się to wszystko całkiem interesująco, prawda?
O ile w dolnej części tabeli czekają nas tradycyjne przetasowania, o tyle głównych faworytów rozgrywek czeka w ten weekend teoretycznie łatwiejsze zadanie. Zarówno Rosengård, jak i Linköping zmierzą się bowiem z rywalami, których najsłabszą stroną jest defensywa. Oczywiście, nie ma mowy o dopisywaniu jakichkolwiek punktów przed pierwszym gwizdkiem, ale biorąc pod uwagę ofensywny potencjał FCR oraz LFC, niespodzianki wydają się zdecydowanie mniej prawdopodobne niż chociażby w poprzedniej kolejce. Poważniejsza przeszkoda stanie za to na drodze Eskilstuny, gdyż nazywane (zresztą nie bez przyczyny) drużyną własnego boiska Piteå, na wyjazdach także potrafi postawić się rywalom, co w ostatnich latach najmocniej odczuli właśnie na Tunavallen.