
Niektórzy niezmiennie stoją na stanowisku, że piłka nożna to najbardziej zespołowy sport, jaki kiedykolwiek wymyślono i znajdują na poparcie tej tezy nawet całkiem sensowne argumenty. Od każdej reguły zdarzają się jednak odstępstwa, a w futbolu także trafiają się przecież historie, które nie wydarzyłyby się gdyby nie fenomenalna postawa jednej, konkretnej zawodniczki. I nawet jeśli w pojedynkę nie zdziałałaby ona wiele, to jednak bez jej wkładu osiągnięcie zamierzonego celu byłoby po prostu niewykonalne. Nietrudno domyślić się, dlaczego akurat podczas tej konkretnej prezentacji zdecydowałem się na tak niestandardowy wstęp. Wszak bez znajdującej się w absolutnie kapitalnej dyspozycji fińskiej golkiperki, rok 2023 zapisałby się w historii Hammarby jako bardzo udany, lecz z pewnością nie historyczny. 29-letnia zawodniczka umiejętnie postawiła jednak na linii bramkowej tak szczelny mur, że widok dwóch najcenniejszych trofeów w gablocie klubu z Södermalm nie powinien chyba nikogo dziwić. Co godne podkreślenia, swoją mistrzowską robotę wykonywała z takim spokojem, jakby ratowanie swojego zespołu w sytuacjach niemal beznadziejnych było dla niej elementem codziennego życia.
Tak, nie trzeba być wiernym kibicem Hammarby, aby przypomnieć sobie parady klasy światowej w końcówce meczu o tytuł przeciwko Häcken, czy też ratującą bezcenny jak się miało ostatecznie okazać punkt obronę rzutu karnego wykonywanego przez Olivię Schough. Tyle tylko, że Tamminen w topowej formie znajdowała się nie tylko wtedy, gdy to właśnie w jej kierunku wycelowane były obiektywy wszystkich kamer. Fani ze stolicy doskonale pamiętają oba derbowe starcia późniejszych mistrzyń kraju z Djurgården, w których to piłkarki Bajen wcale nie zdominowały swoich lokalnych rywalek, a można nawet pokusić się o stwierdzenie, że to Duma Sztokholmu sprawiała w tych starciach lepsze wrażenie. Cóż jednak z tego, skoro golkiperka Hammarby w sobie tylko znany sposób zadbała o to, aby w tym konkretnym dwumeczu futbolówka ani razu nie znalazła drogi do jej siatki. Z tych samych przyczyn w pamięci zapadła nam pierwsza połowa domowej rywalizacji Zielono-Białych z beniaminkiem z Norrköping, w której to napędzane siłą duetu Egeriis – Cato podopieczne trenera Fredheima powinny jeszcze przed przerwą definitywnie rozstrzygnąć losy tej rywalizacji. Powinny, ale fińska golkiperka ewidentnie miała na ten temat inne zdanie i nie zawahała się nim z nami podzielić. Nie było ani krzty przypadku w tym, że Tamminen aż cztery razy trafiała w zakończonym właśnie sezonie do jedenastki miesiąca, a przy okazji zdążyła jeszcze poprawić absolutny rekord Damallsvenskan pod względem minut bez puszczonego gola. I nawet jeśli, jak najbardziej zresztą słusznie, będziemy w kolejnych dniach chwalić jej klubowe koleżanki, to trzeba jasno powiedzieć, że podwójna korona 2023 dla Hammarby już zawsze będzie miała twarz Anny Tamminen. Bramkarki, bez której niezwykle trudno byłoby napisać najpiękniejszy jak dotąd rozdział klubowej historii.

W przeszłości wielokrotnie zdarzało się, że rewelacji ligowego sezonu szukaliśmy właśnie na dalekiej Północy. Wychwalając postawę powadzonych od lat przez trenera Stellana Carlssona piłkarek z Piteå, niezmiennie zauważaliśmy jednak, że od czasów Pauline Hammarlund klub z Norrbotten cierpi na chroniczny brak klasowej dziewiątki. Problem ten wzorowo rozwiązała jednak pozyskana z Rosengård 23-letnia Nigeryjka, która szczególnie na początku rundy jesiennej złapała taką formę, że powstrzymanie jej w sposób mieszczący się w ramach przepisów gry w piłkę nożną był dla defensorek wielu klubów Damallsvenskan wyzwaniem ponad siły. Do tego, aby uznać kończący się właśnie rok za perfekcyjny, Anam Imo zabrakło w zasadzie tylko uznania w oczach kolejnych selekcjonerów reprezentacji, choć trzeba oddać, że szczególnie w formacjach ofensywnych rywalizacja o miejsce w nigeryjskiej kadrze stoi na naprawdę kosmicznym poziomie. Tak, czy inaczej, mocno swego czasu chwalona przez Jonasa Eidevalla piłkarka udowodniła, że wypowiedziane wówczas przez obecnego szkoleniowca Arsenalu słowa nie były ani trochę na wyrost. A skoro tak, to z tym większą ekscytacją będziemy wyczekiwać tego, co przyniosą nam kolejne lata, gdyż w przypadku Imo czas ewidentnie zdaje się działać na jej korzyść.
Gdy Yuka Momiki po raz pierwszy zaprezentowała się na szwedzkiej ziemi, wielu kibiców z Linköping miało nadzieję, że oto wreszcie pojawiła się zawodniczka, która skutecznie wypełni w środku pola lukę pozostawioną przez Kosovare Asllani. Tyle jednak teorii, ponieważ w praktyce aklimatyzację w nowym środowisku skutecznie storpedowała japońskiej pomocniczce kontuzja. W Östergötland wiedzieli jednak swoje i kompletnie niezrażeni takim obrotem sprawy postanowili sprowadzić wypożyczoną wcześniej z Seattle piłkarkę do siebie na stałe. I wiecie co? I tak bardzo mieli w tej kwestii rację! Piętnaście goli, dwanaście asyst, bezapelacyjne zwycięstwo w klasyfikacji punktowej, rekordowe pięć wyborów do jedenastki miesiąca – te wszystkie liczby dobitnie pokazują, jak ważnym ogniwem w układance LFC była w mijającym roku 27-letnia zawodniczka. Tyle tylko, że nawet tak fantastyczne statystyki i tak w pełni nie oddają nam tego, jak wielki wpływ miała Momiki na równie efektowny, co efektywny styl gry trzeciej siły Damallsvenskan. Używając terminologii medycznej możemy powiedzieć, że to w znacznym stopniu dzięki Japonce serce środka pola w Linköping biło ostatnimi czasy tak miarowo i już teraz zazdrościmy wszystkim kibicom jej nowego klubu, że to właśnie im przypadnie w najbliższym czasie przyjemność oglądania na żywo tak wspaniałej wirtuozki futbolu.