Od wielu miesięcy wydawało się to być wyłącznie kwestią czasu, ale w klubie z Malmö przekonują, że niepewność zniknęła dopiero wtedy, gdy oficjalnie udało się postawić ostatni stempel. Niedzielne zwycięstwo w Östersundzie sprawiło, że na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek Limhamn Bunkeflo zapewnił sobie historyczną promocję do Damallsvenskan, w związku z czym po raz pierwszy będziemy świadkami derbów Malmö na najwyższym szczeblu piłkarskiej piramidy. Ostatni mecz był dla drużyny Svena Sjunnessona niemal lustrzanym odbiciem całego, kończącego się właśnie sezonu. Niby kolejny raz udało się zwyciężyć różnicą trzech goli, ale do 81. minuty liderki Elitettan prowadziły jedynie 1-0 i nic nie wskazywało na to, aby planowały kontynuować strzeleckie popisy. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że to wciąż nie będąca pewna pozostania na zapleczu ekstraklasy ekipa z Östersundu stwarzała lepsze wrażenie i jeśli coś tego dnia wisiało w powietrzu nad Jämtkraft Areną, to było to bardziej wyrównanie niż podwyższenie wyniku. Prawda, nie zagrałyśmy dziś wielkiego meczu, dopiero po golu na 2-0 poczułyśmy ulgę i zaczęłyśmy grać swoją grę – samokrytycznie przyznała strzelczyni dwóch goli Mia Persson, a Anna Welin dodała: To cudowne uczucie wiedzieć, że już dziś udało się awansować. Grałyśmy dziś bardzo nerwowo, bo doskonale zdawałyśmy sobie sprawę, o co gramy. Gdyby się nie udało, miałybyśmy jeszcze trzy okazje na to, żeby zdobyć brakujące punkty, ale nam naprawdę zależało, żeby załatwić to już teraz.
Radość z awansu nie może jednak przesłonić faktu, że przed klubem z Malmö stoi teraz wiele wyzwań, a nadchodząca zima upłynie raczej pod znakiem wytężonej pracy niż celebracji. Uzupełnienia, a wręcz poważnego wzmocnienia, wymaga przede wszystkim kadra pierwszego zespołu ze szczególnym uwzględnieniem formacji defensywnej. W przerwie letniej udało się wprawdzie (przy sporym wsparciu Lotty Schelin) pozyskać Sabrinę Viguier, ale 93-krotna reprezentantka Francji nie okazała się (bo i okazać się nie mogła) uniwersalnym rozwiązaniem na kłopoty LB07 z defensywą, która jesienią wcale nie sprawia lepszego wrażenia niż wiosną. O tym, że problem rzeczywiście jest, świadczą nawet suche liczby; obecne liderki Eliettan straciły bowiem ponad dwa razy więcej goli niż rok temu piłkarki Kvarnsveden na tym samym etapie rozgrywek. Słabość tej formacji obnażana jest zresztą także przy okazji każdego – towarzyskiego lub pucharowego – starcia Limhamn Bunkeflo z którymkolwiek przedstawicielem Damallsvenskan. Najbliższy poważny test podopieczne Svena Sjunnessona przejdą zresztą już w listopadzie, gdyż los ponownie skojarzył je w Pucharze Szwecji z FC Rosengård i ten mecz być może da nam odpowiedź na pytanie, jak wiele pozostało jeszcze do zrobienia, aby wiosną być gotowym na ekstraklasę.
Awans do pierwszej ligi to także wyzwanie logistyczne, ale prezes klubu Johan Andersson uspokaja, że z Damallsvenskan Limhamn Bunkeflo przywita się na własnych obiektach. Gdybyśmy musieli szukać innego rozwiązania, to byłaby to prawdziwa katastrofa. Większość wymagań spełnimy relatywnie szybko, ale na pewno będą też kwestie, w których poprosimy o warunkową licencję. Ewentualna przeprowadzka oznaczałaby nie tylko większe koszty bieżące, ale także rozmycie się tożsamości, a tego za wszelką cenę chcemy uniknąć. Nie chcielibyśmy tez sprawiać problemów innym klubom i nie wyobrażam sobie, abyśmy mieli przygotowywać się do sezonu na przykład na obiektach FC Rosengård – zakończył Andersson.
Pewne jest, że w tym roku Limhamn Bunkeflo nie zapadnie w zimowy sen, a grudniowo-styczniowy zgiełk zarówno na piłkarskich obiektach, jak i w zacisznych zazwyczaj gabinetach będzie przypominał o tym, że już niebawem zacznie się pisać zupełnie nowy, pierwszoligowy rozdział w historii klubu. Dziś jeszcze nie wiemy, czy będzie on długą i piękną opowieścią o sukcesie, czy może zaledwie krótkim i mało znaczącym epizodem, ale bez względu na to, już teraz wypowiadamy słowa, które tak bardzo uwielbiamy, choć możemy je wypowiedzieć jedynie dwa razy w ciągu roku: Limhamn Bunkeflo – witamy w Damallsvenskan!
* Zainteresowanych zachęcam także do przeczytania poprzedniego tekstu na temat klubu z Malmö.

Fot. Christian Örnberg