Drużyna miesiąca – czerwiec

Podstawowa jedenastka

june

Mocno doceniamy fakt, iż Eartha Cumings właśnie w czerwcu wymazała z tabel fenomenalny rekord Anny Tamminen, ale czternaście i pół godziny gry bez straconego gola (!) nie wystarczyło, aby tym razem wywalczyć sobie miejsce w wyjściowej jedenastce. To wszystko sprawka Jennifer Falk, która już w Örebro efektownymi paradami wybroniła swojej drużynie komplet punktów, a w wieńczącym miesiąc meczu przeciwko Kristianstad postawiła na linii bramkowej Häcken tak szczelną zaporę, że nawet jeden z byłych prezydentów USA byłby zapewne pod niemałym wrażeniem. Dwa kapitalne występy, z czego jeden będący mocnym kandydatem do miana najbardziej pamiętnego momentu całej rundy wiosennej, okazały się na tyle silnymi argumentami, że to właśnie etatowa kadrowiczka Petera Gerhardssona staje ostatecznie miedzy słupkami naszej drużyny gwiazd.

Golkiperka Rosengård znalazła się zaledwie wśród rezerwowych, ale duet środkowych obrończyń z Malmö rywalizację na swojej pozycji wygrał w cuglach. Bezstronnym obserwatorom imponować mogła przede wszystkim Rebecca Knaak, która ze swoich warunków fizycznych uczyniła taki atut, że do świetnej postawy w defensywie dołożyła jeszcze całkiem sympatyczny bonus w postaci pięciu goli, jednej asysty oraz bezpośredniego udziału przy samobójczym trafieniu Thei Birgerud. Liczby z przodu generowała także Islandka Gudrun Arnardottir, która była ponadto centralnym punktem niezniszczalnego bloku defensywnego FCR. Bo nie da się nie zauważyć, że bezbłędne dotąd liderki ze Skanii pojedyncze gole tracić zaczęły dopiero wówczas, gdy 28-latki z Hafnarfjörthur nie było na placu gry. Na bokach defensywy dwie młode strzelby, które w przyszłości powinny zachwycać nas nie tylko na ligowych arenach. Siedemnastoletnia Smilla Holmberg z przytupem wywalczyła miejsce w podstawowym składzie mistrzowskiego Hammarby, a w derbach przeciwko AIK ustrzeliła swojego pierwszego gola na poziomie Damallsvenskan, zaś starsza od niej o trzy lata Anna Sandberg była motorem napędowym Häcken w niezwykle trudnych, lecz ostatecznie zwycięskich bojach przeciwko Djurgården i Örebro.

Carly Wickenheiser to prawdopodobnie najbardziej niedoceniana na tę chwilę piłkarka Damallsvenskan. Decydując się na karierę defensywnej pomocniczki, tego typu niedogodności trzeba jednak wkalkulować w koszty, szczególnie gdy występuje się w zespole mogącym pochwalić się również wybitnymi jednostkami o ofensywnych inklinacjach. Jeśli jednak w grze 27-latki z Teksasu dostrzegacie odbicie Lisy Dahlkvist lub Caroline Seger z lat ich największej sportowej świetności, to są to spostrzeżenia w pełni zasadne. Pewne miejsce w jedenastce ma także Olivia Schough, która szczególnie w pierwszej połowie miesiąca stała się niekwestionowaną liderką w kadrze niekwestionowanych liderek i już samo to stanowi najlepszą możliwą recenzję jej boiskowej dyspozycji. A doświadczona skrzydłowa (tutaj niejako z konieczności ustawiona nieco bardziej centralnie) ani myśli zwalniać tempa, w związku z czym wiele indywidualnych rekordów ligi w bliżej nieokreślonej przyszłości może być naprawdę poważnie zagrożonych.

Skoro jesteśmy już w Malmö, to teraz proszę wszystkich czytelników o chwilowe przerwanie lektury i nagrodzenie gromkimi oklaskami Olivii Holdt, która wiosną tego roku ustrzeliła nam wyjątkowego hat-tricka. 23-latka z Ikastu jako jedyna znalazła się w każdej z proponowanych tu jedenastek miesiąca, a jedenaście goli oraz siedem asyst to tylko niektóre składowe przemawiające za tym, aby to właśnie do Dunki trafił nieformalny tytuł najbardziej wartościowej zawodniczki pierwszej części sezonu. Do takiej nagrody pretendować nie może Cornelia Kapocs, ale królowa strzelczyń poprzednich rozgrywek w czerwcu wyraźnie odżyła i to w znacznym stopniu dzięki niej (a także dzielnie sekundującej jej Michelle De Jongh), Linköping dopisał do swojego dorobku komplety punktów w starciach z Piteå oraz Växjö. Z obranego wcześniej kursu nie schodzi za to Hlin Eiriksdottir, za którą kolejne naprawdę udane tygodnie, spuentowane dla odmiany perfekcyjnym występem przeciwko… LFC. Jeśli jednak Kristianstad tak na serio zamierza wejść do gry o popsucie zabawy naszej dyżurnej wielkiej trójce, to zarówno reprezentantka Islandii, jak i jej koleżanki z przednich formacji Pomarańczowych, będą musiały się na tak wybitnym poziomie po prostu ustabilizować, bo gra o najwyższą stawkę nawet pojedynczych chwil słabości niestety nie wybacza.

Jedni nazywają ją największym objawieniem szwedzkiego ataku od czasów Lotty Schelin, inni wypominają jej pewne techniczne mankamenty, ale nie da się ukryć, że obok Ellen Wangerheim zdecydowanie nie da się przejść obojętnie. Szczególnie wtedy, gdy ta znajduje się w uderzeniu, a czerwiec 2024 jak najbardziej był właśnie takim miesiącem. Trener Sjögren rozsądnie dysponował siłami swojej najlepszej, wracającej do gry po długiej rekonwalescencji napastniczki, a ta odwdzięczyła mu się dwoma dubletami, niejako utrzymującymi Hammarby w wyścigu o najważniejsze klubowe trofea dobijającego aktualnie do półmetka sezonu 2024. I jeśli w Södermalm wciąż ma świecić słońce, to ten wyjątkowy talent trzeba po prostu pielęgnować.


Ławka rezerwowych

june_res

Bramka: Eartha Cumings (Rosengård)

Obrona: Nesrin Akgün (Växjö), Emma Petrovic (Kristianstad)

Pomoc: Emmi Alanen (Kristianstad), Alice Bergström (Häcken), Vilde Hasund (Hammarby), Asla Johannesen (Piteå)

Atak: Sofie Bredgaard (Rosengård)

Leave a comment