
Grupy Ligi Mistrzyń 2024-25 (Grafika: UEFA)
Tu już czwarty rok z nową, odświeżoną formułą Ligi Mistrzyń i niezwykle miło skonstatować, że w każdej z dotychczasowych edycji mogliśmy emocjonować się występami przynajmniej jednego szwedzkiego zespołu w fazie grupowej. Nie inaczej będzie i tym razem, choć w decydującej fazie eliminacji złośliwy los postanowił wystawić drużynę trenera Martina Sjögrena na niezwykle wymagającą próbę. Lizbońska Benfica nie tylko zawsze kwalifikowała się bowiem do najlepszej szesnastki, ale z roku na rok robiła na europejskich arenach coraz więcej zamieszania, czego efektem był chociażby ubiegłoroczny awans do ćwierćfinału (kosztem między innymi Frankfurtu oraz Rosengård), a także szalony, zakończony cokolwiek niestandardowym wynikiem 4-4 mecz przeciwko wielkiej Barcelonie. Hammarby perfekcyjnie stanęło jednak na wysokości zadania, będąc w dwumeczu z mistrzyniami Portugalii zespołem lepszym, bardziej kompletnym i w pełni zasługującym za awans. Decydującemu trafieniu Cathinki Tandberg towarzyszyły oczywiście niezwykle dramatyczne okoliczności, lecz gdy odrzucimy olbrzymi ładunek emocjonalny, to szybko dojdziemy do wniosku, iż dzięki niemu po prostu zatriumfowała sprawiedliwość. Bo piłkarki Bajen potrafiły dokonać tego, co w poprzednich sezonach bezskutecznie próbowały osiągnąć ich ligowe rywalki z Rosengård oraz Hisingen. I nawet jeśli malkontenci zaczną podnosić kwestię, że Benfica bez takich nazwisk jak Jessica Silva, Kika Nazareth, czy Cloe Lacasse to już nie ta sama jakość, to jednak wyeliminowanie po niezwykle solidnej i zdyscyplinowanej grze mistrzyń Portugalii niezmiennie pozostaje osiągnięciem, z którego jako społeczność powinniśmy być dumni. I nie mamy najmniejszego zamiaru ukrywać, że tak właśnie jest.
Nagrodą za wspomniany dwumecz okazała się perspektywa rywalizacji w grupie D tegorocznej edycji Ligi Mistrzyń. Losowanie to wywołało w Södermalm skrajnie różne reakcje, choć akurat w kontynentalnej Europie wszyscy eksperci z miejsca orzekli, że emocji będzie tu jak na rybach, a całą rywalizację moglibyśmy tak naprawdę zakończyć w chwili, gdy Fatmire Alushi z Nadine Kessler wyciągały podczas losowania w Nyonie ostatnią kulkę. Cóż, zakłamywanie rzeczywistości nie ma sensu i trzeba jasno podkreślić, że FC Barcelona i Manchester City wydają się być niemal stuprocentowymi kandydatkami do awansu, lecz na tym etapie zmagań perspektywa zmierzenia się z takimi rywalkami to dla zawodniczek Hammarby nie tylko ciekawe doświadczenie, ale i wielka szansa. Ustępujące mistrzynie Szwecji zagrają w tych spotkaniach bez jakiejkolwiek presji wyniku i mamy nadzieję, że ta całkiem komfortowa przecież perspektywa pozwoli im zaprezentować na murawie najlepszą wersję siebie, a przy po prostu dobrze się bawić. A jakie efekty może przynieść połącznie sumiennej pracy z dobrą zabawą, przekonaliśmy się chociażby przed dwunastoma miesiącami. Biegunowo inny ciężar gatunkowy będzie za miał październikowo-grudniowy dwumecz Hammarby z austriackim SKN St. Pölten i tam gromadzenie punktów (najlepiej kompletu) będzie już dla zawodniczek z Södermalm zadaniem do wykonania. Budować klubowy współczynnik trzeba, wszak już za rok obok Ligi Mistrzyń ruszają nowe, europejskie rozgrywki, w których to nasi przedstawiciele wreszcie będą mogli solidnie namieszać. Aby jednak w tych skrojonych wprost idealnie na szwedzkie potrzeby zmaganiach zaistnieć, trzeba uprzednio zadbać o detale, a jednym z nich niewątpliwie będzie pokonanie w nadchodzącym dwumeczu nieobliczalnych, choć znajdujących się zdecydowanie w zasięgu rywalek z Austrii. Sympatycy Bajen już rozpoczęli planowanie zimowego podboju Wiednia i okolic, więc warto postarać się, aby ta bajkowa wyprawa od początku do końca przebiegła w miłej i sympatycznej atmosferze, a powodów do świętowania było przynajmniej tyle, co nie tak dawno w podlizbońskim Seixal.
No dobrze, to skoro ta grupa D taka nudna, to gdzie powinniśmy spodziewać się największych emocji? W tej kwestii pełnej zgodności nie ma, choć ze szwedzkiej perspektywy z pewnością spoglądać będziemy przede wszystkim w kierunku grupy C, gdzie zebrała się nasza całkiem liczna kolonia. W każdej (!) z przydzielonych tam ekip bez trudu odnajdziemy bowiem potencjalne, byłe i przyszłe kadrowiczki Petera Gerhardssona, a dodatkowe smaczki w postaci chociażby rywalizacji Julii Zigiotti z Emmą Kullberg, duetu Sembrant – Eriksson ze Stiną Blackstenius i Rosą Kafaji, czy próby sprawienia wielkiej niespodzianki przez Tove Enblom oraz Linn Vickius, stanowią w tym wszystkim jedynie dodatkowy bonus. Grupa A to pierwszy w historii turecki uczestnik fazy grupowej, co nawet gdy weźmiemy pod uwagę imponujące jak na tamtejsze warunki letnie okienko transferowe w wykonaniu Galatasaray, jest niewątpliwie osiągnięciem ponad stan i oczekiwania. Ta piękna przygoda na tym etapie dobiegnie jednak najprawdopodobniej końca, ale jeśli zawodniczki ze Stambułu będą potrafiły urwać punkty komuś z trójki Lyon – Wolfsburg – Roma, to będziemy rozpatrywać ów fakt w kategoriach kolejnej niespodzianki. Rywalizacja wspomnianego tercetu także zapowiada się nadzwyczaj frapująco, bo oto w jednej grupie znalazły się zespoły przeżywające aktualnie może nie kryzys, ale na pewno coś na kształt okresu przejściowego i przynajmniej dla jednego z nich tegoroczna, europejska przygoda zakończy się sporego kalibru rozczarowaniem w postaci braku awansu do ćwierćfinału. W grupie B w roli papierowych faworytek wystąpią londyńska Chelsea (Johanna Kaneryd, Nathalie Björn, Zecira Musovic) oraz madrycki Real (Filippa Angeldal), choć ten ostatni jak dotąd w zasadniczej fazie Ligi Mistrzyń bynajmniej nie zachwycał. I właśnie na podtrzymanie tego trendu liczyć będzie Celtic Eleny Sadiku, który najpierw w niecodziennych okolicznościach zapewnił sobie tytuł mistrzowski w Szkocji, a następnie zafundował swoim fanom prawdziwy, emocjonalny rollercoaster już w pierwszej rundzie eliminacji. Swoje cele i ambicje mają również w Enschede, bo Twente skutecznie zrewanżowało się za tak bardzo pamiętaną w Szwecji porażkę w poprzedniej edycji i jako drugi w historii klub z Królestwa Niderlandów zameldowało się w elitarnym, europejskim gronie.
Początek fazy grupowej edycji 2024-25 już dziś o 18:45, więc najwyższa pora życzyć nam wszystkim dobrej zabawy. Po raz ostatni (przynajmniej na pewien czas) rywalizować będziemy w tej formule, więc… po prostu niech się dzieje!