Pytania, klasyk i derby

Poprzednie derby rozstrzygnął przepiękny gol Julie Blakstad w 90. minucie spotkania (Fot. Sweden Herald)

Emocje związane z decydującą fazą eliminacji do piłkarskiej Ligi Mistrzyń jeszcze do końca nie opadły, a tymczasem tuż za rogiem już czai się Damallsvenskan, tym razem oferująca nam wybitnie przedłużony weekend. Na przystawkę obejrzymy w akcji dwa zespoły, które tegoroczną kampanię póki co postrzegają w kategoriach największego koszmaru, choć oba wciąż mogą dopisać do tej cokolwiek traumatycznej historii umiarkowanie szczęśliwe zakończenie. Warunek? Na jesieni trzeba regularnie zdobywać punkty, gdyż tych zarówno w Linköping, jak w Piteå potrzebują w zasadzie na wczoraj. Przejściowa tabela mogłaby sugerować, że w zdecydowanie lepszej sytuacji znajdują się aktualnie piłkarki z Norrbotten, lecz ta pobieżna analiza może okazać się cokolwiek myląca. Jeżeli bowiem podopieczne trenera Bernhardssona po raz piąty z rzędu powrócą z Bilbörsen Areny na tarczy, ich przewaga nad LFC stopnieje do zaledwie sześciu oczek, a terminarz końcówki sezonu wyraźnie podpowiada, że łatwiej to już było. Co gorsza, mająca za sobą epizod w San Diego Wave Amirah Ali póki co trafia tylko przeciwko półamatorskim zespołom w meczach towarzyskich i kwalifikacyjnych rundach Pucharu Szwecji, a znajdujące się w naprawdę obiecującej dyspozycji Sharon Sampson oraz Cecilia Edlund z niezrozumiałego powodu cieszą się niesamowicie oszczędnym zaufaniem sztabu szkoleniowego. W Linköping czystej, sportowej jakości w kadrze jest zdecydowanie więcej, lecz ani hiszpańska, ani fińska, ani szkocka myśl trenerska jak dotąd nie była w stanie wydobyć choćby części tego potencjału na powierzchnię. Jonna Andersson na dobre odpalić może jednak w zasadzie w dowolnym momencie, Sara Eriksson akurat dziś powinna być wyjątkowo zmotywowana, a Lisa Björk z Marią Olafsdottir wydają się znajdować ewidentnie na fali wznoszącej. W tym niezmierzonym chaosie ostrożnie typujemy więc zwycięstwo gospodyń, które przynajmniej w teorii powinny być świadome tego, że z ich perspektywy na skuteczną pogoń niebawem może zrobić się za późno.

Kolejne, wyjątkowe emocje czekają nas przede wszystkim w niedzielę i poniedziałek, lecz w oczekiwaniu na szwedzki klasyk i sztokholmskie derby, poznamy odpowiedzi na kilka palących pytań. Czy oczekujące na swój najpoważniejszy egzamin w krótkiej historii klubu piłkarki z Malmö odniosą na Mjörnvallen bezproblemowe zwycięstwo w stylu przynajmniej tak przekonującym, jak podczas niedawnej, pucharowej wiktorii w Trelleborgu? Czy tak bardzo i słusznie chwalona przez nas młodzież z Kristianstad raz jeszcze weźmie w sprawy w swoje ręce, przerywając zaskakującą chyba nawet dla samych zainteresowanych passę niepokonanej od trzech kolejek Brommy? Czy Vittsjö oraz Norrköping wreszcie przełączą się na tryb mniej usypiający, bo choć oba zespoły ostatnio naprawdę przyzwoicie punktowały, to jednak swoje najbardziej efektowne atrybuty prezentowały nam mocno wybiórczo? I wreszcie – kto będzie górą w rywalizacji Jady Whyman z Mają Bay, Adelisy Grabus z Larkin Russell i Novy Selin z Elin Nilsson?

A gdy już tego wszystkiego się dowiemy, skupimy całą energię na niedzielnej potyczce BK Häcken z FC Rosengård. Dwa legendarne kluby, z których tylko jeden w obecnych rozgrywkach rywalizuje o najwyższe cele, choć czyni to w stylu nadzwyczaj chimerycznym. Zawodniczki z Hisingen na własnym stadionie nie potrafiły bowiem pokonać trzech kolejnych rywalek i nawet jeśli logika podpowiadałaby coś dokładnie odwrotnego, to trener Martin Qvarmans Möller w skrytości ducha z pewnością marzy, aby w ten weekend pójść w ślady Norrköping, Kristianstad oraz Atletico Madryt. Sprawę nieznacznie komplikuje jednak fakt, iż prowadzony przez niego Rosengård od początku lipca pokonał w oficjalnym meczu jedynie… mistrzynie Macedonii Północnej z Tetowa, a te bynajmniej nie miały w swoich szeregach takich atutów, jak regularnie szlifujące swoje indywidualne rekordy Felicia Schröder, Alice Bergström, czy Paulina Nyström (ta akurat z pozycji rezerwowej). Podobnie jak Häcken, w roli wyraźnych faworytek przystąpią do poniedziałkowych, sztokholmskich derbów zawodniczki Hammarby. Uskrzydlone powrotem na fotel liderek, przebudzeniem ekspresowej linii Holmberg – Lennartsson oraz obecnością niezmiennie stanowiących wartość dodaną Norweżek Julie Blakstad, Vilde Hasund i Emilie Joramo podopieczne trenera Sjögrena tym razem postarają nie trzymać swoich sympatyków w niepewności aż do dziewięćdziesiątej minuty. Obóz Djurgården mógłby na taką zapowiedź zareagować stwierdzeniem, że derby przecież rządzą się własnymi zasadami, lecz argument ten historycznie zdaje się ani trochę nie dotyczyć tej konkretnej rywalizacji. W starciach Zielono-Białych z Dumą Sztokholmu górą z reguły były faworytki, bez względu na to, który z zespołów występował w tej właśnie roli. Czyli co: prawo serii, a może odwrócenie trendu? Boisko zweryfikuje, choć neutralni fani najbardziej liczą na to, aby w tym wszystkim nie zabrakło przede wszystkim samej piłkarskiej jakości.

Leave a comment