
W Växjö radość i spokój, w Örebro smutek i niedowierzanie – właśnie tak rozpoczął nam się ten sezon (Fot. Ronny Johansson)
Takie tygodnie starsi, piłkarski kibice zwykli nazywać angielskimi i o dziwo wcale nie jest to nawiązanie do towarzyszących nam aktualnie warunków pogodowych, lecz do konieczności rozegrania przez każdy z klubów trzech ligowych meczów na przestrzeni ośmiu-dziewięciu dni. W szwedzkiej rzeczywistości z takim właśnie paradoksem mamy zazwyczaj do czynienia podczas zdecydowanie bardziej intensywnej rundy wiosennej i jest to najczęściej dobry pretekst, aby nieco bliżej przyjrzeć się zawodniczkom nieoczywistym, które podczas regularnego grania rzadziej wysuwają się na pierwszy plan. Nie jest wszak wielkim odkryciem, że napięty terminarz jednoznacznie sprzyja rotacjom (a nawet do pewnego stopnia je wymusza), a to z kolei tworzy idealne warunki ku temu, by tym razem to któraś ze zmienniczek w bohaterskim stylu uratowała swojej drużynie bezcenne punkty. Najbliższe godziny niechybnie wykreują nam więc przynajmniej jedną podobną historię, choć możemy spokojnie założyć, że i papierowe liderki zechcą w momencie próby potwierdzić swoją wartość, grając na miarę oczekiwań wymagających skądinąd kibiców.
Już jutro terminarz serwuje nam dwa niezwykle frapujące dania i doprawdy trudno orzec, które z nich powinniśmy wybrać jako główne, a które z konieczności niejako zdegradujemy do roli miejmy nadzieję równie pysznego deseru. Poważna kontuzja Islandki Nielsdottir nie okazała się bynajmniej zabójcza dla sięgających przynajmniej lokaty w górnej połówce tabeli planów Olofa Unogårda, a ściągnięta niejako na zastępstwo strażaczka-ratowniczka Jenny Danielsson z miejsca wkomponowała się w doskonale funkcjonującą maszynę z Kronobergu. Bardzo istotnymi jej elementami niezmiennie pozostają natomiast ustawiana konsekwentnie na dziesiątce Elin Nilsson oraz operująca nieco bliżej linii bocznej Larkin Russell, która wraz z Bułgarką Dessislavą Dupuy odpowiedzialna jest przede wszystkim za strzelanie goli. Realizacja tego zadania wychodzi im póki co kapitalnie, z czego cieszyć może się chociażby ekspertka od stałych fragmentów gry Alexandra Jonasson. Ona z kolei na pewno z chęcią zapisałaby wreszcie przy swoim nazwisku jakąś asystę, udowadniając przy okazji, że boiskowe wydarzenia z wiosny ubiegłego roku nie były wyłącznie zasługą dysponującej niespotykanym na szeroką skalę instynktem strzeleckim Evelyn Ijeh. Växjö ma zatem swoje problemy, ale one wydają się stosunkowo niewielkie przy tych, które stały się ostatnio udziałem trenera Maka Linda. Pochodzący z Bejrutu szkoleniowiec płaci cenę za absurdalnie intensywną w wykonaniu jego zespołu zimę, a wiele przeciążeniowych urazów w ekipie Os z Hisingen jest niestety bezpośrednim następstwem ambitnej rywalizacji na trzech, wymagających frontach w środku sezonu urlopowego. Żeby tego było mało, trochę wbrew zaleceniom i prośbom, na domowe EURO U-17 powołanie otrzymała Felicia Schröder, co jeszcze bardziej zawęża i tak już minimalne pole manewru. Kadra Häcken póki co okazuje się jednak mieć wystarczająco jakości, aby większość ligowych spotkań jakoś ostatecznie przepychać, ale jutro przed piłkarkami z Västergötland kolejna, wymagająca próba, podczas której koncentrację trzeba będzie zachować do samego końca. Bo wystarczy jedno spojrzenie w statystyki, aby zobaczyć, w której fazie spotkania Växjö potrafi być zdecydowanie najgroźniejsze. Ciekawa rywalizacja zarówno na murawie, jak i na trybunach, czeka nas za to w starciu niepokonanego Hammarby z mierzącym wysoko, lecz jak dotąd wciąż szukającym swojego stylu Norrköping. W obozie Peking cieszyć mogą się póki co przede wszystkim z naprawdę przyzwoitego dorobku punktowego, strzeleckiego nosa Sary Kanutte, ogólnej dyspozycji Wilmy Leidhammar, sportowej jakości wnoszonej przez pozyskane zimą Danę Leskinen oraz Vesnę Milivojevic i wreszcie dyspozycji niezniszczalnej z perspektywy sympatyków IFK My Cato, bezbłędnie wywiązującej się z roli nie tylko kapitanki, ale i mentalnej przywódczyni tej ambitnej skądinąd grupy. Wyliczanka okazała się więc zaskakująco długa, ale czy tych atutów wystarczy także na ewidentnie nabierające rozpędu mistrzynie Szwecji? Przekonamy się jutro, ale oczy warto mieć w każdej fazie meczu szeroko otwarte.
Vittsjö i Linköping nie tak dawno zmierzyły się ze sobą na zakończenie fazy grupowej Pucharu Szwecji, ale tamto spotkanie okazało się równie rozczarowujące, co tegoroczna postawa obu zainteresowanych klubów. W północnej Skanii na horyzoncie pojawiły się jednak przynajmniej dwa nieco jaśniejsze promienie w postaci wyrwanego za sprawą Tanyi Boychuk dramatycznego zwycięstwa na Behrn Arenie w Örebro oraz tak bardzo wyczekiwanego, kilkumilionowego wsparcia od lokalnego samorządu, które przynajmniej na pewien czas pozwoli uzupełnić mocno ostatnio nadszarpnięty, klubowy budżet. Na podobne impulsy w Linköping wciąż czekają, ale jeśli kiedyś maszyna ta ma wreszcie odpalić, to… lepszej okazji może już nie być. I choćby z tego tylko powodu niepozorny wydawałoby się wyjazd do Vittsjö w środku tygodnia nabiera nagle nadspodziewanie dużego znaczenia, a warto pamiętać, iż akurat na tym obiekcie zawodniczkom LFC akurat nigdy łatwo się nie grało, choć mistrzowskie wspomnienia sprzed siedmiu lat mają z tego miejsca całkiem przyjemne. Na Vångavallen w Trelleborgu zmierzy się dwóch tegorocznych beniaminków Damallsvenskan i jeśli mielibyśmy wyciągać wiążące wnioski wyłącznie na podstawie wydarzeń ostatnich dni, to w tym zestawieniu po komplet punktów zdecydowanie powinien sięgnąć AIK. To wszystko oczywiście przy zastrzeżeniu, że zawodniczki z Solnej tym razem strzelać będą przede wszystkim do tej właściwej bramki, bo z tym akurat w pierwszej fazie sezonu pojawiły się cokolwiek nieoczekiwane problemy. W Örebro powoli mogą zastanawiać się, czy w zaistniałej sytuacji nie spróbować skorzystać z metod niekonwencjonalnych i nie zabawić się na przykład w zaklinanie rzeczywistości, choć myślący nieco bardziej pragmatycznie sugerowaliby zapewne raczej odpowiednią pracę nad sferą mentalną. A terminarz przychodzi w tej materii z pomocą, gdyż dysponujące naprawdę ograniczoną głębią kadry, a na dodatek mające w nogach podróż do Norrbotten Kristianstad, niekoniecznie musi być w pierwszej kolejności zainteresowane szukaniem zwycięskiego gola w formule 90+. O podtrzymanie perfekcyjnej, domowej passy z pewnością powalczy za to Bromma, a jej mecz przeciwko niespodziewanym triumfatorkom krajowego pucharu z Piteå jawi się jako równanie z wieloma niewiadomymi. Jeśli jednak ktoś ma je w czwartkowy wieczór ostatecznie rozwiązać, to najprędzej będzie to Ellen Toivio lub Frida Thörnqvist, choć cały czas warto mieć na uwadze fakt, iż gościnie z Północy jak mało kto w najmniej oczekiwanym momencie potrafią popsuć rywalkom każdą imprezę. Na koniec zostaje nam rywalizacja Rosengård z Djurgården, czyli ekip, o których było tutaj tej wiosny dużo i niemal wyłącznie pozytywnie. Tym razem grzecznie poprosimy więc piłkarki obu zespołów jedynie o kontynuację, choć zdajemy sobie sprawę, że dla zmagających się z brakami kadrowymi zawodniczek ze stolicy będzie to naprawdę niełatwy test na terenie rozpędzonego do granic przyzwoitości lidera rozgrywek.
