Mecz roku 2024

winner2

Oj, namieszała nam UEFA z tym terminarzem. Jasne, swoje dwa centy dołożyła do tego niesławna pandemia, która o sto osiemdziesiąt stopni przewartościowała nam naszą bezpieczną dotąd codzienność, ale jednak faza grupowa Ligi Mistrzyń gdzieś w drugiej połowie stycznia, w środku sezonu wybitnie wakacyjnego? Owszem, widzieliśmy już potężniejsze anomalie, ale ta konkretna również zajęła miejsce gdzieś bardzo blisko pierwszego miejsca na liście niebywałych absurdów. Wtedy jednak niepostrzeżenie weszły do gry piłkarki z Hisingen, najpierw odprawiając za burtę wielkiej gry holenderskie Twente, a następnie tocząc wyrównane i często zwycięskie boje z hegemonkami z Londynu, Paryża i Madrytu. Jeszcze pod koniec 2023 roku przyjezdne z hiszpańskiej stolicy opuszczały zachodnie wybrzeże Szwecji na tarczy (porażka 1-2), ale to wyjazdowe starcie z naszpikowanym dopiero co koronowanymi mistrzyniami świata królewskim Realem miało ostatecznie rozstrzygnąć kwestię historycznego awansu szwedzkiego klubu do ćwierćfinału zreformowanej Ligi Mistrzyń. Do pełni szczęścia wystarczał nam remis, ale aby przywołać wspomnienia owego niezapomnianego wieczoru, tradycyjnie przypominamy w tym miejscu fragment pisanej na bieżąco pomeczówki:

Przeniesienie gry na szwedzką połowę nie przyniosło jednak gospodyniom wymiernych korzyści, a Osy z Västergötland kąsały może trochę rzadziej, ale za to niezwykle precyzyjnie. Najpierw z drugą żółtą kartką plac gry powinna opuścić coraz bardziej sfrustrowana postawą swojego zespołu Carmona, ale niemiecka sędzia postanowiła z niewiadomych przyczyn oszczędzić bohaterkę finału ubiegłorocznego mundialu. Gościniom z Hisingen być może należał się także rzut karny, gdyż starcie Ivany Andres z Clarissą Larisey w madryckiej szesnastce było klasycznym przykładem boiskowej sytuacji, którą spokojnie można interpretować na przynajmniej dwa sposoby. Skoro jednak jedenastka koniec końców podyktowana nie została, to trzeba było korzystać z tego, co jest. Czyli na przykład z rzutów wolnych i to właśnie jeden z nich raz, a dobrze uciszył hiszpańską stolicę. Cała zabawa rozpoczęła się od osiemnastoletniej rewelacji z Wysp Owczych Johanny Fossdalsy, a dalej wszystko poszło już jak w grze wideo. Anvegård przytomnie na skrzydło do Jusu Bah, ta wrzuca idealną centrę w kierunku Rosy Kafaji, a najlepsza strzelczyni Häcken w obecnej edycji europejskich pucharów precyzyjnym strzałem daje gościniom upragnionego gola! Do końca meczu wciąż pozostawało jednak ponad pół godziny, szkoleniowiec Realu puścił w bój najcenniejsze aktywa w osobach Claudii Zornozy, Lindy Caicedo i Signe Bruun, ale żadna z nich – pomimo najszczerszych chęci – losów rywalizacji odwrócić nie była już w stanie. Piłkarki w żółto-czarnych strojach doskonale zdawały sobie bowiem sprawę, że znajdującego się tak blisko celu wypuścić z rąk po prostu nie mają prawa.

zip2

Dwa kompletnie niepodobne do siebie mecze ligowe, choć łatwo odnajdziemy w nich kilka punktów stycznych. Po pierwsze, w obu przypadkach mierzyły się ze sobą ekipy z naszego umownego TOP-4. Po drugie, żadne z nich – choć powody takiego stanu rzeczy były zgoła różne –  w teorii nie niosło za sobą nadmiernych oczekiwań i ekscytacji. W sporcie jednak hity często niepostrzeżenie tworzą się na naszych oczach i jeśli ktoś postanowił ostatecznie zerknąć w kierunku zielonej murawy, to z całą pewnością tej decyzji nie żałował. A my mogliśmy z czystym sumieniem donosić o płonącym nie tylko z letniego gorąca, ale i ze sportowych emocji Hisingen (Piłkarki Häcken oraz Kristianstad zafundowały nam fenomenalny, trwający ponad 103 minuty spektakl, po którym absolutnie wszyscy mieli poczucie niedosytu. Obie ekipy musiały bowiem zmierzyć się z rzeczywistością pechowej w ich opinii straty dwóch punktów (bo właśnie w tych kategoriach rozpatrywano w obu sztabach bezbramkowy remis), zaś neutralnym obserwatorom smutno było przede wszystkim dlatego, że tak kapitalne widowisko dobiegło końca i żadne bisy, ani nawet dogrywki nie są niestety przewidziane w harmonogramie. Bo grające na tak wielkim zaangażowaniu drużyny ze ścisłej, krajowej czołówki, aż chciałoby się oglądać w nieskończoność. A przynajmniej z większą częstotliwością) oraz o jesiennych grzmotach w stolicy Skanii, gdzie wyjątkowo w głównych rolach wystąpiły tym razem piłkarki z Södermalm (Trochę nieoczekiwanie, iście królewskie granie obejrzeliśmy za to w Malmö, gdzie ustępujące mistrzynie z Södermalm po niemal dwunastu miesiącach zatrzymały rekordowy licznik meczów bez porażki FC Rosengård. Bohaterką fenomenalnego i pełnego zwrotów akcji starcia okazała się autorka hat-tricka Cathinka Tandberg, która w ten sposób niejako przy okazji wskoczyła na pierwsze miejsce wirtualnej klasyfikacji strzelczyń. Przy dwóch golach futbolówkę dograła norweskiej napastniczce Smilla Vallotto, obejmując tym samym samodzielne przodownictwo w rankingu najskuteczniejszych asystentek.)

Leave a comment