
Trzy razy po 1-0 i olimpijskie złoto po dwunastu latach wraca do domu (Fot. Getty Images)
Olimpijski turniej piłkarek nożnych oficjalnie za nami. Jakim go zapamiętamy? To pozornie łatwe pytanie nie jest bynajmniej aż tak oczywiste, gdyż odbiór otaczającej nas rzeczywistości mocno kształtują indywidualne, subiektywne przeżycia i doświadczenia. Jeśli więc zmagania najlepszych futbolistek globu na efektownych, francuskich arenach oglądali ci, którzy mają sposobność pamiętać mistrzowskie turnieje sprzed kilkunastu lat, to pewne obserwacje dosłownie same cisnęły się na usta. Bo naprawdę trudno było nie zastanowić się, czy z porównywalnym entuzjazmem zakochalibyśmy się w dyscyplinie sportu kojarzącej się przeze wszystkim z absurdalną i niczym nieuzasadnioną liczbą doliczonych do każdej połowy minut, wybiórczym i uznaniowym analizowaniem niektórych boiskowych sytuacji na osławionym już monitorku, sędziami liniowymi sprowadzonymi do roli paprotek, sztucznym budowaniem emocji i dramaturgii, czy wreszcie meczami co i rusz wytracającymi swój rytm ze wszystkich powodów wspomnianych powyżej. A fakt, że z murawy niezwykle często zwyczajnie wiało nudą, jeszcze bardziej sprzyjał spokojnej kontemplacji, bo nawet jeśli starcie Amerykanek z Japonkami życzliwie włożymy na półkę z napisem taktyczne szachy, to już na przykład boiskowej postawy Hiszpanek czy Francuzek jakkolwiek usprawiedliwić się nie da, a setki wymienianych bezcelowo przez zawodniczki z tych krajów podań, żałosnego obrazu ogólnej bezradności ani trochę nie poprawiają. Tak, futbol musi się zmieniać, ale jeśli chcemy względnie bezboleśnie przystosowywać się do szybko rozwijającego się świata, to chyba zdecydowanie bardziej przemyślanym ruchem byłaby na przykład rezygnacja z niepotrzebnych nikomu dogrywek, nie zaś rozdmuchiwanie piłkarskiego widowiska i odbieranie mu ostatnich resztek pozostałej dynamiki. Co bardziej uważni sympatycy sportu doskonale wiedzą, że na Igrzyskach w Tokio swój niezwykle udany debiut zaliczyła koszykówka uliczna, która w założeniu miała stanowić interesującą alternatywę dla klasycznej, halowej odmiany tej dyscypliny sportu. Ta mocno krytykowana z początku decyzja okazała się ostatecznie strzałem w przysłowiową dziesiątkę i dziś dziesięciominutowa rywalizacja trzyosobowych zespołów na jeden kosz potrafi przyciągnąć przed ekrany więcej obserwatorów niż ciągnące się nierzadko w nieskończoność mecze w hali. Te ostatnie bronią się w zasadzie jedynie magią pojedynczych nazwisk kojarzonych przez niedzielnych fanów z parkietów ligi NBA, ale i ta przewaga w erze TikToka i Instagrama będzie stopniowo zanikać, bo dziś niezwykle łatwo wykreować nowych bohaterów, nawet jeśli ich sława często bywa brutalnie przelotna. Ani trochę nie zdziwi mnie zatem, jeśli w najbliższej przyszłości dotrze do moich uszu propozycja poszerzenia programu Igrzysk o futbol w zdecydowanie bardziej przystępnej, skondensowanej wersji, a gdy nabierze już ona realnych kształtów, to z prawdopodobieństwem bliskim pewności, będę tej idei mocno kibicować. Bo jeśli na tak bardzo bliskiej każdemu z nas zielonej murawie emocji i pozytywnej energii znajdujemy z roku na rok coraz mniej, to rozsądnym byłoby poszukać ich gdzieś indziej. A czy będzie to hala, plaża, czy może miejski rynek, to już w tym przypadku kwestia wybitnie drugorzędna…
All-star team Igrzysk Olimpijskich 2024:
Bramkarki: Lorena (Brazylia), Ann-Katrin Berger (Niemcy)
Stoperki: Naomi Girma (USA), Vanessa Gilles (Kanada), Jorelyn Carabali (Kolumbia)
Boczne obrończynie: Giulia Gwinn (Niemcy), Yasmim (Brazylia), Crystal Dunn (USA)
Środkowe pomocniczki: Lindsey Horan (USA), Aitana Bonmati (Hiszpania), Yui Hasegawa (Japonia), Samantha Coffey (USA)
Skrzydłowe: Trinity Rodman (USA), Mallory Swanson (USA), Jule Brand (Niemcy)
Napastniczki: Sophia Smith (USA), Barbra Banda (Zambia), Ludmila (Brazylia)
Choć pierwsza planowa kolejka Damallsvenskan po letniej przerwie czeka nas dopiero za dwa tygodnie, to zawodniczki wielu klubów swoje ligowe obowiązki zaczną wykonywać zdecydowanie wcześniej. Już za kilka godzin, na stadionie w Kristianstad, podopieczne trenera Angergårda spotkają się w zaległym starciu z ubiegłorocznym beniaminkiem z Norrköping w meczu, który pierwotnie miał odbyć się 13. czerwca. Co ciekawe, wiosennych zaległości obie te ekipy zarobiły sobie więcej, bo w kolejny weekend zawodniczki z Kristianstad czeka prestiżowa, derbowa potyczka z zawsze nieobliczanym Vittsjö, zaś ekipa z Östergötland uda się w poszukiwaniu bezcennych punktów do nie zawsze gościnnego Växjö. Druga połowa sierpnia to czas, w którym wyjątkowo zapracowani będą także nasi tegoroczni pucharowicze, którzy z kolei zdecydowali się przełożyć na najbliższe dni swoje wrześniowe potyczki. Aby zatem się w tym wszystkim nie zagubić, poniżej znajdziecie pełną listę czekających nas w najbliższych dniach nadprogramowych meczów, którym oczywiście na bieżąco poświęcać będziemy należną uwagę:
11. sierpnia; 15:00 – Kristianstad vs Norrköping (zaległy, 10. kolejka)
17. sierpnia; 13:00 – Hammarby vs Linköping (zaległy, 13. kolejka)
18. sierpnia; 15:00 – Kristianstad vs Vittsjö (zaległy, 13. kolejka)
18. sierpnia; 15:00 – Växjö vs Norrköping (zaległy, 13. kolejka)
19. sierpnia; 19:00 – Djurgården vs Bromma (zaległy, 13. kolejka)
21. sierpnia; 19:00 – Hammarby vs Häcken (awansem, 20. kolejka)
28. sierpnia; 19:00 – Örebro vs Linköping (awansem, 18. kolejka)
I na koniec jeszcze jedna, luźna, olimpijska uwaga. Kilka lat temu część piłkarskiej społeczności ze sporym niezadowoleniem przyjęła fakt, że w jednym z plebiscytów to nie Hanna Bennison, a pochodzący z doskonale znanej nam miejscowości Umeå siatkarz plażowy David Åhman, został wyróżniony jako potencjalna nadzieja szwedzkiego sportu. Z perspektywy czasu wybór ten wydaje się jednak całkiem zasadny, skoro ten wybitny specjalista od beach volleya – oczywiście w parze ze sztokholmianinem Jonatanem Hellvigiem – zdążył na przestrzeni niespełna trzech lat sięgnąć po dwa tytuły mistrza Europy, wygrać prestiżowy cykl pucharu świata, zagrać w finale siatkarskiego mundialu, wspiąć się na sam szczyt rankingu FIVB, a na koniec spuentować to wszystko wywalczonym w imponującym stylu złotem paryskich Igrzysk. W analogicznym okresie kariera naszej Golden Girl mocno natomiast wyhamowała i pozostaje liczyć na to, iż podjęta przed kilkoma miesiącami decyzja o przenosinach z Liverpoolu do Turynu, okaże się w jej przypadku tak bardzo wyczekiwanym, pozytywnym bodźcem. Wszak byłoby naprawdę miło, gdybyśmy jeszcze kiedyś mogli zestawić osiągnięcia obu wspomnianych tu sportowców nie tylko w celu uwypuklenia faktu, jak jedna z nich kompletnie rozminęła się z mającymi przecież naprawdę realne podstawy oczekiwaniami.