
Na boiskach Damallsvenskan debiutowała jako siedemnastolatka, lecz żadną miarą nie dałoby się dopisać jej nazwiska do całkiem zresztą licznego grona cudownych dzieci szwedzkiego futbolu. W Eskilstunie wykazali się jednak nie lada cierpliwością i najpierw znaleziono dla niej najbardziej optymalną pozycję na boisku, następnie przypisano jej konkretną rolę, a na koniec dano jej tak bardzo potrzebny w rozwoju każdego sportowca czas. To wszystko poskutkowało o tyle, że kolejni szkoleniowcy United zyskali dodatkową opcję w środku pola, szczególnie w sytuacjach, gdy trzeba było w pierwszej kolejności zadbać o odpowiednie zabezpieczenie tyłów. Na szwedzkiej ziemi Vickius nigdy nie wzbiła się jednak powyżej poziomu solidnej ligowczyni, a swego rodzaju przełom w jej karierze nastąpił dopiero po pierwszej zagranicznej przeprowadzce. Co ciekawe, nie tak znowu dalekiej, bo to stolica sąsiedniej Norwegii okazała się w jej przypadku tą jedyną, wymarzoną destynacją.
Pierwszy sezon w barwach stołecznej Vålerengi okazał się dla 23-latki z Eskilstuny swego rodzaju rozpoznaniem terenu, choć już wówczas udało jej się wywalczyć pewne miejsce w jedenastce zespołu rywalizującego o naprawdę wysokie cele. Prawdziwy popis swoich umiejętności Vickius dała jednak dopiero w drugiej połowie obecnych rozgrywek, kiedy to w roli holding midfielder poprowadziła swój zespół nie tylko do krajowego dubletu, ale i do skutecznych bojów w eliminacjach Ligi Mistrzyń. Te ostatnie okazały się zresztą przepustką do jeszcze poważniejszych wyzwań, a jednym z nich miała być perspektywa sprawdzenia się na tle tak utytułowanych rywalek jak Georgia Stanway, Frida Maanum, czy Arianna Caruso. I trzeba przyznać, że przynajmniej dwa z tych sprawdzianów wypadły naprawdę obiecująco, a defensywnie usposobiona pomocniczka ze Szwecji ani myśli spoczywać na laurach. Fani w Oslo doskonale zdają sobie zresztą z tego sprawę i choć niekwestionowaną, absolutną liderką Vålerengi pozostaje niezmiennie Karina Sævik, to właśnie Vickius oraz jedna z liderek formacji defensywnej Sara Horta są najczęściej wskazywane jako najbardziej niedoceniane karty w talii trenera Lexeroda, bez których o sukcesach na krajowym i międzynarodowym podwórku można byłoby jedynie pomarzyć.

Historia Molly Johansson jest jedną z ciekawszych, jakie mogliśmy z bliska obserwować na szwedzkich boiskach ligowych. Napastniczka przekwalifikowana na wahadłową, która później doskonale odnalazła się jako skrzydłowa, choć to ostatnie nigdy nie miałoby miejsca, gdyby nie spontaniczna decyzja sprzed roku o natychmiastowej zmianie otoczenia. Zanim jednak 22-latka przeprowadziła się z Västergötland do Närke, zdążyła jeszcze pożegnać się z Bravida Areną efektownym i jak najbardziej prawidłowym golem przeciwko Chelsea, który nie został jednak ostatecznie uznany. W Örebro Johansson mogła liczyć na zdecydowanie więcej minut i choć nie udało jej się utrzymać z nowym klubem w najwyższej klasie rozgrywkowej, to transfer zaowocował zauważalnym progresem indywidualnym, a także doskonaleniem gry na lewej flance, gdzie prawonożne piłkarki zapuszczają się coraz częściej i chętniej. Ogłoszony niedawno transfer do mistrzowskiego Rosengård jest najlepszym możliwym potwierdzeniem, że ostatnie miesiące ani trochę nie były dla Johansson czasem straconym. Podobnie mają się także sprawy w przypadku Elin Rombing, która – zupełnie zresztą jak nasza opisywana powyżej tegoroczna laureatka – swoje skrzydła w pełni rozwinęła dopiero po opuszczeniu klubu z Eskilstuny. W jej przypadku grany nie był jednak motyw zagraniczny, a przenosiny do gościnnego Norrköping, gdzie nasza bohaterka trafiła po roku spędzonym w Uppsali. Perfekcyjnie bite stałe fragmenty oraz niezwykle precyzyjne dośrodkowania z głębi pola stanowią jej znak rozpoznawczy, choć niedawna informacja o przenosinach do najlepszego klubu Östergötland doświadczonej Jessiki Wik sprawia, że z nieukrywanym zainteresowaniem będziemy spoglądać na najbliższe ruchy sztabu charyzmatycznego trenera Stellana Carlssona.