Testowania ciąg dalszy

Najlepsza piłkarka rudy jesiennej Damallsvenskan wreszcie doczekała się powołania do seniorskiej kadry (Fot. Bildbyrån)

Jest listopad, więc na poprawę humorów, ustalmy jedną, palącą kwestię: Tony Gustavsson ogarnia rzeczywistość. Konstatacja niby logiczna i oczywista, a jednak zarówno trenerzy klubowi, jak i selekcjonerzy, niezwykle często do tego stopnia szokują nas swoimi decyzjami, że aż sami nabieramy do ich osądów uzasadnionych wątpliwości. Skoro jednak nowy opiekun szwedzkiej kadry otwartym tekstem deklaruje, że zimowy dwumecz z Francją traktuje w kategorii spotkań towarzyskich, to przynajmniej na tym etapie pracy o kondycję mentalną rzeczonego osobnika możemy być względnie spokojni. A na analizę innych aspektów przyjdzie nam cierpliwie poczekać przynajmniej do wiosny, wszak to w marcu i kwietniu czekają nas potyczki odpowiednio z Włochami oraz Danią, które to w największym stopniu zdefiniują początek kadencji Gustavssona.

Jak dotąd szwedzki selekcjoner wynikami za bardzo pochwalić się nie może, ale dokonywane przez niego wybory personalne przemawiają za tym, że póki co drzwi do kadry pozostają uchylone dla zawodniczek solidnie pracujących na powołanie w drużynach klubowych. Przed miesiącem podkreślaliśmy brak na liście duetu niekwestionowanych liderek pędzącego po odzyskanie mistrzowskiego tytułu Häcken i przy kolejnej okazji zarówno dla Alice Bergström, jak i dla Anny Anvegård, miejsce na zgrupowaniu się znalazło. Jeszcze raz dostrzeżona została golkiperka beniaminka z Malmö Moa Öhman, która oczywiście Jennifer Falk póki co w roli reprezentacyjnej jedynki absolutnie nie zluzuje, ale jej wyjątkowo stabilną postawę między słupkami ekipy ze stolicy Skanii jak najbardziej warto docenić. Z wirtualnej karuzeli nie wypadły ponadto powoli odradzająca się w Brighton Rosa Kafaji oraz stanowiąca centralny punkt pierwszej linii AC Milan Evelyn Ijeh, a tej ostatniej w drodze na kadrę towarzyszyć będzie tym razem inna z ofensywnych gwiazd włoskiej Serie A w osobie wracającej do łask Madelen Janogy z Fiorentiny. W tym całym zamieszaniu moglibyśmy rzecz jasna upomnieć się o Nathalie Hoff Persson lub Mimmi Wahlström, lecz znów żadnego z wyborów dokonanych przez Gustavssona nie da się nazwać skandalicznym lub niezrozumiałym, co w erze wszechobecnych clickbaitów już jest swego rodzaju sukcesem. No dobrze, budzącą niemałe zastanowienie enigmą pozostaje tutaj Linda Sembrant, lecz jeżeli taki ma być uśredniony poziom kontrowersji, to zdecydowanie jesteśmy w stanie go zaakceptować.

Najgłośniej jak zawsze przemówi na końcu murawa, ale korzystając z nadarzającej się okazji raz jeszcze zaapeluję do wszystkich o spokój i powstrzymanie się przed wyciąganiem ostatecznych wniosków na podstawie najbliższych tygodni. Obserwujmy, jeśli poczujemy taką potrzebę notujmy, zapamiętujmy, analizujmy, chwalmy lub krytykujmy, ale w każdym momencie pamiętajmy, że ten mityczny czas próby to jeszcze nie tu i nie teraz. A gdy wszyscy raz jeszcze spotkamy się przy okazji wiosennego tekstu o kadrze, to większość jego bohaterek najpewniej będzie się znajdować w kompletnie innym miejscu niż obecnie. Tak, zagrajmy przeciwko Francuzkom fajne zawody, ale przede wszystkim po to, aby w przededniu corocznej, grudniowej zawieruchy zwyczajnie poprawić sobie nastrój. Bo jak byśmy rzeczywistości nie zaklinali – nic więcej tutaj ani nie wygramy, ani nie przegramy. Choć patrząc od innej strony, poczucie dobrze wykonanej pracy zawsze powinno być naszą największą nagrodą. I tę pozytywną myśl zabierzmy ze sobą aż do Reims!

Leave a comment