Znamy się nie tylko z widzenia

Tak prezentuje się pierwszy i miejmy nadzieję, że dla nas jednocześnie ostatni etap kwalifikacji do brazylijskiego mundialu

W tym roku los nie był przesadnie łaskawy dla szwedzkich klubów, więc możemy się cieszyć, iż przynajmniej kadra podczas swojej najważniejszej próby nie zostanie wystawiona na najtrudniejsze możliwe wyzwanie. Oczywiście, żaden awans sam się jeszcze nie zrobił, ale jednak trochę uspokaja nas myśl, że swoją pierwszą misję za sterami Blågult selekcjoner Tony Gustavsson będzie realizował na boiskach Włoch, Danii i Serbii, a nie na przykład Anglii lub Norwegii. Choć z drugiej strony akurat te konkretne rywalki prezentowanym na murawie stylem i całościowym profilem ostatnimi czasy i tak pasują nam zdecydowanie bardziej niż Hiszpania i Francja, których uniknięcie zagwarantowała nam skuteczna postawa kadry w zasadniczej fazie tegorocznej Ligi Narodów, jeszcze za kadencji Petera Gerhardssona.

Rozgrywki te przywołujemy w tym miejscu nieprzypadkowo, wszak to właśnie z Włoszkami oraz Dunkami nasze reprezentantki stoczyły wówczas zwycięski bój o pierwsze miejsce w grupie. Z dobrej strony pokazały się one szczególnie w skandynawskich derbach, sumarycznie rozliczonych szokująco pewnie wygranym dwumeczem (8-2). Rywalki z Półwyspu Apenińskiego okazały się przeszkodą trudniejszą do sforsowania, lecz i tutaj – pomimo początkowych turbulencji – udało się koniec końców wyjść na plus, a potyczkę w Parmie zapamiętaliśmy także ze względu na fenomenalną postawę młodych, zdolnych i niebywale tamtego popołudnia eksplozywnych Smilli Holmberg i Felicii Schröder. Nie ma co ukrywać, iż na tę dwójkę mocno liczymy również w kontekście przyszłorocznych eliminacji, bo nawet jeśli historia – nawet ta najnowsza – przemawia jednoznacznie na naszą korzyść, to kwestia wywalczenia sobie biletów do Brazylii, a w dodatkowym bonusie spokojnego drugiego półrocza roku 2026, rozstrzygać będzie się nie w przeszłości, lecz w teraźniejszości. I to właśnie podczas tych wyjątkowo skondensowanych, zaplanowanych na okres między marcem i czerwcem eliminacji, trzeba będzie zapisać na swoim koncie więcej punktów niż rzeczone przeciwniczki. Brzmi jak interesujące wyzwanie? Jasne i… bardzo dobrze, wszak o taki system kwalifikacji do wielkich turniejów walczyliśmy przez lata.

Przypomnijmy ponadto, że jedynie zwycięzcy czterech grup eliminacyjnych zapewnią sobie awans na mundial na rok przed meczem otwarcia brazylijskiej imprezy. Pozostała dwunastka swoich szans rzecz jasna całkowicie nie straci, ale perspektywa gry w dwuetapowych, jesiennych barażach nie jawi się bynajmniej jako potencjalnie kusząca alternatywa. Tym bardziej, że szczególnie decydujący o turniejowym być albo nie być listopadowy dwumecz z daleka pachnie pułapką, w którą – nie mamy co do tego najmniejszych wątpliwości – wpadnie ostatecznie przynajmniej jeden z papierowych faworytów. W ten sposób do historii przechodzić jednak nie zamierzamy, więc jeśli kadra Gustavssona nie chce zapisać się w annałach szwedzkiego futbolu jako ta, która jako pierwsza przepadła w czeluściach kwalifikacyjnej kampanii, to w dobrze rozumianym interesie nas wszystkich byłoby sprawne zamknięcie tematu w pierwszym dostępnym terminie. Bo każdy, kto przynajmniej raz przechodził przez egzaminacyjną sesję doskonale wie, że podczas jesiennych poprawek czasami potrafią się zadziać rzeczy nieoczywiste i kompletnie niepoodziewane.

A gdzieś z tyłu głowy warto mieć również to, że gra w eliminacjach toczy się także o rozstawienie podczas losowania grup samego mundialu. W przypadku znajdującej się aktualnie na szóstym miejscu wirtualnego rankingu FIFA (i czekającej do tego na niełatwy dwumecz z Francją) szwedzkiej kadry znaczenie może mieć zatem każdy pojedynczy mecz. Aby utrzymać pierwszy koszyk, w ostatnim, przyszłorocznym notowaniu rzeczonego rankingu trzeba będzie znaleźć się w gronie sześciu najwyżej klasyfikowanych nacji, wyłączając z tego grona gospodynie z Brazylii oraz obrończynie tytułu z Hiszpanii. Ten układ sprawia, że niezwykle korzystne było dla nas sparowanie ekip Francji i Holandii w jednej grupie kwalifikacyjnej, ale liczyć jak zawsze warto przede wszystkim na siebie. I niech ta właśnie myśl nieustannie przyświeca podczas wiosenno-letniej przygody zarówno sztabowi, jak i powoływanym przez niego piłkarkom. Niewątpliwie czeka nas bowiem sześć intrygujących, piłkarskich potyczek, oby tylko ze szczęśliwym finałem.

Leave a comment