
Powiedzmy sobie szczerze – tegoroczny wybór nie był ani łatwy, ani tym bardziej oczywisty. Wyraźna liderka w wyścigu po największe indywidualne wyróżnienie nie wykreowała się ani przez moment, a w zależności od pory roku poważne argumenty przemawiające za swoimi kandydaturami dostarczało nam nawet pięć-sześć piłkarek. Koniec końców w sposób szczególny docenić należy jednak rekordowo stabilną dyspozycję, która w subiektywnym ujęciu znaczy znacząco więcej niż decydujący gol w finale Ligi Mistrzyń, chwilowa pogoń za niedoścignionym rekordem Hanny Ljungberg, powstrzymanie swoimi nieszablonowymi interwencjami mediolańskiego Interu, czy wreszcie stworzenie najbardziej wartościowego tandemu w centralnej strefie boiska na szwajcarskim EURO. A skoro tak, to poproszę o hałas dla najlepszej z najlepszych w kończącym się roku – Nathalie Björn.
Przy okazji wyróżnienia dla Novy Selin wspominaliśmy o wyjątkowo skutecznej szkółce AIK i nie da się ukryć, iż tegoroczna laureatka Diamentowej Piłki także zalicza się do dumnego grona jej absolwentek. To właśnie na północy Sztokholmu, występując wówczas jeszcze przede wszystkim na prawej obronie, Björn stawiała swoje pierwsze kroki w seniorskiej piłce. W kolejnych latach swoje umiejętności doskonaliła kolejno w Eskilstunie oraz Rosengård i to reprezentując te kluby udało się jej na stosunkowo wczesnym etapie kariery zasmakować europejskich pucharów. Transfer do angielskiego Evertonu wydawał się na pierwszy rzut oka ruchem cokolwiek nieoczywistym, lecz z dzisiejszej perspektywy nie da się ukryć, że z niebieskiej części Liverpoolu do niebieskiej części Londynu droga okazała się zdecydowanie krótsza niż z któregokolwiek klubu Damallsvenskan. I nawet jeśli niektórzy będą podkreślać, że rola Björn w nowym zespole rosła wprost proporcjonalnie do problemów zdrowotnych jej bezpośrednich konkurentek do regularnej gry w wyjściowej jedenastce (Girma, Buchanan), to jednak nikt nie powinien kwestionować faktu, że oto na tak newralgicznej pozycji mamy swoją przedstawicielkę w jednym z klubów ścisłej, europejskiej topki. Podobnie ma się zresztą kwestia zmiana warty w drużynie narodowej, gdyż jeszcze przed oficjalną informacją o zakończeniu reprezentacyjnych karier przez legendy pokroju Eriksson czy Sembrant, wiodąca pozycja stoperki Chelsea na środku bloku defensywnego kwestionowana nie była nawet przez najbardziej na świecie kochającego sprawdzone warianty Gerhardssona. Czy jest to dostatecznie przekonujący dowód wyjątkowej, sportowej jakości 28-letniej defensorki? Być może, choć jednocześnie mamy przeświadczenie graniczące z pewnością, iż sama zainteresowana wciąż będzie nam o swojej niepodważalnej klasie regularnie przypominać. Ku radości własnej i całej szwedzkiej piłki!