Ostatnie będą pierwszymi?

8a3ed1f4-12db-4cf7-9ce4-cbac6c9fb831

To właśnie przy okazji rywalizacji Hammarby z AIK padł niepobity do dziś rekord frekwencji na szwedzkich stadionach ligowych (Fot. DN)

Poprzednia kolejka Damallsvenskan upłynęła nam pod znakiem prawdziwego pokazu siły tercetu naszych eksportowych klubów i teoretycznie wiele przemawia za tym, iż w najbliższych dniach zaprosimy was na jeszcze bardziej efektowną kontynuację tego trendu. Tak się bowiem ciekawie złożyło, że Rosengård, Häcken oraz Hammarby w komplecie zmierzą się z ekipami… szorującymi po samym dnie ligowej tabeli i nie ma co ukrywać, że będą w tych zestawieniach zdecydowanymi faworytkami. Oczywiście nie stuprocentowymi (bo to w naszej dyscyplinie zjawisko mocno już zanikające), ale jednak potrzeba wiele wyobraźni, aby namalować scenariusz, według którego liderki z Malmö zatrzymują się na przeszkodzie z Örebro, którą to po mniejszych lub większych perturbacjach ostatecznie przeskakiwał tej wiosny niemal każdy śmiałek. Lekki, łatwy i przyjemny wieczór powinien czekać dziś także zawodniczki z Hisingen, które dziewiątego w obecnej kampanii zwycięstwa poszukają nieopodal portu w Trelleborgu i nawet zapowiadane rotacje personalne oraz niesamowicie wymagający terminarz nie powinny im tych planów popsuć. Nieco więcej uwagi i koncentracji muszą za to zachować mistrzynie z Södermalm i to wcale nie tylko dlatego, że starcia derbowe podobno podporządkowane są kompletnie innym prawom logiki. Tak się bowiem ciekawie składa, że AIK prezentuje się nam na pierwszoligowym gruncie nadzwyczaj solidnie, Fischerova do spółki z Nordin potrafią skutecznie napsuć krwi niejednej formacji ofensywnej, a Moa Sjöström, Adelisa Grabus oraz Daniella Famili w komplecie notują swoją jak dotąd najbardziej spektakularną rundę na tym szczeblu rozgrywkowym. Tych aktywów na celujące w obronę tytułu Bajen niby wciąż wydaje się być jednak zbyt mało, ale akurat Hammarby nie stanowi bynajmniej na tę chwilę monolitu, którego nie da się naruszyć. I właśnie w tym swojej szansy upatrywać będą nieobliczalne, choć zdecydowanie zbyt chimeryczne Gryzonie z Solnej.

Pozostałe pary dwunastej serii spotkań ułożyły się w zestawienia z potencjałem zarówno na hit, jak i na całkowity, piłkarski flop. Nie będziemy zatem nawet próbować zgadywać, gdzie czeka nas najciekawsze i najbardziej interesujące granie, a które ze starć ze spokojem w sercu można sobie zawczasu odpuścić. Same nazwy rywalizujących drużyn kazałyby zwrócić szczególną uwagę na Kristianstad i w sumie nie jest to pozbawione konkretnych argumentów, bo choć zmiana taktyki, a także dogłębna reorganizacja personalna, pozwoliła ekipie z Linköping wygrzebać się z konkretnego dołka, to jednak nieobecność zawieszonej za nadmiar żółtych kartek Cathinki Tandberg znów zmusza hiszpańskiego trenera Rafaela Roldana do konkretnego eksperymentowania, którego efekty wypluje nam dopiero boisko. Potężne problemy zarówno w ofensywie, jak i w defensywie, trapią niezmiennie kadrę Piteå, ale Stellan Carlsson może przynajmniej pocieszać się statystyką podkreślającą, że przeciwko Djurgården na LF Arenie jego zespół zawsze prezentował się powyżej oczekiwań. Tyle tylko, że Duma Sztokholmu dawno nie udawała się na daleką Północ z tak wielką pewnością siebie, którą nie potrafiły zachwiać nawet dwie kolejne porażki z rywalkami ze ścisłej, ligowej czołówki. Gdyby jednak Åsland, Lilja i Koyama znów musiały przełknąć gorycz porażki, to w stolicy pierwszy raz od dawna mogłoby zrobić się naprawdę nerwowo, bo środkowy sektor przejściowej tabeli sprawia wrażenie nadzwyczaj spłaszczonego, w związku z czym na żadną negatywną serię absolutnie nie można sobie pozwolić. Wiedzą o tym także w Vittsjö i Växjö, a także w Brommie, bo choć każda z tych ekip miała w obecnych rozgrywkach naprawdę niezłe momenty, to tuż przed półmetkiem wszystkie znalazły się w bezpośrednim sąsiedztwie strefy barażowej. I ten fakt boleć może szczególnie sympatyków BP, przez kilka poprzednich tygodni funkcjonujących w alternatywnej rzeczywistości, w której to na ich ukochany zespół ze wszystkich możliwych stron sypały się przede wszystkim pochwały i słowa uznania. O kapitalnym otwarciu sezonu warto już jednak zapomnieć, bo jeśli trener Gunnars nie znajdzie na mało skądinąd gościnnym terenie w Norrköping tak bardzo wyczekiwanego przełamania, to odliczająca już ostatnie dni do wyjazdu za Atlantyk Vera Blom może niespodziewanie opuszczać Damallsvenskan ze sporym poczuciem niespełnienia. I jak tu nie zachwycać się tą naszą niezwykłą i jedyną w swoim rodzaju ligą, prawda?

omg12

Leave a comment