
Fenomenalna runda w wykonaniu piłkarek Rosengård rozpoczęła się od derbowego zwycięstwa nad Vittsjö. Czy zawodniczki z Malmö zakończą ją w dokładnie ten sam sposób? (Fot. Bildbyrån)
Piętnaście ligowych kolejek w zaledwie dwa i pół miesiąca – tak wymagający terminarz sprawił, że szczególnie w ostatnich tygodniach mieliśmy naprawdę niewiele czasu na odpoczynek lub przynajmniej spokojne zebranie myśli. Nawet najbardziej szalona jazda kolejką górską musi się jednak kiedyś zakończyć i my właśnie szczęśliwie docieramy do tego punktu. W zasadzie to już tam prawie jesteśmy, bo do rozegrania pozostała nam już tylko jedna seria spotkań. I choć nie zmieni nam ona znacząco układu sił ani na podium, ani w strefie spadkowej, to o żadnym odpuszczaniu, czy tym bardziej grze na pół gwizdka, mowy być nie może. Najnowsza historia Damallsvenskan dostarczyła nam bowiem wystarczająco wiele dowodów, że chwila letniego rozprężenia może niespodziewanie okazać się niezwykle bolesna na przykład w połowie listopada. I tego właśnie scenariusza w każdym z czternastu klubów z pewnością chcą za wszelką cenę uniknąć.
Na zdjęciu głównym widzimy cieszące się piłkarki FC Rosengård i chyba będziemy zgodni co do tego, że żaden inny obrazek nie stanowiłby bardziej trafnego podsumowania pierwszej połowy sezonu na boiskach Damallsvenskan. Podopieczne trenera Kjestelberga otworzyły rundę od efektownego 5-0 z Vittsjö i jak usadowiły się na wygodnym fotelu liderek, tak później nie oddały go ani na sekundę, bijąc po drodze kilka historycznych rekordów, które we współczesnych realiach wydawały się być nie do pobicia. Nazwiska Momoko Tanikawy, Sofie Bredgaard, czy bezbłędnie współpracujących na lewej flance Olivii Holdt i Schough, tydzień w tydzień dumnie zdobiły nagłówki sportowych portali, ale nie możemy zapominać, iż równie fascynujące historie napisały przecież przedwcześnie odpalona już przez niektórych Eartha Cumings, powracająca z lekarskich gabinetów na swój efektowny last dance Caroline Seger, czy wreszcie inna rekonwalescentka Rebecca Knaak, którą szczególnie cenią sobie wszyscy gracze naszej Fantasy League. Pewne jest już to, że letnią przerwę w rozgrywkach trzynastokrotne mistrzynie Szwecji spędzą na samym szczycie ligowej tabeli, ale czy na w pełni zasłużone urlopy udadzą się wciąż z nieskazitelnym rekordem? Jeśli tak, to będzie to doprawdy filmowa historia, gdyż w ostatnim meczu rundy znów przyjdzie im się zmierzyć z Vittsjö, które swoją drogą jeszcze nigdy w historii nie pokonało zdecydowanie bardziej utytułowanego rywala w bezpośrednim meczu o punkty. Pod znakiem derbów zamkną wiosenno-letnie granie także mistrzynie z Hammarby. Ich formę sprawdzi z kolei AIK, a że spotkanie odbędzie się na reprezentacyjnej Tele2 Arenie, to znów odżyją wspomnienia pamiętnego, frekwencyjnego rekordu sprzed trzech lat. Jego wyrównanie wydaje się być misją ponad siły, lecz fani z Södermalm z pewnością nie obraziliby się na powtórkę sportowego wyniku z jesieni 2021. A gdyby jeszcze oznaki rosnącej formy potwierdziły tak ważne dla piłkarskiego DNA Bajen zawodniczki jak Smilla Holmberg, Alice Carlsson, czy Ellen Wangerheim, to zadowolenie byłoby doprawdy pełne. Z grona liderek, teoretycznie najłatwiejszą przeprawę powinny mieć zawodniczki Häcken, co na pewno nie martwi ani trenera Linda, ani klubowych fizjoterapeutów. Nie możemy bowiem zapominać, że dla zespołu z Hisingen kończąca się właśnie runda trwa już w zasadzie pół roku, a rozpoczęły ją niezwykle wymagające, intensywne boje na poziomie fazy grupowej, a następnie ćwierćfinału Ligi Mistrzyń. I choć niewątpliwie było to cenne doświadczenie, to jednak młoda kadra Häcken jak najbardziej ma prawo odczuwać na tym etapie sezonu znużenie i psychiczne wypalenie. Na zamykającego tabelę beniaminka z Trelleborga energii wystarczyć jeszcze powinno, choć nie zapominamy, że w wyjazdowej potyczce w tym rywalem Osy przez niemal godzinę bezradnie próbowały sforsować zdyscyplinowaną defensywę rywalek, a w odniesieniu skromnego zwycięstwa ostatecznie pomógł im przede wszystkim niewytłumaczalny kiks Lovy Sternfeldt.
A jakie starcia mają największy potencjał na to, aby stać się hitami ostatniego weekendu z Damallsvenskan przed letnią przerwą? Typy są dwa, a ten bardziej oczywisty to rzecz jasna potyczka na Platimuncars Arenie w Norrköping. Po jednej stronie My Cato, Wilma Leidhammar, Sabina Ravnell, czy Samantha Cary, po drugiej zaś krocząca od zwycięstwa do zwycięstwa (z przerwą na wyjątkowo honorowy remis) ekipa z Kristianstad. Tutaj naprawdę może dziać się dużo, a zaskoczeni nie będziemy ani efektownym zwycięstwem gościń po jeszcze jednym koncercie Pomarańczowej Armady, ani równie błyskotliwym przełamaniem piłkarek z Östergötland, które limit pecha wyczerpały tej wiosny przynajmniej na kilka miesięcy do przodu. Trochę wbrew logice, sugerujemy również zerknąć od czasu do czasu na LF Arenę w Norrbotten, bo nawet jeśli w tym roku nie przekonuje nas swoją postawą ani Linköping, ani Piteå, to dwa minusy czasami potrafią dać plus nie tylko w chemii czy matematyce. Nie obiecujemy oczywiście, że ten konkretny mecz okaże się ostatecznie żywym potwierdzeniem tej tezy, ale gdyby coś, to zostaliście na czas ostrzeżeni.
Ligowe ostatki czekają nas w sobotę, kiedy to obejrzymy w akcji trzy zespoły realnie zamieszane w walkę o utrzymanie oraz stołeczny Djurgården, który tym razem postanowił dla odmiany pozwiedzać nieco inne rejony ligowej tabeli. Walki i zaangażowania na pewno więc nie zabraknie, a poważniejsze obawy, szczególnie w przypadku zestawienia Växjö vs Bromma, możemy zgłaszać co do aktualnej formy sportowej zainteresowanych ekip. Bo choć obie miały tej wiosny swoje chwile chwały, to jednak końcówka rundy okazała się w ich wykonaniu do tego stopnia bezbarwna, że lokata tuż nad kreską oznaczającą konieczność rozegrania niełatwych baraży o pozostanie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, nikogo specjalnie nie dziwi. Choć jeśli – być może trochę na siłę – mielibyśmy w jednym z dwóch przywołanych tu obozów poszukać promyków nadziei, to zdecydowanie więcej znalazłoby się ich obecnie w Växjö. Szansy na złapanie kontaktu z wyjątkowo w tym roku zwartym środkiem ligowego peletonu poszukają za to w Örebro i jeśli zawodniczki z Behrn Areny tym razem nie zapomną utrzymać koncentracji do końcowego gwizdka, to wcale nie muszą kończyć rundy kolejną pechową porażką.
