Test z hiszpańskiego

Przed dwoma laty szwedzko-hiszpańskie batalie obfitowały w dramatyczne wydarzenia (Fot. Adam Ihse)

Oto nadszedł wyjątkowo w tym roku skrócony czas testów i eksperymentów. Ja naprawdę doskonale rozumiem, że przecież Liga Narodów, półfinały, sporo do wygrania, ale gdy na dobre odsiejemy ten cały, medialny szum (żeby nie użyć bardziej dosadnego sformułowania), to raczej zgodzimy się co do zasady, że impreza docelowa czeka nas latem 2027, a mecze pozwalające nam do Brazylii w ogóle pojechać zaplanowano na pierwsze półrocze roku 2026. Oczywiście, ewentualny triumf w Lidze Narodów byłby całkiem sympatycznym bonusem i gdyby jakimś cudem udało się go przytulić, to rozpaczać z tego powodu bynajmniej nie zamierzamy, lecz takie osiągnięcie – jeżeli w ogóle – zestawić możemy w jednej linii raczej ze zwycięstwem w kultowym Pucharze Algarve niż jakimkolwiek poważniejszym turniejem międzynarodowym. Jedyna zasadnicza różnica polega w zasadzie na wysokości nagród finansowych oraz bezpośrednim przełożeniu wyników na rozstawienia w losowaniach eliminacji mistrzostw świata oraz Europy, choć w tych najbliższych pierwszy koszyk mamy już nieodwołalnie zaklepany, nawet gdyby w Maladze lub Göteborgu miało dojść do jakiejś niespodziewanej katastrofy.

Ze zdecydowanie większą uwagą niż samemu wynikowi będziemy się zatem przyglądać premierowym występom szwedzkiej kadry pod batutą Tony’ego Gustavssona. Współtwórca największych sukcesów złotej generacji amerykańskich piłkarek przejął zespół z rąk Petera Gerhardssona po nadspodziewanie udanych finałach EURO 2025 w Szwajcarii, podejmując się tym samym zadania wyjątkowo niewdzięcznego. Po pierwsze, jego poprzednik w powszechnej opinii uważany jest nawet za najlepszego selekcjonera w historii SWEWNT, po drugie – rozpoczęta głównie przez biologiczne zegary wielu zawodniczek obowiązkowa wymiana pokoleniowa zakończona zdecydowanie jeszcze nie została, a wspomniany już Gerhardsson swoimi konsekwentnymi wyborami personalnymi pracy swojemu następcy ułatwiać ani trochę nie zamierzał. I może nawet trochę szkoda, że swój debiut w niezwykle odpowiedzialnej roli wypadł Gustavssonowi na dwumecz z rywalem, który najlepiej na świecie (może obok Japonii) operuje piłką i atakiem pozycyjnym. Bo skoro mamy testować, to lepiej nie biegać przez mniej więcej siedemdziesiąt procent czasu bez futbolówki przy nodze, a taki właśnie los wielokrotnie potrafiły zgotować swoim przeciwniczkom wyraźnie zarządzane przez proaktywną grupę barcelońską Hiszpanki. Skoro jednak nowy opiekun szwedzkiej kadry znalazł w niej miejsce dla takich osobowości jak Anna Sandberg, Elma Nelhage, Smilla Holmberg oraz Hanna Lundkvist, to gorąco żywimy nadzieję, iż cały ten kwartet otrzyma w piątek lub we wtorek szansę na występ w wymiarze jakkolwiek pozwalającym go ocenić. Równie interesująco przedstawia się sytuacja na środku bloku obronnego, gdzie niepodważalna wydaje się być pozycja Nathalie Björn, ale kwestia znalezienia idealnej, boiskowej partnerki dla zawodniczki londyńskiej Chelsea ewidentnie pozostaje sprawą otwartą. W tych rozważaniach skupiamy się w pierwszej kolejności na defensywie, gdyż bez względu na przebieg rywalizacji, akurat ta formacja okazji do wykazania się nabytymi przez lata treningów i meczów umiejętnościami powinna mieć aż nadto. I to możemy nawet bez uprzedniego posiadania tajemnej, eksperckiej wiedzy stwierdzić z prawdopodobieństwem bliskim pewności.

Kilka bardzo interesujących kwestii rysuje nam się również w procesie optymalnego zestawienia szwedzkiej ofensywy i mocno trzymamy kciuki, aby podczas tego oraz następnego zgrupowania także gra do przodu w wykonaniu szwedzkich kadrowiczek została poddana rzetelnemu testowi. A niewiadomych mamy w tym równaniu tyle, że aż sam sztab szkoleniowy musi niezwykle starannie podejść do podejmowania ostatecznych decyzji taktyczno-personalnych. Schröder, Ijeh, czy Jusu Bah to wciąż w ujęciu pierwszej reprezentacji wyjątkowo czyste karty, Kafaji wraca przejściowo do łask wskutek wypożyczenia z Arsenalu do Brightonu, a Blomqvist jako jedna z niewielu piłkarek Frankfurtu nie zawodzi na starcie nowego sezonu niemieckiej Bundesligi. Czy wobec tak wyrównanej i zdecydowanie jakościowej konkurencji Stina Blackstenius – podobnie jak to miało miejsce w poprzednim rozdaniu – będzie mogła liczyć na aż tak ogromny kredyt zaufania na dziewiątce? Czy Hanna Bennison ponownie wcieli się w rolę jokerki od zadań specjalnych, puszczanej w bój zazwyczaj na krótsze niż dłuższe epizody, bez analitycznego zważania na warunki brzegowe? A może swoją piłkarską dojrzałość, a przy okazji rosnącą po transferze do Anglii dyspozycję potwierdzi Julia Zigiotti, która do spółki z Filippą Angeldal może czasowo zabetonować nam środek pola w stylu pamiętanym chociażby z niedawnych występów legendarnego tandemu Dalhkvist – Seger? Temu całemu zamieszaniu z perspektywy Hisingen przyglądać będzie się Anna Anvegård, która – zupełnie jak przywoływana tu ostatnimi czasy nadzwyczaj często Mimmi Wahlström – nadziei na triumfalny powrót do kadry absolutnie jeszcze nie porzuciła. Swoje indywidualne statystyki podreperować spróbuje sobie także Fridolina Rolfö, za którą właśnie niesamowicie turbulentne lato z dwiema kontuzjami, nieplanowanym transferem last minute i wyjątkowo słodko-gorzkim EURO w Szwajcarii. Była zawodniczka Barcelony w Manchesterze wróciła jednak na pozycję, którą sama preferowała jeszcze w czasach udanych podbojów Damallsvenskan, więc efektowny i dynamiczny duecik skrzydłowych z Johanną Kaneryd zdaje się rozwiązaniem nawet nie tyle wyczekiwanym, co wręcz oczekiwanym. Pewne w tym wszystkim jest jednak przede wszystkim to, że podczas dzisiejszego wieczorku zapoznawczego, od szwedzkiej kadry oczekujemy przede wszystkim pomysłu, ambicji, determinacji, taktyki, cierpliwości i – jeśli tylko nadarzy się okazja – ofensywnego błysku. A skoro ta wyliczanka zrobiła się nieco sztampowa, to dorzucimy do tego zestawu jeszcze dynamikę, wszak nowy selekcjoner nie od wczoraj słynie z umiejętności wyrażania swoich emocji w wybitnie niekonwencjonalny sposób. Jak twierdzą same kadrowiczki, na treningach prowadzonych przez Gustavssona nie da się nudzić i miejmy nadzieję, że te same słowa będziemy mogli przywołać po zakończeniu hiszpańskiego dwumeczu. Do boju nowa kadro, słyszymy się we wtorek!

UWAGA: podsumowanie obu półfinałowych spotkań Ligi Narodów, a także luźne wnioski z nadchodzącego dwumeczu, pojawią się na stronie najprawdopodobniej w nocy z wtorku na środę. Za wynikającą z przyczyn osobistych niedogodność przepraszam, wyrażając jednocześnie nadzieję, że drużyna Gustavssona ten czas oczekiwania choć trochę wam umili.

1 thought on “Test z hiszpańskiego

  1. Test z hiszpańskiego na razie oblany na całego. Poczekajmy do wtorku, chociaż myślę, że i w Göteborgu nie będzie lepiej i wcale nie mam na myśli wyniku. Na razie wygląda to tak, że Sverige znajdują się w grupie dla początkujących a Hiszpanki, to poziom zaawansowany. Każdy, kto uczył się jakiegokolwiek języka wie, ile pracy trzeba włożyć w to, żeby dojść do najwyższego stopnia. Biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z bardzo utalentowaną, a przede wszystkim pracowitą grupą, powiem krótko “potencjał jest” i tylko od szkoleniowców oraz samych dziewczyn zależy, kiedy to one będą ogrywać Hiszpanię.

    Heja Sverige 🙂

    Like

Leave a comment